Żużel. Zawiesił szaliki Motoru w Tanzanii, Kongo i Angoli! Tak celebruje złota Koziołków! (WYWIAD)

4 godzin temu

Motor Lublin na dobre zdominował rozgrywki PGE Ekstraligi i w tym sezonie wywalczył swój trzeci tytuł z rzędu. W XXI wieku taka sztuka udała się jedynie Unii Leszno, która zdobyła aż cztery tytuły z rzędu. Jeden z powodów takiej dominacji może zaskakiwać. Zasługi można bowiem przypisać szalikom Lubelskiego klubu, które powieszono w Afryce.

Śmiałkiem, który odwiedził odległy dla nas kontynent, jest Kamil Piech, który od ponad 20 lat pełni rolę sekretarza zawodów na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. Szalik mistrzowski z 2022 roku można znaleźć na najwyższym szczycie Afryki, Kilimandżaro. Drugi znajduje się w Demokratycznej Republice Konga na stadionie narodowym Stade des Martyrs w Kinszasie. Trzeci z kolei znajduje się w Angoli, na bramie stadionu Estadio 11 de Novembro w Luandzie. W związku z nietypową tradycją zdecydowaliśmy się skontaktować z Panem Kamilem, by zapytać go o to skąd wziął się pomysł na takie wyprawy.

Pan Kamil rzucił też wyzwanie innym klubom. Według niego, dopóki najnowszy szalik znajduje się w Luandzie, Motor Lublin zdobędzie czwarty tytuł mistrzowski.

Dzień Dobry Panie Kamilu, na początek chciałbym zapytać Pana o rolę, jaką pełni Pan w Motorze Lublin. Skąd u Pana zainteresowanie żużlem, kiedy po raz pierwszy pojawił się Pan na stadionie i jak zaczął Pan pracę w roli sekretarza?

Początek mojej żużlowej historii jest jak najbardziej typowy, w 1988 roku moja mama zaprowadziła mnie na pierwszy żużel, jeszcze w wydaniu 2-ligowy. W 1990 roku, 1 kwietnia to był pierwszy występ Hansa Nielsena w Lublinie, mecz z ROW Rybnik, to były moje pierwszy samodzielne zawody, gdzie jako 11-latek złapałem prawdziwego bakcyla i ta pasja trwa do dzisiejszego dnia. W 2004 roku, gdy Lublin bił się w baraż o Ekstraligę z Falubazem Zielona Góra zaproponowałem ówczesnemu prezesowi J. Siwkowi, żebym został sekretarzem zawodów. W tym czasie z racji tego, iż posiadałem prywatny laptop, miałem możliwość zrobienia protokołu z zawodów o wiele szybciej i łatwiej niż na tradycyjnej maszynie do pisania. Lubelski ośrodek żużlowy był chyba szóstym w kraju, który zaczął robić to w formie elektronicznej i tak to się zaczęło i tak trwa do tej pory.

Jak w Pana głowie zrodził się pomysł wieszania mistrzowskich szalików w tak odległych zakątkach świata?

Ten zwyczaj zaczął się tak naprawdę po zdobyciu pierwszego mistrzostwa Polski. Mam żyłkę podróżniczą i do tej pory zwiedziłem 47 państw na wszystkich kontynentach. Gdy dostałem propozycję wejścia na Kilimandżaro, doszedłem do wniosku, iż zaniesienie tam szalika Motoru Lublin będzie dobrym pomysłem. Udało mi się tam wejść bez większej zaprawy górskiej, odśpiewałem również słynne „Mistrz, mistrz, Motor mistrz” co na wysokości ok. 6 tys. metrów nie jest łatwym zadaniem. Wiem, iż przed dłuższy czas szalik tam wisiał. Jak tam mi się udało, rok później wyjechałem turystycznie do DR Kongo, wtedy znowu zdobyliśmy mistrzostwo Polski i tym samym znowu to powtórzyłem, tym razem na stadionie narodowym w Kongo. W tym roku to jest ta sama historia. Pojechałem tym razem biznesowo-turystycznie do Angoli i postanowiłem to znowu zrobić. Muszę zauważyć, iż dla innych klubów jest coraz łatwiej tego mistrza zdobyć. Kilimandżaro dość wysoko, DR Kongo to kraj bardzo niedostępny, a do Angoli każdy Polak bez wizy może pojechać. Jest to takie moje małe wyzwanie dla kibiców innych klubów.

Czy w przyszłym roku możemy spodziewać się kontynuowania tej tradycji?

Myślę, iż o ile tylko zdobędziemy czwarte mistrzostwo gdzieś taką tradycję będę kontynuować. Tegoroczny swój wyjazd do Angoli zaplanowałem 3 tygodnie przed finałem, na dzień dzisiejszy jednak nie wiem gdzie los mnie rzuci w przyszłym roku. Z drugiej strony będzie bardzo trudna konkurencja, przede wszystkim wrocławsko-toruńska, Zielona Góra też nie jest bez szans. Na pewno jeżeli zdobędziemy tytuł, to będę chciał gdzieś szalik wywieźć i obiecuję, iż to z roku na rok będzie łatwiejsze miejsce do zdobycia (śmiech).

Myśli Pan, iż znajdzie się śmiałek, który zabierze powieszone szaliki?

Po tym co widzę i czytam w internecie, myślę, iż jest dużo dzielnych ludzi, którzy wiele ciekawych rzeczy piszą o Motorze Lublin. Myślę, iż wśród nich znajdą się tacy nie tylko odważni w słowach, ale i w czynach, którzy nie boją się wyjazdu do Luandy. Być może to jest jedyna szansa na odebranie Lublinowi mistrzowskiego tytułu (śmiech).

CZYTAJ TAKŻE

Żużel. W Gdańsku zdecydowali! Jest trener na sezon 2025

Żużel. Co za duet Apatora! Razem wyprzedzali aż… 70 razy!

REKLAMA, +18

Idź do oryginalnego materiału