Horror w otoczeniu Schumachera. Nie do pojęcia, co zrobili. "Jestem w szoku"

1 dzień temu
Absolutny koszmar przeżył we wtorkowy wieczór 9 grudnia 83-letni Willi Weber. Były menedżer kierowców Formuły 1, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Michaela Schumachera i odkrywca jego talentu, oraz jego rodzina zostali napadnięci, a on sam dodatkowo też pobity. Złodzieje wtargnęli do jego domu i zabrali bardzo cenny łup. O szczegółach sprawy informuje niemiecki dziennik "BILD".
Niewielu ludzi odegrało tak istotną rolę w karierze Michaela Schumachera co Willi Weber. To on załatwił Niemcowi pierwszy kontrakt w Formule 3, a potem kierował karierą siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1 przez dwadzieścia lat. Mimo tak dużych zasług dla legendarnego kierowcy po wypadku Schumachera w 2013 roku na nartach, rodzina postanowiła odciąć go od Michaela, o co Weber miał do nich potem duży żal. Dziś były menedżer ma już 83 lata i jest na emeryturze. Niestety niedawno spotkał go prawdziwy koszmar.


REKLAMA


Zobacz wideo Oto szansa dla polskich skoczków. Można odetchnąć


Dramatyczny napad na wieloletniego menedżera Schumachera
Weber oraz jego rodzina zostali napadnięci we własnym domu we wtorkowy wieczór 9 grudnia w Stuttgartcie. Jak relacjonuje niemiecki dziennik "BILD", do zdarzenia doszło między godziną 19:00 a 20:50. Sprawcy zaczaili się w okolicach willi rodziny Weberów i wyczekiwali na moment, w którym drzwi zostaną otwarte. Gdy tak się stało, wtargnęli do środka i zaczęli grozić Weberowi, jego żonie oraz gosposi bronią palną.


Pobity 83-latek i straty na kilkaset tysięcy euro
Niemiecki były menedżer wyjawił w rozmowie z "BILD-em", iż napastnicy żądali od niego kodu do znajdującego się w domu sejfu. On nie zamierzał łatwo odpuścić, dlatego, choć kobietom nic się nie stało, on już tyle szczęścia nie miał. - Chcieli kod do sejfu. Nie zamierzałem go im podać, więc zaczęli bić mnie pięścią po twarzy. Czuję się koszmarnie. Jestem w szoku - powiedział Weber, cytowany przez Przegląd Sportowy Onet.


Ostatecznie 83-latek nie miał wyjścia i musiał zdradzić złodziejom kod. Ci zabrali z domu gotówkę, biżuterię i zegarki. Wszystko wyceniane łącznie na kilkaset tysięcy euro. Tyle dobrego, iż nie uszkodzili Webera zbyt poważnie. Karetka nie musiała go choćby brać do szpitala, lekarze zajęli się nim na miejscu. Co do jego żony oraz gosposi, u nich skończyło się jedynie na stłuczeniach, gdyż złodzieje przywiązali całą trójkę do krzeseł. Policja nie odnalazła jeszcze sprawców, a dom Weberów znajduje się w tej chwili pod policyjną ochroną.
Idź do oryginalnego materiału