Sobotni mecz Śląsk Wrocław - Radomiak Radom, zakończony wynikiem 1:2, był ostatnim w ekstraklasie w 2024 roku. Przed nami jeszcze spotkania Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok w Lidze Konferencji (odpowiednio z Djurgarden i Olimpiją Ljubljana), po czym polska piłka zapadnie w sen zimowy. Ale tematów do dyskusji nie brakuje.
REKLAMA
Zobacz wideo "Ostatnie pokolenie" kontra piłkarz Legii! "Protest musi być okrutny, bolesny" [To jest Sport.pl]
Zbigniew Boniek wskazał "podstawowy problem" polskiej piłki nożnej
Wspomniany Śląsk znalazł się bowiem pod ścianą i jako wicemistrz Polski w tej chwili zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. A od dawna jako jedną z jego bolączek wskazuje się brak prywatnego inwestora, który przejąłby od miasta zarządzanie klubem. Podobnie wygląda sytuacja choćby w Piaście Gliwice. Ale w czym tak naprawdę tkwi sedno problemu?
Na to pytanie spróbował odpowiedzieć Zbigniew Boniek. - U nas podstawowym problemem jest brak ludzi. Myślimy, iż do piłki może przyjść każdy i iż każdy może zarządzać, ustalać strategię, rządzić. Można kibicować i każdy może się wypowiadać, natomiast znajomość materiału od spodu to zupełnie co innego - powiedział w programie "Pogadajmy o piłce" na kanale Meczyki.pl na YouTube.
Zobacz też: Pep Guardiola ogłosił w sprawie odejścia z Manchesteru City!
Boniek odniósł się także do kwestii właścicielskich, mających niebagatelny wpływ na funkcjonowanie klubów. - Wiele drużyn jest finansowanych z budżetu miasta. Ale przy takim sposobie budżetowania to nie myśli się o tym, jak budować przyszłość, tylko o tym, jak zakończyć rok "na zero", żeby nikt się nie doczepił. To jest problem naszej piłki. Nie jesteśmy na poziomie najlepszych drużyn hiszpańskich, włoskich, niemieckich itd. Natomiast z naszą synergią moglibyśmy zrobić dużo, dużo więcej - stwierdził.
Zbigniew Boniek mówi wprost. "Nie bardzo wiedzą"
Jednocześnie 68-latek unikał kategorycznych osądów w kwestii miejskich klubów. - Nie jest to prosty temat. Miasto musi dbać o mieszkańców i zapewnić im rozrywkę. Czasami są wydatki typu filharmonia, opera, muzea. Wiadomo, iż jeżeli brakuje prywatnej inicjatywy i ludzi mających pieniądze, aby się w to bawić, to miejskie wsparcie nie jest rzeczą tragiczną. Pewnie lepiej, aby miasto nie było właścicielem, a przekazywało pieniądze na promocję - ocenił.
- Według mnie problem jest taki, iż miasta wspierają kluby, ale chcą w nich rządzić. I to jest błąd, bo nie mają do tego materii. Ludzie, którzy tam idą, nie bardzo wiedzą, jak się buduje piłkę - zakończył były prezes PZPN.