Nerwowa atmosfera, ostre spięcia i jedno pytanie wiszące nad salą obrad: co naprawdę kryje umowa PZPN z Publicon Sport? Zanim TVN24 wyemitował reportaż „W związku z pieniędzmi”, działacze już wiedzieli, iż najpilniej strzeżony dokument w polskiej piłce ujrzy światło dzienne. Teraz na jaw wychodzą zapisy, które mogą kosztować federację miliony i związać ją z kontrowersyjnym partnerem aż do 2031 roku. W PZPN szykuje się brutalna próba sił.
Już na długo przed rozpoczęciem wtorkowego posiedzenia zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej atmosfera wśród działaczy była wyjątkowo napięta. Dlaczego? Nie chodziło wcale o wymęczone zwycięstwo pierwszej reprezentacji nad Maltą, ani o obawę przed losowaniem par barażowych w eliminacjach do mistrzostw świata. Tematem, który budził niepokój członków PZPN była emisja w reportażu „Czarno na Białym TVN24” pod wymowną nazwą „W związku z pieniędzmi”.
Ujawniający kulisy współpracy związku z firmą Publicon Sport materiał doczekał się telewizyjnej emisji w środę o godzinie 20.30, a więc dzień po posiedzeniu zarządu. Najważniejsze było jednak co innego – fakt, iż działacze mieli już świadomość, iż autor reportażu Artur Warcholiński dotarł do umowy wiążącej PZPN z Publiconem.
I zanim jeszcze materiał ujrzał światło dzienne, w gabinetach już wrzało.
– To najpilniej strzeżony dokument w PZPN – słyszę od jednej z osób pracujących w związku.
– Treść umowy z Publiconem od dawna była owiana tajemnicą. Wielu nazywało ją kontrowersyjną, ale niewielu w ogóle widziało ją na oczy – mówi mi inna osoba.
Warcholiński w swoim materiale prezentuje zapisy umowy, a raczej – trzech umów, które związek zawarł z pośrednikiem. Pod dokumentami znajdują się podpisy ówczesnego wiceprezesa PZPN ds. organizacyjno-finansowych Henryka Kuli oraz sekretarza generalnego Łukasza Wachowskiego. A w materiale pojawia się szereg wątpliwości.
TVN24: Nieprawidłowości w umowach PZPN – Publicon Sport
TVN24 w swoim reportażu pokazuje, iż w umowie między PZPN a Publiconem najważniejsze zapisy wyglądają jak żywcem wyjęte z podręcznika „Jak zrobić z federacji bankomat”. Po pierwsze: PZPN, poza prowizjami z zawartych umów i stałą opłatą za obsługę marketingową, ma gwarantować pośrednikowi minimum 4,4 miliona złotych rocznie — z tytułu sprzedaży licencji i nowych produktów. I to choćby jeśli… zarobi na nich mniej. Po drugie: Publicon ma brać prowizje choćby od umów, których nie wynegocjował i w których nie brał udziału. Po trzecie: federacja nie może… wypowiedzieć tej umowy.

Screen z materiału „W związku z pieniędzmi”
Reportaż „W związku z pieniędzmi” ujawnia też wątek „pustych faktur” i prowizji pobieranych przez Publicon od umów, przy których firma nie miała żadnego udziału. Przedstawiciele Biedronki, Tarczyńskiego, Fakro, Kompanii Piwowarskiej czy Maspeksu zgodnie twierdzą, iż nie współpracowali z Publiconem — a mimo to pośrednik miał inkasować procent od tych kontraktów. Co więcej: według materiału Publicon pobiera prowizję choćby od umowy z InPostem, podpisanej jeszcze przed rozpoczęciem współpracy z PZPN.
W reportażu pojawia się też inny zarzut: sekretarz generalny Łukasz Wachowski miał wprowadzić zarząd w błąd podczas głosowania nad umową, sugerując, iż PZPN będzie mógł ją wypowiedzieć. Tymczasem treść kontraktu ma mówić coś zupełnie odwrotnego.
A to jeszcze nie koniec. jeżeli PZPN nie zareaguje do 31 stycznia 2026 roku, kontrakt automatycznie przedłuży się o kolejne pięć lat. Bez głosowania i bez dyskusji. W praktyce oznacza to, iż kolejny prezes odziedziczy tę współpracę w pakiecie — niezależnie od tego, czy będzie tego chciał, czy nie.
Burza na zarządzie PZPN. „Heniek był szczególnie nerwowy”
Już w trakcie nieformalnych rozmów przed rozpoczęciem spotkania zarządu linia podziału była wyraźnie zarysowana. Działacze podzielili się na dwa obozy: znacznie większy, który chciał zakończyć współpracę, i ledwie kilkuosobowy, który optował za prolongatą umowy.
Aby wyjaśnić wątpliwości na posiedzenie zarządu PZPN zaproszeni zostali czterej przedstawiciele Publicon Sport, w tym Szymon Sikorski oraz Marcin Śmigielski, którzy podczas spotkania mieli opowiedzieć o pracy firmy. Ponieważ ich wystąpienie nie spotkało się z żadnymi pytaniami, niedługo opuścili salę.
Burza wybuchła dopiero, gdy za pracownikami Publiconu zamknęły się drzwi, a działacze zostali we własnym gronie. Kilku z nich wprost postawiło pytania dotyczące szczegółów porozumienia, a każda, najmniejsza choćby wątpliwość, miała być natychmiast atakowana przez Cezarego Kuleszę oraz Henryka Kulę.
– Heniek był szczególnie nerwowy. To w końcu jego podpis znajduje się na umowie – słyszę od jednego ze świadków tamtego spotkania. Były wiceprezes ds. organizacyjno-finansowych każde pytanie miał odbierać jako personalny atak, a atmosfera z każdą chwilą gęstniała.
Do spięcia doszło także wtedy, kiedy wywołano drugą z osób, które podpisały umowę z pośrednikiem – Łukasza Wachowskiego. W trakcie posiedzenia w jego obronie miał stanąć wiceprezes ds. organizacyjno-finansowych, a więc Adam Kaźmierczak, nieoficjalnie nazywany związkowym patronem Wachowskiego.
Ostatecznie na zarządzie miała zapaść decyzja, iż sprawą umowy z Publiconem zajmie się Komisja Rewizyjna, na której czele stoi Tomasz Salski. To organ mający odpowiadać za wewnętrzną kontrolę, w tym także nadzorujący podpisywane umowy.
Nadchodzi próba sił. Co dalej w sprawie współpracy z Publiconem?
Niedługo po posiedzeniu zarządu w kuluarach dało się usłyszeć, iż wielu działaczy opowiada się przeciwko kontynuacji współpracy z obecnym partnerem i dąży do tego, by głosowanie w tej sprawie znalazło się w planie posiedzenia grudniowego lub styczniowego zarządu.
Przypomnijmy – jeżeli PZPN przed 31 stycznia 2026 roku nie wypowie umowy Publiconowi, ta automatycznie przedłuży się o kolejnych pięć lat. To sprawia, iż w tej chwili nie jest choćby pewne, czy sprawa zostanie poddana głosowaniu. A jeżeli takiego zabraknie – prolongata dokona się automatycznie.
– Jest nas wystarczająco dużo, by zawetować przedłużenie umowy – twierdzi jeden z działaczy.
Jak nieoficjalnie słyszymy, jeżeli dojdzie do głosowania w tej sprawie – to najprawdopodobniej dopiero w ostatniej chwili, na styczniowym posiedzeniu zarządu. W gronie sceptyków ma znajdować się duża część członków zarządu – m.in. Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki Gdynia, Tomasz Garbowski, wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego, Wojciech Cygan, przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa Częstochowa, Bartosz Ryt, prezes Małopolskiego ZPN, Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN czy Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. W kuluarach mówi się też, iż problemu chętnie pozbyłby się Adam Kaźmierczak, a więc druga najważniejsza w tej chwili postać w związku.
Wszystko wskazuje więc na to, iż czeka nas kolejna próba sił. Czy obóz Cezarego Kuleszy wytrzyma napór stojących w opozycji działaczy? Tym razem nie będzie mógł liczyć na swoich wiernych żołnierzy, w postaci Mieczysława Golby czy Macieja Mateńki. Ci, decyzją Walnego Zgromadzenia, nie zostali ponownie wybrani do zarządu PZPN.
Nikt w PZPN nie pyta już, czy dojdzie do starcia — tylko kto wyjdzie z niego w jednym kawałku.
CZYTAJ WIĘCEJ O PZPN NA WESZŁO:
- Kulesza specjalnie dla Weszło: Nie wiemy, gdzie zagra Ukraina
- Cezary Kulesza o racach na murawie: Bardzo źle się stało
- PZPN odpowiada na zadymę. Grozi nam zamknięcie stadionu?
fot. Newspix

4 godzin temu














