PGE Ekstraliga rozkręca się na dobre. Ze sporym poślizgiem, bo dopiero w ten czwartek, udało się dokończyć piątą serię zmagań. Kapryśna pogoda na początku maja torpedowała zmagania żużlowców. Na szczęście jednak nie storpedowała obrad w naszej redakcji, która wybrała tych, którzy spisali się najlepiej oraz tych, którzy najbardziej zawiedli. A było spośród czego wybierać! Przypomnijmy sobie co działo się na przestrzeni tej rundu, bowiem pierwsze spotkania kolejki były rozgrywane już kilka tygodni temu. Betard Sparta Wrocław na inaugurację nie dała najmniejszych szans Gezet Stali Gorzów. W niedzielę mieliśmy prawdziwe pojedynki „na noże”. Najpierw na torze w Zielonej Górze miejscowi w dramatycznych okolicznościach wyrwali zwycięstwo faworytowi z Torunia. W Częstochowie natomiast „Lwy” długo musiały odpierać ataki ambitnych „Rekinów” z Rybnika. Na zakończenie kolejki, mistrz Polski z Lublina pokazał w Grudziądzu dlaczego w ostatnich latach jest prawdziwym hegemonem zmagań o Drużynowe Mistrzostwo Polski.
Oto nasza drużyna „Asów” i „Cieniasów” 5. kolejki PGE Ekstraligi. Obydwie drużyny zostały złożone zgodnie z ligowym regulaminem. To znaczy, iż zawiera ona minimum dwóch polskich seniorów, dwóch krajowych młodzieżowców oraz zawodnika do lat 24.
Drużyna „Asów” 5. kolejki PGE Ekstraligi
Przemysław Pawlicki (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
O starszym z braci Pawlickich nie można powiedzieć, iż nawiązuje do swoich najlepszych lat, bowiem Ekstraliga nigdy go choćby nie widziała w takiej formie, jaką w tej chwili prezentuje. To właśnie on był ojcem premierowego zwycięstwa zielonogórzan, odnosząc zaledwie jedną porażkę w całym spotkaniu.
Patryk Dudek (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
A jedynym pogromcą „Przema” był Patryk Dudek, który również przeżywa być może najlepszy okres w karierze. 33-latek notuje genialne wejście w sezon i może tylko żałować, iż nie jest stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. W spotkaniu w Zielonej Górze pokazał, iż nie zapomniał jak się jeździ na domowym torze. Z pewnością jednak może czuć mały niedosyt z powodu nie aż tak udanej końcówki.
Piotr Pawlicki (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Brakuje już epitetów by trafnie opisać jego wyczyny w tym sezonie. Niech zatem w tym przypadku po prostu przemówią za niego liczby. „Piter” zapisał przy swoim nazwisku czternaście punktów i bonus w pięciu startach, czyli drugi komplet punktów z rzędu.
Michael Jepsen Jensen (Bayersystem GKM Grudziądz)
Kolejne kapitalne spotkanie Duńczyka – czternaście punktów i bonus w sześciu startach, a przy tym ogromna dawka emocji na torze – oglądanie Jensena na ekstraligowych torach to od początku sezonu prawdziwa uczta dla oczu.
Bartłomiej Kowalski (Betard Sparta Wrocław)
Można pół żartem, pół serio napisać, iż gdyby indywidualne medale mistrzostw świata były rozdawane na torze we Wrocławiu, to mielibyśmy do czynienia z jednym z najbardziej utytułowanych żużlowców w historii. A pisząc już zupełnie poważnie, Kowalskiemu niemal w ciemno można pisać przed domowymi spotkaniami dwucyfrowy dorobek punktowy. Nie inaczej było przeciwko zespołowi z Gorzowa, gdzie zdobył jedenaście punktów i bonus. Ciekawe, czy będzie mu pisana Ekstraliga po zakończeniu startów w kategorii U-24.
Damian Ratajczak (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
To właśnie po to Ratajczak został ściągnięty do Falubazu – aby przechylać szalę zwycięstwa na korzyść zielonogórzan oraz być jak szósty senior. Poza obligatoryjnymi zwycięstwami z toruńską młodzieżą dołożył też dwa bezcenne zwycięstwa w starciach z liderami przyjezdnych – Mikkelem Michelsen oraz Emilem Sajfutdinowa. Co prawda mecz zakończył zerem, jednak w żaden sposób nie zaburza to obrazu kapitalnego meczu w jego wykonaniu.
Kevin Małkiewicz (Bayersystem GKM Grudziądz)
Kto wie, czy nie jest w tym momencie drugim najlepszym młodzieżowcem rozgrywek. W czwartkowym meczu przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin zdobył aż siedem punktów i bonus w pięciu biegach. Trzeba pamiętać, iż przeciwko naszpikowanym gwiazdami lublinianom nie ma tak naprawdę łatwych wyścigów. Może też czuć mały niedosyt, bo na pewno dorzuciłby jakieś punkty w biegu szóstym, jednak nieco przeszarżował i sfaulował Jacka Holders.
Drużyna „Cieniasów” 5. kolejki PGE Ekstraligi
Oskar Fajfer (Gezet Stal Gorzów)
Niestety, ale przy wyjazdowych meczach Gezet Stali można w ciemno wpisywać Fajfera do Drużyny „Cianiasów”. Bilans w delegacji wychowanka Startu Gniezna jest gorszy niż katastrofalny, bowiem w trzech meczach pokonał on…zero rywali. We Wrocławiu lepszy od niego był choćby rezerwowy junior Spartan, Nikodem Mikołajczyk. Wydaje się, iż Ekstraliga to w tej chwili już za wysokie progi dla niego.
Wadim Tarasienko (Bayersystem GKM Grudziądz)
Ten sezon, a zwłaszcza mecze domowe, zdecydowanie nie należą do Tarasienko. Można ironicznie powiedzieć, iż zaliczył delikatny progres, bo zdobył cztery punkty, a nie trzy jak w poprzednich dwóch meczach, jednak oczywiście nie jest to żadne pocieszenie dla 31-latka. W czwartek pokonał tylko jednego rywala.
Jaimon Lidsey (Bayersystem GKM Grudziądz)
Kolejny przedstawiciel „Gołębi” w tym zestawieniu, jednak nie mogło być inaczej, skoro znowu zapisał przy swoim koncie zaledwie trzy punkty. Jego problemy na domowym torze są jeszcze bardziej widoczne niż u Tarasienki. Lidsey bowiem w trzech spotkaniach przy Hallera zdobywał zaledwie 1,100 punktu na bieg! Powoli zaczyna wypadać z pociągu o nazwie „Ekstraliga”.
Fredrik Lindgren (Orlen Oil Motor Lublin)
On również od jakiegoś czasu ma problemy z grudziądzkim torem, ale na szczęście dla niego, nie jest to jego domowy tor i być może nie będzie musiał już tam wracać. Czwartkowy mecz ma totalnie do zapomnienia – trzy razy pojawiał się na torze i pokonał jedynie Tarasienkę.
Jan Kvěch (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
Czecha wiele razy w tym sezonie chwaliliśmy, jednak za spotkanie w Zielonej Górze należy mu się „nagana”. Delikatnie rzecz ujmując, nie sprawił w tym spotkaniu, by ktokolwiek w województwie lubuskim za nim płakał. Nie będziemy jednak popadać w przesadną krytykę sympatycznego „Honzy”, bowiem odjeżdża on naprawdę solidny sezon, a ten mecz należy traktować po prostu jako wypadek przy pracy.
Antoni Kawczyński (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
Domowa postawa Kawczyńskiego może dawać toruńskim kibicom powody do radości, jednak wyczyny 17-latka na wyjeździe wołają o pomstę do nieba. Kawczyński odjechał na obcych torach w tym sezonie trzy mecze i zdobył okrągłe zero punktów.
Oskar Paluch (Gezet Stal Gorzów)
Abstrahując od wysokich oczekiwań od Palucha, to jego występ we Wrocławiu był po prostu nieudany. Tylko cztery punkty w pięciu startach, a na rozkładzie miał jedynie Marcela Kowolika oraz Nikodema Mikołajczyka. Z drugiej strony, skoro pokonał dwóch juniorów rywala na wyjeździe, a został umieszczony w tej drużynie, to znaczy iż mamy do czynienia z naprawdę solidnym zawodnikiem.
