Bardzo trudny mecz ma za sobą Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. Trener Mariusz Staszewski w obliczu osłabień musiał bardzo mocno rotować drużyną, co do pewnego momentu dawało punkt bonusowy. Ostatecznie to wrocławianie wyszarpali pełną pulę wygrywając 55:35. Po meczu mieliśmy okazję porozmawiać z trenerem gości.
Bez Piotra Pawlickiego i Madsa Hansena zadanie przywiezienia bonusa ze stolicy Dolnego Śląska wydawało się bardzo trudne do zrealizowania. Włókniarz dzielnie walczył, ale nie ma co ukrywać, iż drużynie z Częstochowy brakowało argumentów.
– Wiadomo, iż bez jednego z liderów nasza siła, przede wszystkim wyjazdowa, jest mocno zachwiana. Staraliśmy się jak tylko mogliśmy rotować składem. Dopóki naszych dwóch punktujących zawodników miało możliwość wyjechania na tor, to jakoś to wyglądało. Później jeszcze Franek, pokonując Łagutę, dał sygnał, iż można powalczyć. Ale patrząc w program, nie da się ukryć, iż tych strzelb nam trochę dzisiaj zabrakło – mówił Mariusz Staszewski.
Fatalne spotkanie zanotowali zarówno Wiktor Lampart, jak i Philip Hellstrom-Bangs. Obaj zawodnicy z formacji Włókniarza do lat 24 zdobyli łącznie zaledwie jeden punkt – i to zdobyty na koledze z drużyny.
– Myślę, iż wystarczy spojrzeć tylko na to, z kim startowali. Tutaj odpowiedź sama ciśnie się na usta. Rywale, z którymi się dzisiaj mierzyli, są znacznie mocniejsi, zwłaszcza na własnym torze. Sparta ma wielu znakomitych żużlowców i trudno było się im dzisiaj przeciwstawić. Philip stara się walczyć, wiadomo, iż świetnie radzi sobie na trudniejszych torach. Gdy warunki są, nazwijmy to, normalne, to z tymi startami jest mu bardzo ciężko zdobywać punkty – komentował trener gości.
Żużel. Tych zawodników chce Start! Zgarną… lidera Orła?!
W związku z beznadziejną dyspozycją dwóch seniorów Włókniarza, więcej szans otrzymali młodzieżowcy. Nie zdobyli oni zbyt wielu oczek, ale poza nieudanym wyścigiem juniorskim przegranym podwójnie pokazali sporą wolę walki.
– Wyglądało to tak, iż nasi młodzieżowcy mają więcej prędkości i gryzą tor od niektórych seniorów, próbując atakować miejscowych. To w jakimś stopniu rokowało, z tego powodu nastali dzisiaj sporo szans na zaprezentowanie się – tłumaczył Staszewski.
Żużel. Kurtz mówi jak znów ograł Zmarzlika! „Nie boję się walczyć z Bartkiem!” (WYWIAD)
Nieprawdopodobny był w czwartkowy wieczór Jason Doyle. Australijczyk zdobył 20 punktów notując tym samym najlepszy występ w Ekstralidze od 10 lat. Zaczęto więc zastanawiać się, czy mistrz świata z 2017 roku dokonał jakiejś diametralnej zmiany w swoim sprzęcie.
– Jason Doyle cały czas korzysta z tych samych silników. Miał jedynie ostatnio jakieś tam lekkie przeróbki, bo nie był do końca zadowolony z prędkości. Ale wciąż jedzie na tym samym – zdradził trener.
Poza kapitalnym Doylem, punkty w Częstochowie zdobywał także Kacper Woryna. Mimo iż wychowanek Rybek Rybnik na trasie stracił sporo pozycji i na pewno nie zaliczy tego pojedynku do udanych, trzeba przyznać, iż jego zdobycze trzymały Włókniarza w grze o bonus aż do biegów nominowanych.
– Tak naprawdę wynik trzymało dziś dwóch zawodników. Najlepiej, gdy mogłem korzystać z nich w parze. Później, gdy ta para się rozeszła, miałem ich chociaż pojedynczo na biegi. Tylko w wyścigu 12. nie miałem już możliwości, żeby to jakoś skorygować. Myślę, iż taktycznie był to bardzo trudny mecz. No i tak jak powiedziałem wcześniej zabrakło chociaż jeszcze jednego zawodnika, który punktowałby na przyzwoitym poziomie – podsumował Staszewski.