Apeldoorn 2025: Maksymilian Szwed wicemistrzem Europy i rekordzistą Polski

17 godzin temu

Bohaterem trzeciego dnia rozgrywanych w holenderskim Apeldoorn halowych mistrzostw Europy był Maksymilian Szwed, który w fantastycznym stylu wywalczył srebrny medal w biegu na 400 m, poprawił halowy rekord kontynentu do lat 23 i wymazał z tabel rekord Polski Marka Plawgo.

Maksymilian Szwed czaił się już od kilku biegów, aby poprawić halowy rekord Polski. Do dzisiejszego wieczora wynosił 45.39 – Marek Plawgo uzyskał taki czas podczas halowych mistrzostw kontynentu w Wiedniu, 23 lata temu.

Szwed już po półfinałach w Apeldoorn głośno deklarował, iż wynik słynnego poprzednika wymaże z tabel podczas potyczki finałowej. Jak zapowiedział – tak zrobił. Na bieżni Omnisport podopieczny trenera Krzysztofa Węglarskiego pobiegł znakomicie i zdobył srebro, które okrasił halowym rekordem Polski 45.31.

fot. Tomasz Kasjaniuk

Chciałem, żeby jak najwięcej osób widziało ten wynik, ten bieg. Dlatego czekałem z nim aż do finału mistrzostw Europy. Był idealny. Molnár poprowadził mi cały bieg. Czułem, iż mogę poprawić rekord życiowy. Nie chciałem się z nim ścigać na zejściu. To mogło mnie dużo kosztować i straciłbym pozycję na rzecz Hiszpana. Biegłem maksymalną prędkością za Węgrem. On był dla mnie swoistym pacemakrem. Luźno dotrzymywałem mu kroku – analizował bieg Maksymilian Szwed.

Dzisiejszy wynik 21-letniego Szweda jest również halowym rekordem Europy do lat 23 i szóstym w historii europejskiej lekkoatletyki. Te informacje bardzo zaskoczyły Polaka, gdy pojawił się w strefie wywiadów hali Omnisport w Apeldoorn.

Ale jako to? Rekord Europy? Szóste miejsce w historii? Nie no piękne. Wczoraj rekord eliminacji, a teraz jeszcze dwa rekordy. Gdzieś zapiszę się w tej historii. Jest świetnie – nie ukrywał euforii reprezentant Polski.

Święty-Eretic piąta w Europie, Wielgosz w finale na 800 metrów

W finale biegu na 400 metrów kobiet zobaczyliśmy Justynę Święty-Ersetic. Polka ostatecznie dobiegła do mety na piątym miejscu, uzyskując czas 51.59. Z bieżni schodziła uśmiechnięta.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, bo to był dobry bieg w moim wykonaniu. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie byłam na tyle szybka, żeby pozamykać rywalki. Próbowałam walczyć, ale tym razem przegrałam. Pozostaje trochę niedosyt, ale zostawiałam serducho na bieżni – przyznała Święty-Ersetic.

fot. Łukasz Szeląg

Od startu biegu półfinałowego na 800 metrów pewnie po swoje biegła Anna Wielgosz. Reprezentantka Polski na ostatnim okrążeniu odparła ataki rywalek i wygrała z czasem 2:03.29.

Aż sama jestem w szoku, iż to się dzieje. Kiedy byłam małą dziewczynką, wyobrażałam siebie właśnie taką, jaka jestem teraz. Moja mama zawsze mówiła, żebym nigdy nie dała się wyprzedzić. Żebym odpierała ataki. Udawało mi się to w szkole podstawowej i teraz po 20 latach znowu mi się to udaje. Czuję się rewelacyjnie. Jutro pewnie dojdzie trochę stresu, ale wygrywałam tutaj z faworytkami. Jestem dobrej myśli – mówiła po biegu Anna Wielgosz.

fot. Tomasz Kasjaniuk

W finale nie zobaczymy z kolei Angeliki Sarny. Polka biegła w połowie stawki, ale na ostatnim okrążeniu dała się zablokować rywalkom i ostatecznie finiszowała piąta z czasem 2:02.54. Aby myśleć o awansie do finału trzeba było zająć miejsce w czołowej trójce.

Finału nie ma, ale w tym roku pobiegłam w hali na poziomie 2:00. To jest bardzo dobry prognostyk przed sezonem letnim – przyznała Angelika Sarna.

800-metrowcy nie powalczą o medale

Do finału biegu na 800 metrów nie udało się awansować naszym panom. W pierwszej serii mocno ruszył Maciej Wyderka. Wydawało się, iż kontroluje sytuację, ale na ostatnim okrążeniu z rytmu wytrącił go Holender. Polak stracił przez to pozycję i finiszował czwarty. Uzyskał czas 1:46.17, ale kierownictwo naszej ekipy złożyło protest w sprawie działań zawodnika gospodarzy. Niestety nie został on uznany.

Jest mi po prostu przykro. Zabrakło sił na końcówce. Chyba to było jednak zbyt mocne tempo – powiedział Maciej Wyderka.

W tym samym biegu piąty był Patryk Sieradzki – bydgoszczanin większość dystansu pokonał z tyłu stawki i zaatakował dopiero pod koniec rywalizacji. Uzyskał czas 1:46.94.

fot. Tomasz Kasjaniuk

Do drugiego półfinału przypisano Bartosza Kitlińskiego. Wczoraj zawodnik z Lublina zanotował upadek i nie uniknął przepychanek na dystansie. Teraz pobiegł spokojnie, trzymał się z tyłu stawki. Mocny finisz niestety nie poskutkował wywalczeniem awansu. Kitliński był czwarty, wybiegał czas 1:46.06.

Biegłem z tyłu, bo chciałem uniknąć takich sytuacji jak wczoraj. Jeszcze moja postura, jeżeli chodzi o te przepychanki, daje starty. Bardziej od rywali odczuwam takie sytuacje. Być może niektórym będzie wydawało się, iż to był błąd, iż zostałem z tyłu. Chcę jednak powiedzieć, iż pierwsze 400 metrów pobiegłem dziś najszybciej w sezonie. Zachowywałem siły i unikałem przepychanek. Uważam, iż dobrze zaatakowałem z 250 metrów. Starałem się gonić, ale zabrakło – analizował Kitliński.

Urodzony w 2004 roku Kitliński przyznał, iż wyniki, jakie uzyskiwał w hali, powinny przełożyć się na regularne bieganie latem na poziomie 1:44.00.

Latem będą mistrzostwa Europy do lat 23. Mam nadzieję, iż tam pokaże moc. Chciałbym też wywalczyć minimum na wrześniowe mistrzostwa świata w Tokio – zapowiedział Bartosz Kitliński.

Wdowik odpadł w półfinale

Na półfinale udział w halowych mistrzostwach Europy zakończył Oliwer Wdowik. Sprinter Resovii Rzeszów uzyskał czas 6.62 – najlepszy w tym sezonie – ale to dało mu dopiero piąte miejsce w pierwszym biegu półfinałowym.

fot. Tomasz Kasjaniuk

Można powiedzieć, iż ten wynik jest jakimś pocieszeniem. Przynajmniej tak to wygląda na papierze. Uważam, iż dziś mogłem pobiec lepiej. Na rozgrzewce czułem się dobrze. Czułem pod nogą gaz. Jest mi trochę wstyd, szczególnie za pierwsze 30 metrów. Strasznie mi odjechał Holender i przez to miałem wrażenie, iż miałem słaby ten początek dystansu – analizował start Oliwer Wdowik.

Po trzech dniach rywalizacji w Apeldoorn reprezentacja Polski ma na koncie trzy medale i zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji. W niedzielę ostatni dzień zawodów.

Generalnym sponsorem reprezentacji Polski jest Grupa ORLEN.

Źródło: PZLA

fot. w nagłówku Tomasz Kasjaniuk

Idź do oryginalnego materiału