Było już po meczu. Tak Chińczycy potraktowali Radwańską. Sceny w Pekinie

2 godzin temu
Sekundę po ostatniej piłce meczu Magdy Linette Chińczycy wstali z miejsc i ruszyli do Agnieszki Radwańskiej. Kibice z Azji kiedyś uwielbiali polską tenisistkę. Z wzajemnością. Teraz cieszą się, iż "Ninja" wróciła do nich w nowej roli.
Magda Linette (38 WTA) przegrała 5:7, 5:7 w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Pekinie z Czeszką Marie Bouzkovą (52 WTA). Ale wydarzeniem tego meczu dla chińskich kibiców była obecność Agnieszki Radwańskiej.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem



Po otrzymaniu wolnego losu w pierwszej rundzie turnieju w Pekinie Magda Linnette pożegnała się z nim już po swoim pierwszym meczu. Niestety, po dwóch godzinach walki Polka uległa Czeszce Bouzkovej. Mecz z trybun obserwowała Agnieszka Radwańska, która jest konsultantką w zespole Linette. Jak się okazuje, miejscowi fani świetnie ją pamiętają. Nic dziwnego, Radwańska wygrała turniej w Pekinie w 2011 i 2016 roku, a w 2009 roku była finalistką.
Radwańska pamięta, jak się przywitać po chińsku
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać, jak chińscy fani tenisa ruszyli do Radwańskiej z prośbą o autografy i wspólne zdjęcia. Zrobili to dosłownie sekundę po ostatniej piłce meczu Linette – Bouzkova.






Radwańska nie wyglądała na zaskoczoną entuzjazmem chińskich kibiców. Była numer dwa światowego rankingu dobrze wie, jaką popularnością cieszy się w Chinach i również w innych krajach Azji.
- Bardzo lubię Azję, zawsze dobrze się tam czułam na turniejach i miałam świetny kontakt z kibicami. Pasowały mi tamtejsze korty, radziłam sobie z trudną pogodą, bo tam zawsze były upały i duża wilgotność. To rzeczywiście było moje miejsce – mówiła kiedyś w rozmowie ze Sport.pl.



Aż 10 ze swych 20 tytułów WTA Radwańska wywalczyła w Azji. A choćby 11, jeżeli doliczymy Stambuł. - Do tego można doliczyć jeszcze udane, choć niewygrane turnieje. Jak te z finałami z Pekinu i Tokio. Rzeczywiście statystyki potwierdzają, iż Azję lubię. A przecież tam jest rozgrywana tylko mała część kalendarza. W czasach mojej gry to były turnieje głównie pod koniec roku – zauważała Radwańska w cyklu rozmów „nieDawny Mistrz" na Sport.pl.
- Z czego wynikała Pani popularność właśnie tam? Nauczyła się Pani jakichś zwrotów do kibiców w ich językach? – pytaliśmy.
- Tak było! choćby jeszcze pamiętam, jak się przywitać po chińsku czy japońsku. Uczyłam się różnych słów i zdań. I bardzo się starałam mówić to poprawnie, z odpowiednim akcentem. Bo wiem, iż w chińskim choćby sposób wypowiadania danego słowa może zmienić jego znaczenie. To bardzo trudny język. Ale warto się starać, bo ludzie bardzo mili. Czułam, iż mnie lubią – odpowiadała Radwańska.
W turnieju została „Ninja" Świątek
Kibicom z Azji nasza była tenisistka zawdzięcza przydomek, który najbardziej polubiła – „Ninja". - Tak! Mój ulubiony. Ze wszystkich pseudonimów ten podobał mi się najbardziej, bo moim zdaniem oddawał to, co pokazywałam na korcie. Przede wszystkim zwinność i spryt: tym potrafiłam pokonywać największe rywalki – mówiła nam kiedyś Agnieszka Radwańska.



Po odpadnięciu z turnieju w Pekinie Magdy Linette i wcześniej również Magdaleny Fręch w grze została nam tylko jedna reprezentantka Polski. To Iga Świątek. Ona bywa do „Ninjy" Radwańskiej porównywana, gdy zdarza jej się uderzać piłki z bardzo obniżonej pozycji, z kolanami niemal na korcie.
Nasza wiceliderka światowego rankingu swój pierwszy mecz w Pekinie rozegra w sobotę z Chinką Yue Yuan (110 WTA), która w pierwszej rundzie wygrała 6:3, 6:3 z Julią Putincewą. Świątek miała na tym etapie wolny los. Mecz odbędzie się w sobotę około godziny 7 czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału