Ależ jazda Kubicy! Ruszył w pogoń z 13. miejsca. Sceny w legendarnym wyścigu

10 godzin temu
Robert Kubica walczy o podium w trakcie 93. wyścigu 24h Le Mans! Choć jego załoga startowała z odległej 13. pozycji, to Polak ruszył w pogoń za czołówką i po fenomenalnej jeździe dwukrotnie był choćby liderem rywalizacji. Jego załodze nie przeszkodziła choćby kara - za jeden z manewrów Kubica został ukarany przez sędziów.
Kubica, odkąd wsiadł do samochodu, jedzie bardzo gwałtownie i ryzykownie. Szuka okazji do wyprzedzania rywali i narzuca bardzo dobre tempo. Przez chwilę, choć miał w aucie najwięcej obciążenia paliwem, był najszybszy na całym torze.


REKLAMA


Zobacz wideo Marcin Gortat o najgłupszej plotce na swój temat: Ponoć zrobiłem coś takiego Alicji Bachledzie-Curuś


Kubica wsiadł do Ferrari i zaczął gonić rywali. Świetna jazda i manewry
A Polaka czekało trudne zadanie. Po nieudanej sesji Hyperpole, która ustala kolejność kierowców na starcie, jego załoga numer 83, którą tworzy z Brytyjczykiem Philem Hansonem i Chińczykiem Yifeim Ye, zajęła dopiero 13. miejsce. Ferrari prowadzone wówczas przez Ye nie mogło złapać odpowiedniego tempa. Wiadomo było, iż - o ile nie będzie żadnych kłopotów technicznych - samochody włoskiego zespołu powinny mieć jednak o wiele lepsze tempo. I tak właśnie było.


Już po starcie, gdy w samochodzie był Hanson, udało się awansować z 13. na 10. miejsce na pierwszym okrążeniu. Na swoim stincie Brytyjczyk utrzymywał niezłe tempo i chwilami starał się doganiać rywali. Najwięcej zaczęło się dziać, gdy za kierownicą wreszcie usiadł Kubica - po dwóch godzinach i dwudziestu minutach rywalizacji.
Po jednym z pit stopów dzięki świetnej jeździe Polaka Ferrari AF Corse z "83" zajmował już siódme miejsce. Tracił tylko 22 sekundy do lidera i mógł ruszyć w pogoń za rywalami. Kubica czuł się w tej roli goniącego jak ryba w wodzie. Wyprzedzał jeden samochód za drugim. Szczególnie efektownie wyglądały jego manewry na Cadillacach.


Chwila na prowadzeniu i porażka z Porsche w pit lane
Po kilkunastu minutach był tuż za Porsche Penske z numerem 5, jadącym na czwartym miejscu. Znów pojechał agresywnie i popełnił błąd po wyprzedzeniu Porsche. Przestrzelił szykanę, ale trudno było ocenić, czy zyskał dzięki temu przewagę - mógł już skończyć manewr i wyjechać poza tor po nim. Polak postanowił zachować swoją pozycję i pozwolił, żeby tę sytuację przeanalizowali sędziowie.


Sam po chwili znalazł się na drugim miejscu - do boksów zjechały dwa pozostałe samochody Ferrari. Przed Kubicą znajdowało się tylko Porsche Penske oznaczone "6", do którego Polak dojechał i zaczął je atakować. Udało mu się je wyprzedzić i na chwilę stał się liderem wyścigu.
Nie było to jednak prowadzenie, którym można byłoby się w pełni cieszyć - po chwili musiał zjechać do alei serwisowej. I tam niestety minimalnie szybciej obsłużona została załoga Porsche. Kubica wrócił na tor, zajmując czwarte miejsce.
Kubica ruszył jak dzik i znów był liderem
I tu zaczęła się najbardziej intensywna walka Kubicy z rywalami. Za nim jechało Ferrari z numerem 51 prowadzone przez Antonio Giovinazziego, a przed nim Porsche Penske 6 z Laurensem Vanthoorem za kółkiem. Nagle Włoch z bliźniaczej załogi Kubicy zaczął się włączać do jego walki z Porsche. Niebezpiecznie zrobiło się, zwłaszcza gdy nagle na prostej wszystkie trzy samochody jechały obok siebie. Po chwili Giovinazzi został upomniany przez zespół, żeby w żaden sposób nie przesadzić w takiej walce.


Włoch został uspokojony, ale uaktywnił się Kubica. Ruszył jak dzik, na limicie. W pewnym momencie bardzo agresywnie zaatakował Vanthoora. Znalazł się tuż obok Belga w zakręcie, choć nie miał wiele miejsca do wyprzedzania. Był bardzo bliski kontaktu z barierą, ale szczęśliwie przemknął tuż obok niej. Niestety, przy tym zaliczył niewielki kontakt z Porsche. W tym przypadku od razu oddał pozycję.


Kolejny manewr na załodze z numerem 6 był już jednak udany i Kubica awansował na drugie miejsce. Tuż przed upływem 4,5 godziny jazdy na Circuit de la Sarthe Kubica znów prowadził - to przez kolejny pit stop Ferrari z numerem 50, które jechało bezpośrednio przed Polakiem. Realnie dalej zajmował drugie miejsce, choć najważniejsze było, gdzie jego Ferrari wyjedzie po kolejnym zjeździe do alei serwisowej.


Nie przeszkodziła choćby kara od sędziów
Wtedy załoga musiała odbyć krótką karę, którą Kubica dostał od sędziów za incydent z Porsche oznaczonym "5". Sędziowie uznali, iż Polak zyskał przewagę, a nie oddał pozycji, więc należało go ukarać. Wymiar kary nie był bardzo wysoki, ale na pewno utrudnia nieco życie załodze Ferrari z "83".
Czas Kubicy - w jego pierwszym stincie w tegorocznym wyścigu - za kierownicą samochodu Ferrari AF Corse dobiegł końca, a auto przejął Chińczyk Yifei Ye. Wyjechał na piątej pozycji, a patrząc na liczbę pit stopów, na rzeczywistym trzecim miejscu - za bliźniaczymi załogami Ferrari: 50 i 51.


To oczywiście dopiero początek walki w 24h Le Mans - legendarnym wyścigu, części długodystansowych mistrzostw świata (WEC). Jednak już cieszy, iż Ferrari z Polakiem za kierownicą bije się o miejsca w czołówce. W kolejnych godzinach może być w grze o podium, a być może i zwycięstwo w całym wyścigu. Ten potrwa do godziny 16:00 w niedzielę.
Idź do oryginalnego materiału