Zbrojenia przed sezonem
„Druga klasa rozgrywkowa”, „Abramczyk Polonia Bydgoszcz”, „jeden z faworytów” – od kilku lat dokładnie te frazy są ze sobą absolutnie nierozłączne. Nie inaczej było przed sezonem 2025. Chwilę po słynnym już finale przeciwko INNPRO ROW Rybnik bydgoszczanie przystąpili do prawdziwej ofensywy transferowej. W klubie pozostali liderzy – Krzysztof Buczkowski oraz Kai Huckenbeck, jednak kibice nad Brdą ostrzyli sobie zęby na transfery przychodzące. Na Sportową zawitali Aleksandr Łoktajew, który gnębił bydgoszczan startując w barwach ekipy z Poznania oraz przede wszystkim Szymon Woźniak, który powrócił do Bydgoszczy po 12 latach rozłąki. 32-latek został też od razu kapitanem zespołu.
Pierwotnie zamiast Woźniaka w zespole miał się znaleźć Robert Chmiel, który choćby podpisał już prekontrakt. Gdy jednak tylko pojawiła się okazja do sięgnięcia po byłego żużlowca Gezet Stali Gorzów, Chmiel nie był zainteresowany walką o skład, więc umowę rozwiązano za porozumieniem stron. Co też ważne, każdy z seniorów poza Woźniakiem związał się dwuletnią umową tak, aby każdy mógł czuć się bezpieczny w razie awansu oraz by mieć podstawy składu w razie kolejnego niepowodzenia.
Niepewna na papierze młodzież
Formację seniorską uzupełniał Brytyjczyk Tom Brennan, który miał startował na pozycji zawodnika U-24. Zmiany dosięgły również młodzieżowców. Po wypożyczeniu do Łodzi do klubu powrócił Bartosz Nowak, a jego partnerem z pary juniorskiej został Kacper Andrzejewski. 18-latek trafił do Bydgoszczy z Betard Sparty Wrocław. Można było zatem przewidywać, iż siła Polonii będzie się opierać na bardzo mocnej czwórce seniorów, aczkolwiek pewne obawy budziła postawa całej młodzieży, licząc w to także Brennana.
Niemniej jednak wydawało się, iż Polonia dysponuje potężną siłą rażenia. Na ich nieszczęście jednak Fogo Unia Leszno wyglądała na zespół jeszcze silniejszy. W Bydgoszczy mogli i tak z optymizmem patrzeć na sezon. Przed sezonem bowiem powrócono do baraży o PGE Ekstraligę, w którym zmierzyć się miał przegrany w finale Metalkas 2. Ekstraligi z przedostatnią drużyną elity. Na dokładnie taki scenariusz, a wiec awans dwóch drużyn stawiało też wielu ekspertów.
Niemrawy początek
Abramczyk Polonia Bydgoszcz przed sezonem musiała się jednak zmierzyć z nieoczekiwanym problemem. Przed sezonem bowiem niezbędne było zbudowanie na torze odwodnienia liniowego. To wpłynęło na stan nawierzchni bydgoskiego toru, który przez długi czas nie był sprzymierzeńcem „Gryfów”.
Początek jednak nie zwiastował żadnych kłopotów, bowiem w przedsezonowym Kryterium Asów wszyscy seniorzy bydgoskiej Polonii z lekkością ogrywali rywali z PGE Ekstraligi. Dokładając do tego bardzo dobre wyniki w sparingach, kibice nie mogli się doczekać inauguracji sezonu ligowego.
Warto też dodać, iż angaż Szymona Woźniaka spowodował niesamowity wręcz głód żużla w Bydgoszczy. Na przedsezonowych treningach oraz sparingach trzeba było otwierać dodatkowe trybuny, a na Kryterium Asów wszedł komplet widzów. jeżeli chodzi o pierwszy mecz ligowy, Abramczyk Polonia Bydgoszcz jechała na łódzką Moto Arenę.
Można powiedzieć, iż pierwsza kolejka ligowa przebiegła dla bydgoszczan w sposób wręcz wymarzony. „Gryfy” nie dały najmniejszych szans rywalom, a na stadionie w Łodzi była obecna czterocyfrowa grupa sympatyków Polonii.
Małe otrzeźwienie jednak przyniosły następne mecze. Bydgoszczanie po kolei mierzyli się z trzema najgroźniejszymi kontrkandydatami do awansu – na Sportową przyjechały Texom Stal Rzeszów oraz Cellfast Wilki Krosno, a te spotkania przedzielał wyjazd na hitowe starcie do Leszna. Można jednak powiedzieć, iż ten test został zaliczony maksymalnie na ocenę dostateczną. Bilans tego tryptyku to nieznaczne zwycięstwa na własnym torze oraz dość wysoka porażka w Lesznie – 38:52.
Sporo spekulowało się na temat bydgoskiego toru – gospodarze ewidentnie się na nim męczyli. Szczególnie widać to było widać po wynikach Aleksandra Łoktajewa i Kaia Huckenbecka. Ponadto fatalnie spisywał się Bartosz Nowak, który w czterech meczach zdobył zaledwie dwa punkty.
Czas na pokaz siły
Później jednak Abramczyk Polonia Bydgoszcz dokonała prawdziwego pokazu siły. Bydgoszczanie nie pozostawili żadnych złudzeń ekipom z Poznania oraz Ostrowa Wielkopolskiego. Z pierwszym z rywali bydgoszczanie wygrali u siebie 62-28, natomiast w Ostrowie aż 57-33. W siódmej kolejce natomiast „Gryfy” bez większych problemów pokonali Autona Unię Tarnów 58-32.
Gigantyczna wpadka, błyskawiczna reakcja i…kolejna wpadka…
Runda rewanżowa rozpoczęła się dla bydgoszczan dużo gorzej niż źle. Problemy rozpoczęły się 21 czerwca w… Gorzowie Wielkopolskim. Wówczas bardzo groźny wypadek podczas rundy Grand Prix zaliczył Kai Huckenbeck. Choć ostatecznie skończyło się na strachu, to Niemiec nie wystąpił w spotkaniu w Tarnowie. Mimo to, nikt w najczarniejszym scenariuszu nie zakładał tego co się wydarzy w Jaskółczym Gnieździe. Polonia doznała druzgocącej porażki aż 36-54 z ledwością broniąc punkt bonusowy.
Nastroje w Bydgoszczy po tej wpadce były dość minorowe, więc prezes klubu błyskawicznie postanowił poprawić humory sympatyków Polonii. Ogłoszono bowiem, iż po dwuletnim pobycie w Lublinie do klubu powraca Wiktor Przyjemski. Co jednak ważne, tym razem miało to mieć miejsce niezależnie od tego czy misja pod tytułem „Awans w 2025 roku” zakończy się powodzeniem. Oprócz tego kontrakt przedłużył Szymon Woźniak – również niezależnie od ligi. Wisienką na torcie było ogłoszenie kontynuacji współpracy z dotychczasowym sponsorem tytularnym, firmą Abramczyk.
Po tych wieściach oraz powrocie do składu Kaia Huckenbecka, bydgoszczanie powrócili na zwycięską ścieżkę, ponownie okazując się lepszym od ostrowian i poznanian. Wówczas mimo porażki w Tarnowie przez cały czas realne było zwycięstwo Polonii w rundzie zasadniczej. Po drodze jeszcze udało się Polonii w spotkaniu na szczycie pokonać w Krośnie miejscowe Cellfast Wilki.
Podbudowani bydgoszczanie w spotkaniu o wygranie rundy zasadniczej jednak nie podołali i w Bydgoszczy ulegli Fogo Unii Leszno. Oprócz porażki w okresie regularnym istotny był jednak aspekt psychologiczny. Z racji na nowy regulamin zwycięzca pierwszej fazy sezonu miał prawo do wyboru rywala w półfinale. Wobec tego osoby związane z leszczyńskim środowiskiem przekomarzały się, iż jako półfinałowego rywala wskażą właśnie bydgoszczan. Ta wizja spędzała sen z powiek kibicom biało-czerwonych. Aby odwlec „Byki” od tego pomysłu, należało jednak udowodnić swoją siłę w pozostałych dwóch spotkaniach.
…i znowu błyskawiczna reakcja
Bydgoszczanom do końca sezonu zasadniczego pozostały dwa spotkania – w Rzeszowie oraz u siebie z łódzkim Orłem. Żużlowcy „Gryfów” uspokoili swoich sympatyków, odnosząc dwie bardzo przekonujące zwycięstwa. To odniosło oczekiwany efekt, bowiem Fogo Unia Leszno jako półfinałowego rywala wskazała Texom Stal Rzeszów. To też jednocześnie oznaczało, iż Abramczyk Polonia Bydgoszcz zmierzy się z Cellfast Wilkami Krosno.
Powiedzieć, iż Polonia pewnie pokonała Wilki to jak nie powiedzieć nic. Sprawa dwumeczu została rozstrzygnięta już w Krośnie, skąd Polonia wywiozła ośmiopunktową zaliczkę. W rewanżu przy Sportowej natomiast roznieśli oni „Watahę” aż 65-25, bardzo pewnie meldując się w finale. Tam już czekała oczywiście Fogo Unia Leszno. Co też było ważne, wydawało się, iż jak za starych, dobrych czasów najefektywniejsza była słynna bydgoska ścieżka pod bandą, na której gospodarze czuli się jak ryba w wodzie.
Kibice do teraz mają koszmary na myśl o polewaniu wody
Przed finałem wydawało się, iż faworytem są leszczynianie. Początek finału, który zgromadził komplet publiczności, zdawał się pokazywać co innego. Bydgoszczanie jechali jak natchnieni, wygrywając bieg za biegiem. Po dziesięciu wyścigach tablica świetlna pokazywała wynik 37-23, przy okazji popisując się wieloma fantastycznymi akcjami na dystansie. W tamtym momencie wydawało się, iż to jest TEN sezon, w którym Polonia w końcu sforsuje bramę Metalkas 2. Ekstraligi i dostanie się do upraganionej elity. Później jednak na torze pojawiła się polewaczka, która zalała najefektywniejszą ścieżkę. Jednocześnie też leszczynianie „połapali się” sprzętowo, co sprawiło, iż to teraz oni bez problemów zaczęli wygrywać wyścigi. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 45-45, co niemal rozstrzygnęło kwestię awansu.
Rewanż w Lesznie nie przyniósł żadnego sensacyjnego zwrotu akcji i było jasne, iż Abramczyk Polonia Bydgoszcz swojej szansy na awans w dwumeczu barażowym. Tam już czekała Gezet Stal Gorzów.
Na ten dzień wszyscy czekali długie lata
Do spotkania z gorzowianami bydgoszczanie przystąpili jednak wzmocnieni. Dokładnie pomiędzy spotkaniem w Lesznem, a pierwszym meczem barażowym 16. urodziny obchodził diament bydgoskiego żużla, Maksymilian Pawełczak. Jak się okazało, warto było czekać i od kilku lat nerwowo wyrywać kartki z kalendarza, bowiem Pawełczak od samego początku robił niesamowite show. 16-latek bez kompleksów radził sobie z zawodnikami z cyklu Grand Prix, ostatecznie kończąc spotkanie z dorobkiem aż dziesięciu punktów z bonusem. Na nieszczęście dla bydgoszczan, Pawełczak był…liderem Polonii w tamtym meczu, która ostatecznie wygrała zaledwie czteroma punktami.
W Gorzowie podobnie jak w Lesznie – również nie było żadnego zwrotu akcji i Abramczyk Polonia Bydgoszcz sezon 2026 również będzie musiała spędzić w Metalkas 2. Ekstralidze. Wobec jednak wspomnianego już powrotu Wiktora Przyjemskiego, a także dysponowaniem od początku Maksymilianem Pawełczakiem, bydgoszczanie są na ten moment bardziej niż murowanym faworytem do awansu w przyszłym sezonie.
Drużyna niemal kompletna
Takie przekonanie bierze się stąd, iż dwójka znakomitych młodzieżowców wesprze już bardzo silną formację seniorską. Zawodnicy Abramczyk Polonii Bydgoszcz bowiem nie licząc spotkań przeciwko leszczynianom oraz gorzowianom, przeszli przez cały sezon wręcz suchą stopą. Wyjątkiem było jedynie spotkanie w Tarnowie. Oprócz tego jednak Polonia wygrała wszystkie mecze, a seniorzy długimi fragmentami spisywali się fantastycznie. Znalazło to odzwierciedlenie w rankingu indywidualnym rozgrywek – czterech podstawowych seniorów znalazło się w czołowej dziesiątce klasyfikacji. Numer pięć, czyli Tom Brennan, również przez większą część sezonu brylował, a w pojedynczych spotkaniach choćby potrafił być liderem „Gryfów”. Nie umknęło to prezesowi klubu, Jerzemu Kanclerzowi, który zaproponował Brytyjczykowi dwuletni kontrakt.
Małą bolączką była postawa młodzieżowców. Kacper Andrzejewski, który był liderem formacji, zaliczył bardzo nierówny sezon. Fantastyczne wyścigi i mecze przeplatał takimi, w których przyjeżdżał daleko za rywalami. Długimi fragmentami sezonu zawodził również Bartosz Nowak – dla niego ten sezon może być podwójnym rozczarowaniem, bowiem to był dla niego ostatni rok w gronie młodzieżowców.
Ostatecznie więc sezon w wykonaniu Abramczyk Polonii Bydgoszcz jest trudny do jednoznacznej oceny. Z jednej strony drużyna w wielu momentach spisywała się rewelacyjnie, a niektórzy zawodnicy zrobili wyraźny krok do przodu. Z drugiej jednak strony, ponownie najważniejsza misja sezonu została zwieńczona niepowodzeniem. Co też ważne, kierownictwo klubu błyskawicznie reagowało na porażki. Prezes klubu, a także sponsorzy dostrzegają ogromny głód żużla w Bydgoszczy i wszystko wskazuje na to, iż nie zniknie on w przyszłym sezonie. Trzeba jednak pamiętać, iż przyszłoroczny sezon to ostatnia szansa na awans, albowiem najprawdopodobniej w razie niepowodzenia, wychowankowie którzy napędzają to zainteresowanie odejdą z klubu. I może wcale nie być łatwo o ponowne napędzenie żużlowej koniunktury.
