Żużel. Widziane zza Odry. O niezwykłym Kowalskim, mocnym Zegarze i nagonce na tunerów

4 godzin temu

Prezesa Mrozka, jak większość z pewnością wie, nie kocham jakąś mocną miłością, pisząc oczywiście żartobliwie. Oddać mu trzeba tutaj to, co królewskie. Obiecał, iż w Rybniku będzie mecz, jakiego w tym sezonie nie było i takowy był. Rekiny niespodziewanie połknęły Myszy. Chwała za to. Bukmacherzy za postawioną złotówkę na wygraną gospodarzy wypłacali ponad cztery. Prezes jednak, jak to prezes. Charakteru „pisma”, niczym J-23 w serialu Hans Kloss, nie zmienił.

Swego czasu, po pierwszym meczu, bodajże z Motorem Lublin, wsiadł na quada, ogłaszając światu wygraną nie bitwę, a wojnę. Teraz z dużą butą głosi po sprzyjających mu z różnych względów mediach, iż w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych i jedzie jutro do Zielonej, aby wygrać. Życzę tego z całego serca, ale ja bym raczej mówił: jadę zrobić z zespołem jak najlepszy wynik, a nie oczekiwał, iż to mi się trafi sportowy „fart” akurat w piątek wieczorem i wygram w Zielonej Górze. Ja tu osobiście przewiduję, bez jakiejkolwiek wątpliwości, zakończenie sezonu przez zespół Falubazu.

Żużel. Kibice typują zwycięzcę GP we Wrocławiu. Zmarzlika nie ma choćby na podium! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. ROW obroni przewagę z Falubazem? Zaskakująca opinia! – PoBandzie – Portal Sportowy

W spotkaniach play-off sensacji nie było. Motor pozbawiony Wiktora Przyjemskiego pokazał, iż jest jak ośmiornica. Jedna odcięta „macka” w postaci Wiktora Przyjemskiego nie spowodowała absolutnie braku apetytu przez otwór gębowy, który „połknął” GKM na kolację w Grudziądzu. Z tego ostatniego całkiem blisko do Torunia, gdzie tamtejszy zespół przez większą część spotkania wielu wprawiał w osłupienie, lejąc jak popadnie wrocławian. Ostatecznie zawodnicy z Dolnego Śląska złapali oddech w ostatnich biegach i dzięki nim uniknęliśmy wyniku, który wielu uznałoby za totalną kompromitację wicelidera po rundzie zasadniczej. Czy Toruń utrzyma przewagę w rewanżu? Prorokiem nie jestem, ale gdybym miał obstawiać, to odpowiem, iż moim zdaniem nie. Zespół wrocławski niejednokrotnie pokazał, iż potrafi sobie radzić w sytuacji, kiedy postawiony jest pod ścianą i podejrzewam, iż tak będzie w rewanżu, po którym to Sparta Wrocław zamelduje się w finale.

Skoro o ścianie, to pod ścianą został postawiony również Włókniarz Częstochowa. Sześć punktów przewagi nad Stalą Gorzów to niezwykle mało, patrząc na to, jak ostatnio radzą sobie zawodnicy Włókniarza. Kacper Woryna po awansie do Grand Prix w Holsted jakby spuścił z tonu. W przeciwieństwie do Wrocławia, Włókniarz „zimnej krwi” nie zachował i nie pogratulował rywalom, a ich liderowi postanowił sprawdzić silnik – czy aby wszystko w nim „gra i buczy” tak jak być powinno?

Żużel. Za protestem silnika stał… Doyle?! Prezes Stali odkrył kulisy! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Prezes ocenia decyzje GKSŻ ws. skandalu Polonia – Start! To najlepsze rozwiązanie?! – PoBandzie – Portal Sportowy

Pomysł z kategorii „powrót do przeszłości”. Niestety obecny żużel to nie lata 80. czy 90. kiedy takie historie najczęściej miały miejsce. Za duże pieniądze, za dużo dla tunera do stracenia, aby w takie historie się bawić. Dla mnie historia z silnikiem to totalna kompromitacja, jeżeli chodzi o zachowanie przegranych niedzielnego spotkania. Śmieszy mnie też jeszcze jedna rzecz. Do tej pory jakoś nie można ustalić kto był inicjatorem pomysłu pod tytułem „dorzućmy Thomsenowi parę groszy, wszak u nas w klubowej kasie pieniądz sypie się na lewo i na prawo”. Prezes ponoć ze stadionu wyjechał, trener wspominał gdzieś, iż on generalnie nie miał z tym nic wspólnego. No cóż. Bywa i tak, iż niekiedy decyzje najwyraźniej podejmują się same.

Żeby nikt nie mówił, iż nie mamy w polskim żużlu pozytywów wypada wspomnieć o godnym naśladowania zachowaniu juniora Radosława Kowalskiego, który – jak wieść gminna niesie – odwiedził w szpitalu kolegę z toru, którego nieumyślnie „pokiereszował” podczas jednego z biegów. Kowalski przeprosił i zaoferował pomoc w leczeniu. Dla mnie kandydat numer jeden do kategorii, albo inaczej, do preselekcji w kategorii fair-play. Taka moja propozycja dla Ekstraligi. Preselekcja z tego względu, iż kandydatur może być więcej – w przeciwieństwie do kategorii dziennikarz roku. Tu choćby nie trzeba robić glosowania. Wygra Mateusz Puka i jego baśnie transferowe, którymi karmi nas od zimy. Czekam niecierpliwie na skład Motoru na sezon 2030.

I na koniec Matej Zagar, pseudonim „Mocny”. Czemu Mocny? Bo jest nie tylko mocny w negocjacjach z klubami, ale i, jak to się mówi, w „gębie”. W Kolegium Żużlowym wspomniał, iż z Tarnowa otrzymał do tej pory jakieś 25 procent należnych środków. Między wierszami można wyczytać, iż kasę jakąkolwiek dostało paru zawodników. „Buntownicy”, jak Zagar, odeszli u Pana Lewandowskiego być może w zapomnienie. Czym więc zajmuje się PGE Ekstraliga, iż ten klub dalej jedzie, pomimo licencji nadzorowanej? Nie wiem czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie mi na to pytanie logicznie odpowiedzieć. Mam wrażenie, iż lepiej wychodzi paru osobom nadzorowanie wpływów apanaży za swoje pomysły i zaangażowanie w rozwój żużla, aniżeli kontrolowanie klubów. I to i śmieszne, i zarazem jakże smutne.

W sobotę wszystkie oczy, a najbardziej te Zmarzlika i Kurtza skierowane będą na tor we Wrocławiu. Biletów na przedostatni turniej brakuje, jak Unii Tarnów finansów, zatem wszystkim, którzy wybierają się do Wrocławia, jak i tym przed tv wielu emocji życzę.

Idź do oryginalnego materiału