Awantura po meczu Pucharu Polski! Trener ruszył do pokoju sędziów

7 godzin temu
- Kurde... unormujmy tę rękę, bo po prostu można zwariować: kiedy ona jest, kiedy nie jest, kiedy zawodnik sobie pomaga, a kiedy nie - apelował trener Tomasz Tułacz po meczu Pucharu Polski, w którym Puszcza przegrała z Lechią. Szkoleniowiec niepołomiczan po spotkaniu nie omieszkał wybrać się do sędziów. WP Sportowe Fakty opublikowały nagranie.
Pucharowa przygoda Puszczy Niepołomice dobiegła końca, a zespół z Małopolski nie powtórzy wyniku z poprzedniego sezonu, gdy dotarł do półfinału krajowego pucharu, przegrywając dopiero z Pogonią Szczecin. Tym razem na jego drodze - w 1/16 finału rozgrywek - stanął inny klub z północnej Polski. Mowa o Lechii Gdańsk, która w Niepołomicach wygrała 3:1 po dogrywce. Emocje nie skończyły się jednak wraz z końcowym gwizdkiem.


REKLAMA


Zobacz wideo Krychowiak w takiej lidze jeszcze nie grał. "Wiesz, co zrobiłeś?"


Emocje po meczu Lechii. "Zwracał się per prezes"
"Zaczęło się od tego, iż trener Tułacz dyskutował bardzo głośno na temat pracy sędziego Raczkowskiego z człowiekiem w czerwonej kurtce (widocznym na nagraniu) i zwracał się do niego per prezes. Wszystko działo się... tuż przy pokoju sędziowskim" - relacjonował obecny na miejscu dziennikarz WP Sportowe Fakty Tomasz Galiński.
Emocje opadły kilka minut później. Sam Tułacz na pomeczowej konferencji przyznawał, iż żałuje impulsywnego zachowania. - Myślę, iż moja rozmowa z sędzią na gorąco nie była potrzebna. Sędziowie tak to ocenili. Ja powiem szczerze: na tych powtórkach, które widziałem, nie ma szans tego ocenić. Sędziowie twierdzili, iż mieli takie ujęcie, które nie pozostawiało żadnych wątpliwości, iż należy się rzut karny - powiedział szkoleniowiec niepołomiczan, cytowany przez wspomniane wyżej źródło.
Tułacz miał też wątpliwości co do ostatniego gola strzelonego przez rywali - już w samej końcówce spotkania. - Szkoda, iż mecz się nie rozstrzygnął w rzutach karnych, bo byłoby jeszcze więcej emocji. Jeszcze raz z tego miejsca, kurde... unormujmy tę rękę, bo po prostu można zwariować: kiedy ona jest, kiedy nie jest, kiedy zawodnik sobie pomaga, a kiedy nie. Bo ta trzecia bramka... Mena dotknął piłkę ręką, ale okazuje się, iż on sobie nie pomógł, tylko przeszkodził. No jak - przyznawał.
Dla Puszczy Niepołomice porażka - zwłaszcza po wyczerpującej dogrywce - musi być sporym rozczarowaniem. Zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę rzeczywistość, w jakiej znajdują się podopieczni Tomasza Tułacza. Puszcza, choć jest spadkowiczem z ekstraklasy, nie jest dziś kandydatem do powrotu do elity. Co więcej - wygląda dziś na zespół, który będzie do końca sezonu walczyć o ligowy byt na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej.


W dotychczasowych 14 meczach zdobyła 14 punktów. Ma trzypunktową przewagę nad strefą spadkową, którą otwiera inny ze spadkowiczów z ekstraklasy - Stal Mielec. I to właśnie z nią niepołomiczanie zmierzą się w następnej kolejce ligowej. Do tego niezwykle ważnego z perspektywy tabeli meczu dojdzie w poniedziałek 3 listopada o 18:45. Gospodarzem spotkania będzie Puszcza.


A Lechia? Lechia także jawi się jako zespół, który w tym sezonie ekstraklasy przede wszystkim będzie się koncentrował na walce o utrzymanie. W dotychczasowych 13 spotkaniach zawodnicy Johna Carvera zdobyli zaledwie 10 punktów - choć w pamięci należy mieć, iż de facto było ich 15. Problem w tym, iż w ramach kary rozpoczynali rozgrywki z ujemnym dorobkiem punktowym. Najbliższy mecz gdańszczanie rozegrają także w poniedziałek 3 listopada. O 18:00 zagrają u siebie z Radomiakiem.
Idź do oryginalnego materiału