Flickwagen szybciej wyjaśniony niż Xavinieta

galopujacymajor.wordpress.com 3 tygodni temu

Jeden punkt na 3 mecze. Można powiedzieć, iż Flickwagen został (przynajmniej w lidze) szybciej wyjaśniony niż Xavinieta. Okazuje się, iż jednak nie ma drogi na skróty i nie tak łatwo jest diametralnie zmienić oblicze drużyny. Przyczyn jest oczywiście kilka i w zasadzie widać je choćby gołym okiem.

Po pierwsze, gra wysoką linią obrony nie jest już zaskoczeniem i rywal (czego się obawiałem) się do niej gwałtownie dostosował. Napastnicy bardziej się pilnują, częściej atakują z gębi pola a katalońscy zmiennicy nie mają już tego automatyzmu, co pierwsza jedenastka. Mało tego to właśnie na Barcelonę się dziś w lidze nastawiają, bo ona przez ten październik grała najlepiej na świecie. Więc teraz jest hasło bij „mistrza”.

Po drugie, skrzydła. Pomysł Flicka polega na zacieśnianiu środka pola przez wysoką linię obrony i atakowanie szerokimi skrzydłami. Ale w Barcelonie gra tak adekwatnie tylko Jamal. A to oznacza, iż jak go nie ma, to nie ma szerokiej gry. A jak nie ma szerokiej gry, to nie ma przestrzeni do kreowania sytuacji. Więc 5 zawodników Barcelony pcha się z piłką na 16 metrze.

Po trzecie, intensywność rywala. Nie przypadkiem Flick wygrał z Realem, czy Bayernem a przegrał z Monaco, Majorką, Celtą czy Las Palmas. Jego drużyny wygrywają z tymi, co nie pressujują mocno, bo nie są do tego przyzwyczajeni, gdyż zwykle dominują posiadaniem piłki. Tymczasem, gdy przeciwko Barcelonę wypuścisz drużynę harującą w pressingu, to nagle robią się ogromne problemy.

Po czwarte, jakość piłkarska i matchup składu. Być może pora sobie powiedzieć, iż nie tylko De Jong ale także Gavi nie daje wiele tej drużynie. Tak, wiem, iż wraca po kontuzji, ale to jest box to box, który nie ma strzału, wzrostu, dryblingu i jedyne co ma to odbiór i faule. W tym sensie Casado moim zdaniem gra o wiele lepiej. Więc tym bardziej wsadzanie dziś Gaviego od początku jest sabotowaniem ekipy, a już na pewno razem z Pablo Torre i Ferminem. Każdy z tej trójki może coś wnieść, gdy jako jedyny gra obok podstawowej jedenastki i jest wypuszczany na podmęczonego rywala. Ich cała trójka razem, grająca od początku, jest po prostu za słaba.

Po piąte, boczni obrońcy. Ofensywa Barcelony zawsze zakładała, iż przynajmniej jeden z obrońców będzie, niczym Alves albo Alba, wahadłowym, który robi przewagę. Dziś Barcelona takiego nie ma. Kounde przez cały czas nim nie jest, a Balde ma szybkość, drybling ale nie ma ostatniego podania. Więc można te skrzydła Barcy nieco odpuścić i zagęścić pole karne.

Po szóste, bramkarz. Real ma tę zaletę, iż nawet, jeżeli powinien już dawno przegrywać, to Kurtuła utrzymuje ich w meczu, by potem dobili rywala. Barcelona kogoś takiego nie ma od 2015 i sezonu życia Ter Stegena i Claudio Bravo. Penya taką osobą nie jest. Dlatego chyba warto wreszcie postawić na Wojtka. choćby jeżeli gorzej gra nogami.

Flick ma co do roboty. Nie tylko odnośnie rozwiązań taktycznych, zmienników, ale też mentalu. Kilku naprawdę poczuło się, iż za bardzo gwiazdorzą i mecze wygrają się same. Nie, nie wygrają. pozostało czas, by to zmienić, ale warto chyba wrócić do podstaw tak, jakby sezon się dopiero zaczął. Bo mam wrażenie, iż niektórzy się zachowują, jakby właśnie się kończył.

Tradycyjnie, podobał ci się tekst, możesz postawić herbatkę

Idź do oryginalnego materiału