Formuła 1. Lando Norris wygrywa szalone Grand Prix Australii. Koszmarny wyścig debiutantów

12 godzin temu

Formuła 1 nie mogła wystartować w lepszy sposób. Grand Prix Australii trzymało nas w napięciu od samego początku aż do końca. Jeszcze przed startem weekendu wiadomym było, iż w niedzielę nad torem Albert Park pojawi się deszcz. Rzeczywiście, warunki atmosferyczne odgrywały dzisiaj niezwykle istotną rolę. Ostatecznie na samym finiszu zobaczyliśmy pojedynek o zwycięstwo pomiędzy Lando Norrisem i Maxem Verstappenem. Pierwszy z wielu w tym sezonie…

Zaczęło się. Formuła 1 wystartowała w Australii

Cztery pory roku Albert Park. Kiedy w czwartek różni eksperci zapowiadali weekend z Grand Prix Australii, co do jednego panowała zgodność. Każdy z trzech dni miał różnić się pod względem pogody a najgorzej miało być w niedzielę. Rzeczywiście, w ostatnich dniach Melbourne zobaczyliśmy w każdym możliwym wydaniu. W piątek było pięknie i słonecznie. Wczoraj coraz częściej niebo było zachmurzone a dzisiaj nad zatoką Port Philipp przez większość dnia lało jak z cebra. Sam wyścig o Grand Prix Australii był pod tym względem fascynujący, bo pogoda zagrała z zespołami w pokera i na przestrzeni 57 okrążeń trzeba było podjąć przynajmniej kilka trafionych w punkt decyzji strategicznych. Komu udało się to najlepiej… a komu ani trochę?

fot. Clive Rose / Getty Images / Pirelli F1 Press Area

Zacznijmy od tego, iż był to koszmarny wyścig dla debiutantów i to fatum rozpoczęło się już na okrążeniu formującym. Wówczas z toru wyleciał Isack Hadjar. Zrozpaczony Francuz nie mógł uwierzyć w to, iż Formuła 1 napisała dla niego tak dojmujący scenariusz startu sezonu. Procedurę startu przerwano i po 10 minutach wszystko zaczęło się od nowa. Już na pierwszym okrążeniu po adekwatnym starcie z rywalizacji wyleciał drugi junior, czyli Jack Doohan. Australijczyk popełnił dokładnie taki sam błąd, jak Hadjar kilkanaście minut wcześniej. Najechał na białą linię, która w tego typu sytuacjach – przy mokrym torze – jest śliska niczym lód. Z warunkami później nie poradzili sobie również Gabriel Bortoleto oraz Liam Lawson. Czterech pełnoprawnych debiutantów nie było w stanie ukończyć inauguracji sezonu F1. Piąty, czyli Oliver Bearman, zakończył ściganie na ostatnim – 14. miejscu po weekendzie, o którym będzie chciał błyskawicznie zapomnieć.

Nie tylko młodzież

Oczywiście nieprawdą jest, iż tylko młodzież nie poradziła sobie z warunkami na torze Albert Park. Myślę, iż każdemu z debiutantów nieco lżej robi się na sercu kiedy widzą to, co spotkało Carlosa Sainza i Fernando Alonso. Za Hiszpanami stoi przecież ogromne doświadczenie w F1 i obu zakończyło wyścig w podobny sposób – na bandzie, rozbijając swoje bolidy. Z drugiej strony, najmłodszy w stawce, 18-letni Andrea Kimi Antonelli awansował dziś o 11 pozycji i zakończył wyścig na 5. miejscu. To jest potwierdzenie niebywałego talentu chłopaka urodzonego w Bolonii.

fot. Steven Tee / Getty Images / Press Stake F1 Team

Przez długą część wyścigu problem polegał na tym, iż tor przesychał, ale niewystarczająco szybko. Wszyscy ruszyli do ścigania na oponach przeznaczonych na morką nawierzchnię i te opony po chwili zaczęły się przegrzewać. Na Albert Park pojawiła się sucha nitka, natomiast… problem polegał na tym, iż w Melbourne cały czas pojawiały się drobne opady deszczu, panowała niska temperatura i wiał zimny wiatr. To sprawiało, iż tor niby przesychał, natomiast nie na tyle, aby od razu przesiąść się na slicki. To była wielka strategiczna batalia i sprawdzian umiejętności zarządzania oponami. Zawodnicy mieli w głowie to, aby sumiennie i cierpliwie dbać o ogumienie aż do momentu, w którym warunki umożliwią zjazd do boksu.

Strategiczny chaos

Kiedy zawodnicy w końcu doczekali się zmiany opon i wyjechali na tor na slickach… w przeciągu kilku minut pojawiły się komunikaty o tym, iż nad tor nadciąga potężna ulewa. I to znów oznaczało strategiczne szachy. Kiedy lunie? Kiedy zjechać po opony na deszcz? Czy spróbować te opady uprzedzić i ryzykować, czy też czekać, aż rzeczywiście deszcz pojawi się na torze? Presja zaczęła rosnąć. Końcowy etap wyścigu sprawiał, iż to mogła być decyzja, od której będą zależały losy całego wyścigu. Kto nie trafi ze zmianą opon, straci wszystko.

fot. Lubomir Asenov / LAT Images / Pirelli F1 Press Area

Sytuacja w pewnym sensie… rozwiązała się sama. Prowadzący w wyścigu Lando Norris i Oscar Piastri jako pierwsi wjechali w miejsce, gdzie pojawił się deszcz. Obaj wylądowali poza torem i mniej lub bardziej skoordynowanymi poślizgami po trawie próbowali na niego wrócić. O ile Norrisowi się to udało, tak Piastri się zakopał na kilkadziesiąt sekund. W uprzywilejowanej pozycji był trzeci wówczas Max Verstappen, który mógł odpowiednio zareagować po zobaczeniu co dzieje się z dwójką McLarenów. Kwestia w tym, iż Verstappen jako lider wyścigu pojechał na kolejne okrążenie… a Norris zjechał po nowe opony. I chociaż większość toru była wciąż sucha, Brytyjczyk ruszył do walki z oponami przejściowymi.

Formuła 1 dała nam wielkie show

Wydaje mi się, iż w pewnym sensie Norris nie chciał powtórki z pamiętnego Grand Prix Rosji 2021. Wówczas kierowca McLarena jechał po swoje pierwsze zwycięstwo. Nie wystarczyły wyraźne sugestie inżyniera, nie wystarczyły choćby pierwsze opady deszczu. Norris bronił się przed zjazdem po deszczowe opony bo był przekonany, iż da radę dojechać do mety. To był finałowy etap wyścigu. Będący tuż za nim Lewis Hamilton oczywiście nie miał takiego problemu. Zobaczył deszcz, więc zjechał po opony na deszcz. Po kilku okrążeniach dojechał do Norrisa i go wyprzedził. A Lando miotał się po torze niczym worek na wietrze. Ślizgał się niemiłosiernie, walczył o ułamki trakcji i ostatecznie zamiast zwycięstwa, dojechał do mety na 7. miejscu.

fot. Glenn Dunbar / LAT Images / Pirelli F1 Press Area

Dziś w Australii mieliśmy zupełne przeciwieństwo tego obrazka. W celu obrony prowadzenia Norris był skłonny zjechać po opony przejściowe wcześniej – choćby zanim zacznie padać deszcz. Odradzał mu to inżynier, natomiast Lando chciał mieć pewność, iż nie trafi na potężną ulewę na slickach. Kiedy tylko zaczął się ślizgać w ostatnim sektorze i poczuł, iż się zaczęło, natychmiast zjechał do boksów. Verstappen przejechał jeszcze jedno okrążenie więcej i… tyle wystarczyło. W trakcie tego kluczowego okrążenia rzeczywiście zaczęło lać. Verstappen męczył się aby w ogóle dojechać do pitlane, a Norris pewnie pokonywał kolejne zakręty. Nikogo zatem nie zdziwił fakt, iż po zmianie opon Holender finalnie wyjechał z alei serwisowej zdecydowanie za Brytyjczykiem.

Ale to nie koniec…

Oczywiście ten wyścig nie rozstrzygnął się wyłącznie na strategii. W momencie, kiedy nad torem pojawiła się ulewa, swoje bolidy rozbili Liam Lawson i Gabriel Bortoleto. To sprawiło, iż na torze po raz kolejny tego dnia pojawił się samochód bezpieczeństwa. I to jednocześnie oznaczało, iż stawka znów się zbiła. Po restarcie zawodnicy wciąż mieli kilka okrążeń walki na mokrej nawierzchni. Pomimo ataków ze strony Verstappena, Norris utrzymał prowadzenie. Wygrał wyścig o Grand Prix Australii i został pierwszym liderem mistrzostw świata w nowym sezonie. Co istotne – dokonał tego w koszmarnych warunkach, kiedy wszystko zależało od kierowcy i jego umiejętności.

fot. Andy Hone / LAT Images / Pirelli F1 Press Area

Kiedy tor przesychał i warunki były stabilne, McLaren miał niewiarygodną przewagę. Mówiło się o tym od testów w Bahrajnie – jeżeli chodzi o tempo wyścigowe, bolidy w kolorze „Papaya Orange” są klasą samą dla siebie. Norris i Piastri z każdym okrążeniem budowali przewagę. Umówmy się – gdyby nie te zmienne warunki, gdyby nie deszcz, gdyby nie loteria, McLaren wygrałby ten wyścig podwójnie z ogromną przewagą. Jedyna szansa Verstappena wynikała dziś właśnie z tej losowości związanej z pogodą. To jest wielkie zwycięstwo Norrisa. Wielkie, bo osiągnięte umiejętnościami, walką, dobrymi decyzjami, a nie bolidem. To dla niego kapitalna informacja przed resztą sezonu. Rywale McLarena mają teraz z kolei kilka kwestii do przemyślenia. Tempo wyścigowe McLarena w stabilnych warunkach jest niesamowite. jeżeli w kolejnych wyścigach pogoda nie będzie wkraczała do gry, stajnia z Woking może kilkukrotnie pokusić się o dublet.

Zdjęcie główne: Clive Rose / Getty Images / Pirelli F1 Press Area

Wyniki Grand Prix Australii

Poz. Zawodnik Zespół Czas
1. 4 L. Norris McLaren 1:42:06.304
2. 1 M. Verstappen Red Bull +0.895
3. 63 G. Russell Mercedes +8.481
4. 23 A. Albon Williams +12.773
5. 12 A. K. Antonelli Mercedes +15.135
6. 18 L. Stroll Aston Martin +17.413
7. 27 N. Hulkenberg Sauber +18.423
8. 16 C. Leclerc Ferrari +19.826
9. 81 O. Piastri McLaren +20.448
10. 44 L. Hamilton Ferrari +22.473
11. 10 P. Gasly Alpine +26.502
12. 22 Y. Tsunoda VCARB +29.884
13. 31 E. Ocon Haas +33.161
14. 87 O. Bearman Haas +40.351
DNF 30 L. Lawson Red Bull DNF
DNF 5 G. Bortoleto Sauber DNF
DNF 14 F. Alonso Aston Martin DNF
DNF 55 C. Sainz C. Sainz DNF
DNF 7 J. Doohan Alpine DNF
DNF 6 I. Hadjar VCARB DNF

Formuła 1. Klasyfikacja kierowców po Grand Prix Australii

Poz. Zawodnik Zespół Pkt.
1. 4 L. Norris McLaren 25
2. 1 M. Verstappen Red Bull 18
3. 63 G. Russell Mercedes 15
4. 23 A. Albon Williams 12
5. 12 A. K. Antonelli Mercedes 10
6. 18 L. Stroll Aston Martin 8
7. 27 N. Hulkenberg Sauber 6
8. 16 C. Leclerc Ferrari 4
9. 81 O. Piastri McLaren 2
10. 44 L. Hamilton Ferrari 1
11. 10 P. Gasly Alpine 0
12. 22 Y. Tsunoda VCARB 0
13. 31 E. Ocon Haas 0
14. 87 O. Bearman Haas 0
15. 30 L. Lawson Red Bull 0
16. 5 G. Bortoleto Sauber 0
17. 14 F. Alonso Aston Martin 0
18. 55 C. Sainz C. Sainz 0
19. 7 J. Doohan Alpine 0
20. 6 I. Hadjar VCARB 0

Formuła 1. Klasyfikacja konstruktorów po Grand Prix Australii

Poz. Zespół Pkt.
1. McLaren 27
2. Mercedes 25
3. Red Bull 18
4. Williams 12
5. Aston Martin 8
6. Sauber 6
7. Ferrari 5
8. Alpine 0
9. VCARB 0
10. Haas 0

Kalendarz F1 2025

Lp. Runda Tor Data
1. GP Australii Melbourne 16.03
2. GP Chin Szanghaj 23.03
3. GP Japonii Suzuka 06.04
4. GP Bahrajnu Sakhir 13.04
5. GP A. Saudyjskiej Dżudda 20.04
6. GP Miami Miami 04.05
7. GP E. Romanii Imola 18.05
8. GP Monako Monako 25.05
9. GP Hiszpanii Barcelona 01.06
10. GP Kanady Montreal 15.06
11. GP Austrii Spielberg 29.06
12. GP W. Brytanii Silverstone 06.07
13. GP Belgii Spa 27.07
14. GP Węgier Hungaroring 03.08
15. GP Holandii Zandvoort 31.08
16. GP Włoch Monza 07.09
17. GP Azerbejdżanu Baku 21.09
18. GP Singapuru Singapur 05.10
19. GP Teksasu Austin 19.10
20. GP Meksyku Meksyk 26.10
21. GP Brazylii Sao Paulo 09.11
22. GP Las Vegas Las Vegas 22.11
23. GP Kataru Lusail 30.11
24. GP Abu Zabi Abu Zabi 07.12
Idź do oryginalnego materiału