Choć jak to zwykle bywa w przypadku meczów Ligi Mistrzów rozpoczynających się o 18:45, zestawienia nie były na papierze najbardziej hitowe, to stawka obydwu starć już zdecydowanie była bardzo wysoka. Slovan Bratysława miał na koncie cztery porażki i bilans bramek 2:15. o ile chcieli dać sobie cień nadziei na choćby powalczenie o baraż o 1/8 finału, musieli znaleźć sposób na Milan. Milan, który sam bardzo potrzebował zwycięstwa. Sześć punktów w czterech meczach to nie bilans tragiczny, ale daleki od stawiania w roli faworyta do bezpośredniego awansu do 1/8. Zresztą wysokie miejsce w gronie 9-24 też dawało szansę na łatwiejszego rywala w barażu, więc Włosi po prostu nie mieli miejsca na wpadkę.
REKLAMA
Zobacz wideo Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Suwałkami. Jakub Bucki: Nie dowieźliśmy
Milan i Atletico na "musiku". Ich rywale zasadniczo też
Atletico podobnie jak mediolańczycy dwa mecze wygrali i dwa przegrali, co jest sporym rozczarowaniem. Szczególnie iż te porażki to 1:3 u siebie z Lille oraz aż 0:4 na wyjeździe z Benfiką. To zdecydowanie nie przystoi takiemu klubowi, więc w Pradze musieli koniecznie zdobyć trzy punkty. Sparta z kolei po czterech meczach miała cztery punkty i była poza Top 24, a więc bez szans na 1/8 finału. Atletico, jak widać po ich wcześniejszych wynikach, było "do ugryzienia", zatem Czesi bez wątpienia czuli swoją szansę.
Atletico biło i obserwowało jak puchnie
Atletico nie mogło jednak pozwolić sobie na stratę kolejnych punktów i gwałtownie wzięli się do pracy. Konkretnie zrobił to Julian Alvarez. Argentyńczyk w 19. minucie podszedł do rzutu wolnego z około 20. metra i kapitalnym strzałem nie dał szans golkiperowi rywali. Również zza szesnastki na 2:0 w 43. minucie trafił Marcos Llorente. To był nieco dziwny gol, bo Hiszpan ewidentnie dośrodkowywał na głowę Alexandra Sorlotha, a nabiegający na piłkę Norweg tak zmylił bramkarza, iż ten po prostu zgłupiał i nieniepokojona piłka wpadła do siatki.
Po przerwie Atletico dorzuciło gospodarzom jeszcze jednego, tak dla pewności. W 59. minucie przeprowadzili błyskawiczną akcję, którą z ostrego kąta po podaniu Giuliano Simeone (syn trenera Diego), spokojnie wykończył Alvarez. Dublet Argentyńczyka i duży komfort wynikowy Atletico, które tym razem uniknęło wpadki. Zwłaszcza iż w 70. minucie swoje trafienie dorzucił jeszcze Antoine Griezmann (precyzyjny strzał z obrębu pola karnego po wielopodaniowej akcji)
Mało? Dla Atletico mało. Zabawić się postanowił jeszcze Angel Correa. Jeden z najlepszych "dżokerów" świata między 85. a 89. minutą strzelił aż dwa gole, ustalając wynik meczu na 6:0. Pogrom, pogrom i jeszcze raz pogrom.
Slovan ma gola wieczoru, a Milan... wszystko inne
Co do starcia w Bratysławie, tam oglądaliśmy naprawdę efektowne akcje bramkowe. Na pełnej prędkości. Najpierw Christian Pulisic, który wypuszczony podaniem przez Rafaela Leao uciekł obrońcom i w 21. minucie dał Milanowi prowadzenie. To jednak nic w porównaniu do akcji Tigrana Barseghyana z 24. minuty. Ormianin przebiegł z piłką ok. 60 proc. długości boiska i niezatrzymany dał Slovanowi niespodziewane wyrównanie.
Mistrzowie Słowacji bronili się długo i bardzo dzielnie. Jednak w końcu ulegli. Najpierw 68. minuta, gdy Leao spokojnie wykończył akcję po pięknym podaniu Fofany, a w 71. minucie do siatki trafił Tammy Abraham, który wykorzystał koszmarny błąd gracza rywali (podał wprost do niego). Milan narobił sobie co prawda jeszcze kłopotów. W 88. minucie na 2:3 trafił Nino Marcelli. Slovan ruszył po remis, jednak nie osiągnął celu. Mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce Marko Tolicia.
Atletico i Milan walczą. Slovan powoli mówi "dobranoc"
Wyniki te oznaczają, iż zarówno Atletico, jak i Milan mają po pięciu meczach dziewięć punktów na koncie. Zajmują miejsca kolejno dziewiąte oraz dziesiąte, ale wszyscy wokół nich mają jeszcze swój mecz do rozegrania w tej kolejce. Natomiast przybliżyli się do zapewnienia sobie miejsca co najmniej w barażu o 1/8 finału. Sparta jakieś szanse na grę w nim jeszcze ma, choć na horyzoncie już widać mecz z Interem oraz wyjazd do Leverkusen. Slovan z kolei z zerem na koncie może powoli pakować "manatki", bo piękną mają przygodę, ale Liga Mistrzów to jeszcze za dużo dla tego zespołu.