Boniek się nie certoli. Ma już tego dość. "Absolutnie nie do zaakceptowania"

3 godzin temu
Zbigniew Boniek kojarzony jest przede wszystkim z piłką nożną, ale jako rodowity bydgoszczanin pasjonuje się także żużlem i chętnie udziela wypowiedzi na temat tego sportu. Tak było i tym razem, gdy w rozmowie z dziennikarzem WP SportoweFakty Mateuszem Kmiecikiem stwierdził, które dwa przepisy w regulaminie polskiego żużla wymagają zmian.Były prezes PZPN w swoich dywagacjach na temat możliwej zmiany przepisów w polskim speedwayu stwierdził, iż w fazie play-off uznawanie zawodów za odbyte przed 15. biegiem może być krzywdzące dla którejś drużyny. w tej chwili sędziowie mogą zaliczyć wynik spotkania po 12. gonitwach. To daje im pewne pole manewru na wypadek, gdyby podczas meczu na tor spadł deszcz, który uniemożliwiłby dojechanie zawodów do samego końca.
REKLAMA


Zobacz wideo


Tak Lewandowski podsumował Jana Urbana jako selekcjonera


Boniek nie uważa jednak, iż takie rozwiązanie jest sprawiedliwe:- Jestem zdziwiony, iż w play-offach zawody są uznane za zaliczone po 12. biegach. Moim zdaniem to jest absolutnie nie do zaakceptowania. Finał Orlen Oil Motoru z PRES Grupą Deweloperską był jednym z najlepszych w ostatnich 10 latach, ale co by było, gdyby w Lublinie po 12. wyścigach zaczął padać deszcz? Musi być zasada, iż w fazie play-off jest nakaz rozegrania 15 gonitw.- Trzeba tę resztę biegów odjechać dzień później lub w innym terminie. Kiedyś się tak stanie, iż ktoś wygra pierwszy mecz 12 punktami, a drugi będzie przegrywał 11 "oczkami" po 12 wyścigach, spadnie deszcz i zostanie mistrzem Polski? Powinien być jasny przepis, iż spotkanie zostaje uznane, jak się odjedzie 15 gonitw - dodał działacz piłkarski.Boniek przeciwny przepisowi, który zadziałał na niekorzyść "jego" klubu69-latek wyraził też opinię na temat przepisu, który w decydującym momencie sezonu skrzywdził Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Ten zespół przegrał w finale Metalkas 2. Ekstraligi awans do PGE Ekstraligi z Unią Leszno, ale wciąż miał na niego szansę. W tym celu musiał pokonać w barażach Gezet Stal Gorzów.Klub z Ekstraligi okazał się lepszy w dwumeczu 96:84, ale kontrowersje wzbudziło to, iż korzystał z zastępstwa kontuzjowanego zawodnika. Tym był Oskar Fajfer, który w lidze uzyskał średnią biegopunktową 1,278 - ogólnie czwartą w zespole. Jak to więc możliwe, iż Stal mogła go zastąpić, skoro regulamin mówi, iż zastępstwo w fazie pucharowej można przeprowadzić tylko za jednego trzech najlepszych jeźdźców? Ano tak, iż o tym, kto może być zastępowany, decyduje średnia biegopunktowa z ostatnich siedmiu występów, nie całego sezonu. W tym zestawieniu Polak był minimalnie lepszy od Andrzeja Lebiediewa (1,696 do 1,676).


W efekcie zamiast Fajfera, pozostali żużlowcy Stali mieli w barażach o jeden start więcej. W tym liderzy zespołu, jak Martin Vaculik (średnia 2,013) czy Anders Thomsen (śr. 1,813), którzy są znacznie lepsi od 31-latka. Sprawiło to, iż w opinii ekspertów Stal paradoksalnie skorzystała na kontuzji swojego zawodnika. Właśnie dlatego według Bońka można wprowadzić zasadę, według której za zastępowanego żużlowca mogliby jeździć tylko zawodnicy ze średnią taką samą lub niższą.- Nie wierzę, iż Oskar Fajfer nie miał poważnego urazu, jak to niektórzy podejrzewali, ponieważ żaden żużlowiec by się na to nie zgodził i to wcześniej czy później by wyszło. Jednakże sport taki jest. Czasami ktoś odpadnie i trzeba sobie poradzić. Na pewno w teorii Fajfer to nie jest ten sam poziom, co Andrzej Lebiediew, Martin Vaculik i Anders Thomsen. Aczkolwiek takie są zasady - zakończył Boniek.
Idź do oryginalnego materiału