Bartosz Zmarzlik pisze historie na naszych oczach. Polak w tym roku zdobył swój szósty tytuł mistrza świata na żużlu, stając się powoli żywą ikoną światowego żużla. Jednakże spójrzmy na same zawody z szerszego punktu. Peter Oakes na łamach Speedway Stara podkreślił kilka problemów, jakie ma z obecnym obrazem Speedway Grand Prix. Jednym z nich jest fakt, iż większość mniej żużlowych nacji nie ma szans, aby ich przedstawiciele otrzymali szansę na jazdę w cyklu. Zdaniem dziennikarza, ten problem można rozwiązać w łatwy sposób.
Dwóch mistrzów?
Speedway of Nations miało być otwarciem się na nowe nacje, które nie mają szans na walkę o medale. Zdaniem Oakes’a problemem późniejszego SoN jest zbyt mały przemiał zawodników oraz reprezentacji, przez co potem betonuje się inny cykl. Jego zdaniem, reprezentacji innych nacji powinni otrzymać szansę na wyłonienie własnego mistrza świata, stanowiącego pretendenta pod awans do głównego cyklu. Zdaniem dziennikarza do łask powinien powrócić stary system z eliminacjami do wielkiego, światowego finału.
– Nie ma nikogo z Argentyny, Czech, Finlandii, Francji, Niemiec, Holandii, Włoch, Nowej Zelandii, Norwegii, Słowenii czy Stanów Zjednoczonych. Dlaczego zatem lepiej nie dać im szansy i nie przywrócić formuły, która tak dobrze się sprawdzała w latach 1936-1994? – zadaje pytanie Peter Oakes.
Dwóch mistrzów świata brzmi jak coś absurdalnego dla większości kibiców. Oczywiście wyłaniamy mistrza seniorów oraz juniorów, ale to zdecydowanie coś innego. Dziennikarz Speedway Stara daje przykład… boksu, a konkretnie Oleksandra Usyka i jego posiadania wszystkich pasów mistrzowskich.
– Słyszę w głowie komentarze, iż nie możesz mieć dwóch mistrzów świata. Dlaczego nie? Inne sporty to właśnie robią, choćby ze sporym sukcesem. Boks ma cztery duże organizacje. Oleksandr Usyk jest mistrzem WBA, WBC, IBF i WBO i może bronić tytuły z każdym pretendentem, sprzedając przy tym wszystkie bilety oraz PPV – podkreśla.
Więcej jazdy dla innych
W tamtym okresie zawodnicy przebywali eliminacje kontynentalne, przez co nie było mowy o dzikich kartach, które zarazem betonowały cykl. Każdy z zawodników musiał wejść na pewien poziom, aby wjechać do finału i pokazać, iż jest się w topowej formie. Przede wszystkim Petera Oakes zauważa w tym szanse dla niektórych zawodników z mniej żużlowych nacji, aby podkreślić swoje możliwości.
– Każdy z uczestników musiał pokonać drogę kwalifikacyjnych i nikt nie pojawił się tam, ponieważ pozwoliła na to „dzika karta”. (…) Speedway of Nations nie wyprodukowało żadnego medalisty spoza Australii, Danii, Wielkiej Brytanii, Polski, Rosji czy Szwecji, więc naprawdę nie daje to prawdziwej szansy dla mniejszych żużlowo narodów – dodaje.
Od lewej: Mika Meijer, Romano Hummel, Patrick Roth, Dave Meijerink, Jannick de Jong 
















