Był zaskoczony odejściem. „Bardzo dużo mu zawdzięczam”

speedwaynews.pl 4 godzin temu

Przemysław Pawlicki odbudował się w barwach Stelmet Falubazu Zielona Góra. Starszy z braci Pawlickich pokazał, iż przy odpowiednich warunkach jest w stanie walczyć na równi z gwiazdami PGE Ekstraligi. Przede wszystkim zmiana tunera, ale również zaufanie od Piotra Protasiewicza zaprocentowało w najlepszym stopniu. Po raz pierwszy w karierze, zakończył on sezon ze średnią biegową wynoszącą ponad 2,000 w PGE Ekstralidze. Choć w pewnym momencie pojawiła się kontuzja, ona nie zatrzymała wychowanka Fogo Unii Leszno.

W dzisiejszym żużlu jest wiele aspektów, które muszą się połączyć, złożyć w jedność. A przede wszystkim liczy się to, jak gwałtownie odnajdzie się prędkość w motocyklu. W tym roku udało mi się ją odnaleźć dzięki silników Petera Johnsa – przyznał żużlowiec dla mediów zielonogórskiego Falubazu. – Bardzo ważne są też przygotowania do sezonu. Ja w tym roku wprowadziłem dużo nowych rozwiązań, które się sprawdziły.

Nie osiada na laurach

Przemysław Pawlicki spogląda na sezon w znacznie większym kontekście. Ligowo czuje się spełniony, to na pewno. Pozostaje jednak kwestia startów w zawodach międzynarodowych, które go nieco zawiodły. Sam żużlowiec pracuje nad wyciągnięciem wniosku i zniwelowaniu błędów.

Może pod kątem ligi tak, bo ta średnia, którą wykręciłem, to był mój cel, który postawiłem sobie przed sezonem. Wcześniej średnia także sięgała do tego poziomu, tylko potem gdzieś to uciekało i ostatecznie kończyłem poniżej dwóch punktów na bieg. W tym roku udało się zrealizować ten cel. Zawsze patrzę na sezon kompleksowo i zależy mi, aby być zawodnikiem stabilnym w lidze polskiej, w zagranicznych oraz w zawodach indywidualnych. Widzę, iż muszę jeszcze nad kilkoma rzeczami popracować. choćby przy najlepszym sezonie zawsze będę dążył do tego, żeby jeszcze coś poprawić. Nie nazwałbym go przełomowym sezonem, ale dobrym pod względem moich występów w PGE Ekstralidze. Nie uważam też, by był on najlepszy, bo stać mnie na jeszcze więcej – zapewnia.

Koniec współpracy

Piotr Protasiewicz odszedł ze Stelmet Falubazu Zielona Góra i przeniósł się do Wrocławia. To właśnie wychowanek zielonogórskiego klubu wyciągnął dłoń do Przemysława Pawlickiego, pomagając się mu odbudować. Wiadomość o odejściu Protasiewicza zaskoczyła Pawlickiego.

Byłem bardzo zaskoczony informacją o jego odejściu. Nie spodziewałem się tego. Moja kooperacja z Piotrem układała się świetnie. Bardzo dużo mu zawdzięczam, bo to on uwierzył we mnie, ściągnął mnie do Falubazu, do pierwszej ligi. Udało nam się awansować do PGE Ekstraligi, a w następnym roku do play-offów, choć nikt na to nie stawiał. Ostatni sezon nie był łatwy, cel nie został zrealizowany, ale kooperacja z Piotrem to była dla mnie przyjemność i zawsze będę wspominał ją bardzo dobrze – kończy.

Przemysław Pawlicki
Idź do oryginalnego materiału