Dla Pogoni Szczecin początek nowego sezonu był jak potężny cios prosto w wątrobę. Brutalny, nie do zniesienia, kładący na deski bez dyskusji. "Portowcy" wyglądali jak cień drużyny i zostali rozbici w Radomiu przez Radomiaka 1:5. Na Pomorzu Zachodnim zrobiło się nerwowo. Portal goal.pl donosił nawet, iż zagrożona jest posada trenera Roberta Kolendowicza, ale te informacje dementowali zarówno sam szkoleniowiec, jak i właściciel klubu Alex Haditaghi. Wątpliwości nie było za to co do tego, iż konieczna była rehabilitacja. Od zaraz.
REKLAMA
Zobacz wideo 5. miejsce polskich siatkarek na uniwersjadzie. Karolina Drużkowska: Cieszymy się
Sabotaż bramkarza zneutralizowany przez Mariana Huja
Szansą na to był domowy mecz z Motorem Lublin w 2. kolejce. Motorem, który w przeciwieństwie do Pogoni otworzył sezon zwycięstwem. Wygrali 1:0 u siebie z Arką Gdynia i na nic się gdynianom zdało szpiegowanie treningów rywali dzięki drona. Motor w poprzednim sezonie był rewelacją, kończąc ligę na najlepszym w historii klubu 7. miejscu. W tych rozgrywkach zamierzali udowodnić, iż to żaden przypadek.
Jednak Pogoni misję rehabilitacji gwałtownie postanowił znacznie utrudnić jej własny bramkarz. W 9. minucie Valentin Cojocaru uznał, iż kiwanie się z rywalem na 5. metrze przed bramką to dobry pomysł. Ale iż z niego żaden Gheorghe Hagi, to Mathieu Scalet zabrał mu piłkę i strzelił do pustej. Kibice Pogoni naprawdę mogli się załamać, ale na szczęście dla nich, szczecinianie dość gwałtownie wyrównali. W 15. minucie Kamil Grosicki idealnie dośrodkował z rożnego, a piłka trafiła prosto w głowę Mariana Huja, który wyrównał. Nie jest to górnolotny humor, ale zaznaczmy, iż publiczność na stadionie wykrzyczała jego nazwisko w spodziewany sposób (czyli bynajmniej nie "użia", jak nakazuje język portugalski).
Koulouris przez cały czas w wielkiej formie
Wyrównał się nie tylko wynik, ale i mecz. Atak pozycyjny był bardziej domeną Motoru, kontry były żywiołem Pogoni. Różnica jest taka, iż tylko szczecinianom udało się przekuć mocne strony na drugiego gola. W 41. minucie Adrian Przyborek ładnie wystawił piłkę do Koulourisa, a król strzelców Ekstraklasy z zeszłego sezonu ograł dwóch obrońców i posłał piłkę obok bramkarza prosto do siatki. Dzięki temu to Pogoń do przerwy prowadziła 2:1.
Pogoń mocno zakończyła pierwszą połowę, a drugą rozpoczęła bardzo podobnie. Już w 49. minucie Marian Huja zgrał głową w polu karnym do Fredrika Ulvestada, a Norweg z zimną krwią płaskim strzałem podwyższył na 3:1. Bolesny cios dla Motoru, który jednak poddawać się nie zamierzał. Lublinianie mieli swoje szanse, zwłaszcza po stałych fragmentach gry, ale mieli kłopot z celnością uderzeń. Oraz pecha, bo po strzale Michała Króla piłka obiła poprzeczkę.
Pogoń zrehabilitowana, Motor ma o czym myśleć
Gospodarze z kolei polegali na szybkich skrzydłach i w 87. minucie minimalnie nad poprzeczką uderzył debiutant Musa Juwara. Co nie udało się Gambijczykowi, udało się Koulourisowi. Obrońcy Motoru kompletnie stracili z radarów Leo Borgesa, a ten wyłożył piłkę Grekowi, który z najbliższej odległości ustalił wynik meczu na 4:1. Pogoń, mimo początkowego bramkarskiego sabotażu, udanie zrehabilitowała się za porażkę w Radomiu. Motor z kolei tak jak w zeszłym sezonie musi sporo poprawić w grze defensywnej.
Pogoń Szczecin - Motor Lublin (Huja 15', Koulouris 41' 88', Ulvestad 49' - Scalet 9')
Pogoń: Cojocaru (75. Kamiński) - Wahlqvist, Loncar, Huja, Koutris (62. Borges) - Ulvestad, Przyborek (89. Smoliński), Pozo (62. Mor Ndiaye) - Mukairu, Koulouris, Grosicki (75. Juwara)
Trener: Robert Kolendowicz
Motor: Tratnik - Wójcik (80. Paweł Stolarski), Najemski, Matthys, Palacz - Wolski, Łabojko (58. Samper), Scalet (58. Rodrigues) - Król (73. Van Hoeven), Dadaszow (58. Czubak), Mbaye Ndiaye
Trener: Mateusz Stolarski
Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)
Żółte kartki: Mukairu (Pogoń) - Najemski (Motor)