5 szybkich wniosków: Crvena zvezda – Lech 1:1

kkslech.com 4 dni temu

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w uproszczeniu dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

KOLEJNA KONTUZJA I NIEZŁA GRA

Osłabiony kontuzjami Lech Poznań wyszedł na to spotkanie w możliwie najsilniejszym składzie i z niespodzianką na lewej stronie pomocy. Niels Frederiksen wystawił tam Roberta Gumnego, którego zaraz na starcie rewanżu zaatakował rywal co skończyło się wymuszoną zmianą. Można powiedzieć, iż Robert Gumny nie doznałby tego urazu, gdyby trener nie desygnował go na tamtą pozycję, jednak stało się, „Guma” znów miał pecha, przeciwnik chamsko zaatakował naszego piłkarza, który dołączył do szerokiego grona kontuzjowanych graczy. Kolejny uraz nie podłamał drużyny, która gwałtownie zaczęła oddawać strzały i zyskała optyczną przewagę. Przez wiele minut pierwszej połowy Lech prowadził grę na Marakanie, kontrolował środkową strefę, grał szybciej od Crvenej zvezdy Belgrad, jednak nie stwarzał jakoś bardzo dużego zagrożenia pod bramką Matheusa. Przeciwnik umiał się odgryzać m.in. po akcjach prawą stroną Babicki czy po indywidualnych akcjach cofniętego napastnika Duarte. Zespół Crvenej zvezdy Belgrad długimi fragmentami pierwszej odsłony wyglądał na zespół, który celowo nie forsuje tempa i celowo oddaje nam piłkę. W Poznaniu było to zrozumiałe, na Marakanie już nie. Chyba wszyscy spodziewali się bardziej ochoczej gry Zvezdy z przodu.

CRVENA ZVEZDA ZROBIŁA SWOJE

Lech Poznań długo solidnie grał w obronie, sytuacja zmieniła się tuż przed końcem pierwszej odsłony, gdy Babicka urwał się Joao Moutinho, a po chwili w polu karnym niefortunnie interweniował Mateusz Skrzypczak, który faulował na jedenastkę. Lech Poznań po 45 minutach przegrywał więc 0:1, wtedy o awansie już w ogóle można było zapomnieć, patrząc na pewnych siebie gospodarzy mało realny wydawał się być choćby remis. Crvena zvezda Belgrad do przerwy wypunktowała Kolejorza jak wypunktowała rok temu Bodo/Glimt w IV rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów, kiedy Norwegowie w obu spotkaniach mieli wyższe posiadanie piłki, ale to Zvezda zdobyła w Belgradzie 2 gole i po wygranej 2:0 awansowała do Champions League. Wczoraj w pierwszej połowie wyglądało to bardzo podobnie, gospodarze znowu nie musieli wrzucić wyższego biegu, nie musieli szybciej czy więcej biegać, by strzelić bramkę na 1:0 po naszym błędzie.

ROZCZAROWUJĄCA GRA, KTÓRA I DAŁA REMIS

Trener Niels Frederiksen w przerwie przeprowadził drugą zmianę, po której Lech Poznań przez cały czas pokazywał ambicję, w ofensywie chciał grać swoją piłkę i to przyniosło efekt w 56 minucie. Wtedy Lech szybką grą z klepki środkiem pola rozklepał Zvezdę, faulowany był wychodzący na czystą pozycję Leo Bengtsston, przez co francuski sędzia bez wahania wyrzucił Rodrigao za czerwoną kartkę. Od 56 minuty niestety nie było widać, kto gra w 11 a kto w 10. Wyszedł brak jakości w ofensywie Lecha Poznań, zabrakło przede wszystkim klasowych zmienników, a na Kornela Lismana, Bryana Fiabemę czy choćby na Pablo Rodrigueza, który na razie jest bezbarwny nie było co liczyć. Sam Niels Frederiksen po meczu mówił, iż w momencie gry w przewadze brakowało nam jakości, wyszło to słynne doświadczenie kadry Crvenej zvezdy zbierane od lat w Europie (współczynnik 44.000 to nie przypadek), Serbowie w osłabieniu kontrolowali mecz, a choćby umieli nas momentami kontrować. Finalnie Lech Poznań zdobył gola na 1:1 korzystając z błędu obrony Zvezdy, która w końcówce źle wybiła piłkę. Gol na 1:1 w doliczonym czasie gry na Marakanie to plus, aczkolwiek po 56 minucie w momencie gry 11 na 10 chyba wszyscy i tak spodziewali się czegoś więcej w ofensywie.

WIĘCEJ NIE DAŁO SIĘ ZROBIĆ

Lech Poznań swoją postawą m.in. w końcówce nie zasłużył na porażkę i brawa dla niego za tego gola. Ta bramka to już 99 trafienie króla Mikaela Ishaka dla Mistrza Polski, 23 gol w Europie i 9 bramka w 7 kolejnym spotkaniu (rekordowa seria Szweda z golem). To na pewno plus, drugim jest ambitna postawa Kolejorza do samego końca bez której nie byłoby tej wyrównującej bramki dającej punkty do krajowego rankingu UEFA. Lech Poznań już od wielu, wielu minut rewanżu nie miał żadnych szans na awans, grał osłabiony kontuzjami, w wysokiej temperaturze, na gorącym terenie, a jednak nie myślał o wyniku w dwumeczu, tylko do końca walczył o tego gola. To naprawdę należy docenić, trzeba wyróżnić postawę Mistrza Polski na obiekcie Crvenej zvezdy Belgrad, która mimo wszystko awansowała zasłużenie. Serbowie w dwumeczu umieli wykorzystać nasze błędy, pokazali więcej doświadczenia, mentalnie i taktycznie byli bardzo dobrze przygotowani, choć idzie odnieść wrażenie, iż piłkarsko w tym dwumeczu kilka pokazali i nie wrzucili choćby czwartego biegu. Crvena zvezda Belgrad na oba spotkania miała plan, który zaczęła realizować już golem na 1:0 tydzień temu w 9 minucie. Serbowie zasłużenie pokonali Lecha Poznań w dwumeczu, który 3 raz w XXI wieku poległ na etapie III rundy eliminacyjnej Champions League, choć nie przegrał obu spotkań jak ze Spartą Praga i FC Basel odpowiednio w 2010 oraz 2015 roku.

CZAS NA INNE CELE, PORA NA TRANSFERY

Crvena zvezda Belgrad już po losowaniu była trudna do przejścia, a po pierwszym meczu wyeliminowanie mocnych piłkarsko, doświadczonych Serbów graniczyło z cudem. Kolejne losowanie też nas nie rozpieściło, ale na razie w dwumeczu z Genkiem o Ligę Europy jest 0:0, dlatego trzeba walczyć. Trzeba walczyć również w Ekstraklasie, gdzie mimo porażki z Cracovią aż 1:4 zespół Lecha Poznań wystartował po mistrzostwie najlepiej w XXI wieku (ma 6 punktów na 9), a do końca miesiąca można zdobyć kolejnych 6 oczek i to u siebie. Walczyć trzeba o wygrane w polskiej lidze oraz na rynku transferowym o kolejnych zawodników. Tego lata Lech Poznań przeprowadził już 7 transferów, jednak po słowach wypowiedzianych przez Nielsa Frederiksena po meczu w Serbii można wywnioskować, iż kwestią czasu są kolejne ruchy. Nie ma w tym nic dziwnego, kontuzji w zespole nie brakuje, urazy Roberta Gumnego czy Aliego Gholizadeha mogą być poważne, mogą być jeszcze odejścia głównie zmienników, dlatego trzeba działać szukając choćby okazji na wypożyczenie. Ofensywa Mistrza Polski wygląda już teraz inaczej niż w tamtym sezonie, wciąż brakuje jakości z ławki, którą należałoby wzmocnić choćby 2-3 transferami.

„Transfery? Ciężko przewidzieć przyszłość, jednak mam takie poczucie, iż trzeba działać. Pozostajemy aktywni na rynku, okno przez cały czas jest otwarte, chcemy działać, ale nie mogę zagwarantować transferów. Działamy, rozglądamy się za nowymi piłkarzami, nie wiem jednak, kiedy będą kolejne ruchy.”

Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

Idź do oryginalnego materiału