Andrzej Stękała wyszedł z męskiej szatni i chwała mu za to. W sporcie to wciąż zdarza się za rzadko

2 dni temu
Andrzej Stękała wyznał w Nowy Rok, iż jest gejem. Skoczek narciarski, który w listopadzie stracił swojego wieloletniego partnera, "nie chce już dłużej ukrywać, kim jest". Podczas gdy współcześnie nieheteronormatywna orientacja seksualna postrzegana jest już jako coś zwyczajnego i coraz bardziej akceptowanego, to w świecie zawodowego sportu wciąż pozostaje tematem tabu. Może wiązać się z ostracyzmem i hejtem. Stękała dołączył do niewielu sportowców, którzy wyszli z szafy, a raczej z szatni.


"Chcę, żebyście mnie poznali naprawdę. Jestem gejem. Przez lata ukrywałem to przed światem – przed Wami, przed mediami, a czasem choćby przed samym sobą.

W 2016 roku spotkałem osobę, która zmieniła moje życie. Był moją ostoją, wsparciem, moim największym kibicem. Razem dzieliliśmy życie, pasje, euforii i trudne chwile. Był dla mnie wszystkim – moim domem, moim sercem. Kochaliśmy się w ciszy, ukrywając naszą miłość przed światem, by chronić to, co dla nas najważniejsze.

W listopadzie ubiegłego roku straciłem go. Nie potrafię opisać bólu, który mnie ogarnął. Świat, który budowaliśmy razem, rozpadł się na kawałki. Każdy dzień bez niego jest walką, ale jednocześnie przypomnieniem, jak bezgranicznie kochałem i jak bardzo byłem kochany.

Dziś, 1 stycznia, rozpoczynam nowy rozdział. Nie chcę już dłużej ukrywać tego, kim jestem. Jestem sobą – człowiekiem, który kochał i wciąż kocha. I wiem, iż on chciałby, bym dalej żył w zgodzie ze sobą".

Poruszający coming out Andrzeja Stękały, skoczka narciarskiego, brązowego medalisty Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich 2020 i Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym 2021, poniósł się echem w polskich i zagranicznych mediach. Wpis na Instagramie ma już ponad 47 tysięcy polubień i ponad 3,5 tysiąca komentarzy.



Może powiecie: "ale przecież dziś to już normalne, w 2025 roku nie powinniśmy się już bać swojego orientacji ani z niej tłumaczyć". To prawda, ale niestety w idealnym świecie. Orientacja seksualna i tożsamość płciowa wciąż są tabu w wielu środowiskach,

a jednym z nich, jeżeli nie największym, jest sport.

Andrzej Stękała wykazał się odwagą. Coming outy w sporcie wciąż są rzadkie i ryzykowne


Napisał zresztą o tym sam Stękała na samym początku swojego noworocznego wyznania. "Długo zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znajdę w sobie siłę, by napisać te słowa. Przez lata żyłem w cieniu strachu, w ukryciu, obawiając się, iż to, kim naprawdę jestem, może mnie zniszczyć" – wyjawił skoczek narciarski.

Dodał, iż wpis o coming oucie "jest dla niego najtrudniejszy w życiu". "Przez lata żyłem z (...) lękiem, iż to, kim jestem, może przekreślić wszystko, na co tak ciężko pracowałem. Dziś jednak nie chcę już uciekać" – wyznał Stękała, który przecież nie tylko jest zawodowym sportowcem, ale pochodzi również z konserwatywnego

i tradycyjnego południa Polski, z Zakopanego.

Wyjawienie prawdy o sobie wciąż jest niestety ryzykowne w świecie sportu, szczególnie wśród mężczyzn. Do tej poru zdecydowało się na to niewielu.

W 2007 roku Anglik John Amaechi stał się pierwszym zawodnikiem w NBA, który wyjawił publicznie, iż jest gejem, chociaż odradzali mu to wcześniej koledzy. Coming outu dokonał też australijski skoczek do wody Matthew Mitcham, który w tym samym roku, 2008, na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, jako pierwszy wyoutowany sportowiec zdobył złoto na olimpiadzie.

W 2009 roku na wyjście z szafy zdecydował się brytyjski rugbysta Gareth Thomas, a


w 2012 roku Portorykańczyk Orlando Cruz stał się pierwszym zawodowym bokserem, który jest jawnym homoseksualistą. Z kolei Brazylijka Amanda Nunes z MMA jest pierwszą otwarcie homoseksualną mistrzyni UFC (jej żoną jest inna reprezentantka tego sportu Amerykanka Nina Nunes).

Brytyjski mistrz olimpijski w skokach do wody Tom Daley dokonał coming outu w 2013 roku, czyli kilka lat po swoim koledze po fachu, wspomnianym Matthew Mitchamie. Dzisiaj ma męża (laureata Oscara Dustina Lance'a Blacka), dwójkę dzieci, jest ikoną walki o prawa osób LGBTQ+ i ulubieńcem mediów, a także najbardziej znanym homoseksualnym sportowcem na świecie.



W tym samym roku amerykański koszykarz Jason Collins publicznie ogłosił, iż jest gejem, a w lutym 2014 roku, po klubowej przerwie, podpisał kontrakt z Brooklyn Nets

i stał się pierwszym otwarcie homoseksualnym sportowcem grającym w jednej z czterech głównych zawodowych lig sportowych w Ameryce Północnej.

W 2014 roku na coming out zdecydowali się pływacy: Australijczyk Ian Thorpe oraz Fin Ari-Pekka Liukkonen, a rok później do grona wyoutowanych sportowców dołączył amerykański narciarz Gus Kenworthy. Wśród nich są również m.in. brazylijski siatkarz Douglas Correia de Souza, złoty mistrz olimpijski z 2016 roku, a także kanadyjski hokeista Luke Prokop.

Osoby o nieheteronormatywnej orientacji seksualnej wciąż mają szczególnie ciężko


w piłce nożnej, w której coming outy są naprawdę bardzo rzadkie. Amerykańska piłkarka Megan Rapinoe, gwiazda reprezentacja piłki nożnej USA, wyznała, iż jest lesbijką w 2012 roku, dziś aktywnie wspiera prawa osób LGBTQ+.



Prawdopodobnie pierwszym piłkarzem płci męskiej (a przynajmniej w brytyjskiej Premiere League), który wyznał, iż jest gejem, był nieżyjący już Justin Fashanu. Anglik zrobił to już w 1990 roku, czyli 35 lat temu, ale długo "czekał", aż ktoś pójdzie w jego ślady i wyjdzie z szafy. W 2013 roku na coming out na zakończenie kariery zdecydował się Amerykanin Robbie Rogers, który miał nadzieję, iż zmieni to sytuację gejów

w sporcie.

W 2018 roku Collin Martin z amerykańskiej ligi MLS stał się jednym z nielicznych otwarcie homoseksualnych piłkarzy. W 2021 roku dołączył do niego Australijczyk Josh Cavallo, rok później roku Brytyjczyk Jake Daniels, a w 2023 Czech Jakub Jankto, zawodnik czeskiej reprezentacji.



Również w polskim sporcie zdarzały się coming outy, jednak głównie wśród kobiet. Jawnymi lesbijkami są wioślarka Katarzyna Zillmann (jej partnerką jest kajakarka Julia Walczak) oraz żeglarka Jolanta Ogar-Hill, obie srebrne medalistki Igrzysk Olimpijskich w Tokio, a także siatkarka Katarzyna Skorupa i strzelczyni Aleksandra Jarmolińska. Biseksualnego coming outu dokonała też pływaczka i paraolimpijka Karolina Hamer.

Andrzej Stękała jest więc pierwszym mężczyzną w polskim zawodowym sporcie, który wyjawił, iż jest gejem.

Hejt i ostracyzm, czyli dlaczego geje w sporcie nie chcą się ujawniać


Mimo iż może się wydawać, iż nazwisk wyoutowanych sportowców jest wiele, to tylko kropla w morzu. Coming out w zawodowym sporcie wciąż budzi lęk, a większość sportowców LGBTQ+ żyje w ukryciu, podobnie jak latami Stękała. Szczególnie dotyczy to mężczyzn.

Dlaczego? Bo w wielu dyscyplinach sportowych, zwłaszcza tych męskich, wciąż dominuje kultura "macho", czyli siła, agresja i heteronormatywność, słowem "prawdziwa męskość". Obawy przed ostracyzmem, utratą szacunku w drużynie, hejtem i mową nienawiści ze strony kibiców lub rezygnacją sponsorów (np. w krajach arabskich) często powstrzymują sportowców przed ujawnieniem orientacji.

Dalsza część artykułu poniżej.

Wyobraźmy sobie, iż coming outu dokonuje przykładowo jakiś piłkarz z polskiej Ekstraklasy. Reakcja "kiboli", często o prawicowych i faszystowskich zapędach, mogłaby być skrajna i aż trudno wyobrazić sobie, co działoby się na stadionach, gdzie wciąż zdarzają się rasistowskie i ksenofobiczne zachowania

Zresztą skalę problemu pokazują (wywołane niewinnym selfie w social mediach) plotki


o orientacji seksualnej Wojciecha Goli, współwłaściciela Fame MMA. Te były tak intensywne, a hejt tak ogromny (co nie dziwi w napakowanym testosteronem świecie MMA), iż Gola musiał wielokrotnie podkreślać, iż jest heteroseksualny.

Sportowcy LGBTQ+, szczególnie ci z dyscyplin, w których silnie zakorzenione są tradycyjne wartości (i niestety również homofobia), obawiają się, iż życie w prawdzie

i zgodzie ze sobą będzie kosztowało ich całą karierę.

Jednak odważny przykład Andrzeja Stękały pokazuje, iż w świecie sportu naprawdę sporo się zmienia. Wśród setek komentarzy dominują te pozytywne,

a homofobicznych reakcji jest znacznie mniej, niż mogłoby się wydawać. Są kroplą


w morzu życzliwości. Skoczek narciarski otrzymuje z wielu stron ogromne wsparcie, za co choćby podziękował emoji z "całującą" buźką na InstaStories.

To iż coś się zmienia udowadnia przede wszystkim jeden komentarz pod wpisem sportowca z Zakopanego, który doczekał się już ponad trzech tysięcy polubień.

"Panie Andrzeju, skoro już mamy takie wyznania osobiste to i ja jako Pana kibic, jak i całej reprezentacji, coś wyznam. Jestem bardziej prawicową i konserwatywną osobą, ale po obejrzeniu tej wstawki, widzę iż dwóch normalnych gości się po prostu kochało. Nikt nikomu krzywdy nie robił. Panie Andrzeju, przykro mi, najlepsze życzenia i wracaj pan do pierwszej kadry, pamiętam jak Pan skakał kilka lat temu. Pozdrawiam!".

Na nowy rok życzmy sobie, żeby takich comingów outów w sporcie było coraz więcej (chociaż oczywiście w mniej tragicznych okolicznościach), a sportowcy nie musieli już żyć w ukryciu i lęku. Życie jest na to zwyczajnie za krótkie. I aby wśród bardziej tradycyjnej części kibiców dominowały właśnie takie reakcje, jak ta powyżej.

Idź do oryginalnego materiału