Patryk Dudek został pierwszym Polakiem, który wygrał cykl Speedway European Championship od momentu wprowadzenia rund w 2012 roku. Zawodnik PRES Grupa Deweloperska Toruń stawał wcześniej na najniższym stopniu podium (2021), ale tym razem został najlepszym żużlowcem na Starym Kontynencie.
Równa jazda to podstawa
Sam Dudek zaczął zawody od pewnego zwycięstwa, mając znaczną przewagę nad rywalami. W piątym wyścigu spotkał się on bezpośrednio z Andrzejem Lebiediewem. Pomimo przewagi w samym cyklu, zawodnicy walczyli o trzecie miejsce. Patryk Dudek utrzymał pozycję i oddalił się od Łotysza. Polak stopniowo zbierał punkty, ale Łotysz nie odpuszczał. Przed ostatnią serią fazy zasadniczej, Dudek miał pięć punktów przewagi. Potrzebował on jedynie dwóch punktów, aby zapewnić sobie tytuł mistrza Europy.
Emocjonująca końcówka
Lebiediew w osiemnastym biegu wyszedł przed szereg, ale Michael Jepsen Jensen i Dimitri Bergé złapali Łotysza na przeciwległej prostej. Duńczyk wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do samego końca. Ta wiadomość oznaczała, iż Patryk Dudek potrzebuje raptem punktu do wygrania Speedway European Championship. Ten jednak wykorzystał pierwsze pole startowe i odjechał rywalom na początku drugiego okrążenia. Podobnie jak rok temu Lebiediew, tak Dudek zapewnił sobie tytuł po dwudziestu biegach.
Patryk Dudek wraca do Grand Prix!
Dla Patryka Dudka to również oznacza powrót do cyklu Speedway Grand Prix. Wychowanek Stelmet Falubazu Zielona Góra po raz ostatni był stałym uczestnikiem w okresie 2023. Od tego czasu próbował nieudolnie przebijać się przez różnorakie eliminacje, aby wrócić do ścigania wśród najlepszych na świecie. Wicemistrz świata z 2017 roku dołączył zatem do Bartosza Zmarzlika, Dominika Kubery oraz Kacpra Woryny.
Przed Dudkiem kilka czasu w świętowanie. W niedzielę rozpoczyna on bój o Drużynowe Mistrzostwo Polski z toruńskim zespołem. Ich rywalem – Orlen Oil Motor Lublin. Z pewnością Patryk Dudek otrzyma również powołanie do głównej drużyny na Speedway of Nations, które rozgrywane będą w Toruniu. Pominięcie Mistrza Europy przez Rafała Dobruckiego byłoby wyjątkowo lekkomyślne ze strony szkoleniowca.