Żużel. W czym tkwi siła Wilków? Prezes zdradza sekret formy! (WYWIAD)

1 dzień temu

Drużyna Cellfast Wilków Krosno od początku sezonu pokazuje się ze świetnej strony. Zespół dobrze się uzupełnia i jeżeli utrzyma wysoką dyspozycję, może poważnie namieszać w gronie faworytów ligi. O sile Wilków porozmawialiśmy z prezesem krośnian – Grzegorzem Leśniakiem. Sternik podkarpackiej ekipy opowiedział nam m. in. o kulisach budowy drużyny i potencjale poszczególnych zawodników.

Panie Prezesie, można powiedzieć, iż początek sezonu jest dla Cellfast Wilków bardzo udany – 3 zwycięstwa i 1 porażka. Nie ma Pan takiego poczucia, iż Pana drużyna niesłusznie była niedoceniana przed sezonem? O Wilkach raczej nie mówiło się w mediach jako o tej drużynie, która miałaby walczyć o wejście do PGE Ekstraligi.

Nie mówiło się dużo o nas, bowiem media wciąż określają szanse drużyn głównie na podstawie głośnych nazwisk. Natomiast same nazwiska w żużlu nie jeżdżą. Do sukcesu potrzebnych jest wiele elementów. My od początku wiedzieliśmy, iż chcemy zbudować mocny zespół. Zrealizowaliśmy cele w okresie transferowym, ale mimo wszystko z pokorą podchodzimy do tego sezonu. Nie ma co ukrywać, iż kluby z Bydgoszczy i Leszna górują nad wszystkimi zarówno pod względem budżetów, jak i siły składów. To oni są głównymi kandydatami do awansu. My robimy swoje. Na razie początek sezonu jest bardzo dobry. Oby tak dalej.

Żużel. Wilki zaskoczą Unię i Polonię? Jamróg: Nie krzyczymy o awansie

Żużel. Wilki w gazie na początku sezonu! Musielak: Robimy swoje, po cichu

Co Pana zdaniem ma największy wpływ na to dobre wejście w sezon? Zmiany poczynione w składzie i sztabie trenerskim, czy może całkiem coś innego?

Myślę, iż bardzo ważnym aspektem jest fakt, iż zawodnicy chcą ze sobą współpracować. Dzielą się uwagami odnośnie sprzętu czy przygotowania toru do poszczególnych zawodów. W naszym teamie jest chemia. Co ważne nikt jej specjalnie nie tworzył. Począwszy od kierownictwa klubu przez sztab po zawodników i mechaników wszyscy nadajemy na tych samych falach. Nie ma niezdrowych sytuacji i czarnych owiec. Także widać, iż nikt tu nad nikim się nie wywyższa i nie ma jakiegoś kultu jednostki, ale wszyscy chcą razem osiągnąć dobry wynik w tym roku.

Rzeczywiście, patrząc na cały zespół, można odnieść wrażenie, iż funkcjonuje on jako zgrany kolektyw, który wzajemnie się uzupełnia i nie ma mocno wybijającego się lidera. Taki zamysł był od początku przy budowaniu drużyny?

Głównym zamysłem było wzmocnienie formacji krajowych seniorów. To nam się udało, bo sięgnęliśmy po Jakuba Jamroga i Tobiasza Musielaka, zawodników, których dobrze znaliśmy. Mimo iż Jakub nigdy wcześniej nie startował w naszej drużynie, od lat byliśmy w dobrych relacjach i wiedzieliśmy kogo angażujemy. To zdecydowanie wzmocniło naszą formację krajową, ponieważ ta dwójka to naprawdę duży zastrzyk jakości dla zespołu.

Jeśli chodzi o zawodników zagranicznych, ich wartość była nam dobrze znana. Myślę, iż spory potencjał drzemie jeszcze w Dimitrim Berge. On cały czas pracuje nad tym, by w pełni wykorzystać możliwości swojego sprzętu, który ma naprawdę na wysokim poziomie. Gdy tylko złapie adekwatne ustawienia motocykli, jestem przekonany, iż będzie nas cieszył nie tylko jazdą, ale i większymi zdobyczami punktowymi niż dotychczas. W moim odczuciu to zawodnik z dużym potencjałem.

To prawda, że, patrząc po średnich biegopunktowych, wyraźnie widać, iż Dimitri Berge trochę słabiej wszedł w sezon, niż można było się spodziewać. Z tego, co Pan mówi, można jednak wywnioskować, iż nie ma powodu do obaw o jego formę?

Nie, myślę, iż to tylko kwestia czasu, aż wzniesie się na wyższy poziom, bo tak naprawdę niczego mu nie brakuje, może poza większą liczbą startów w zawodach. Trochę tych meczów i imprez zostało przełożonych, a w jednym z naszych ligowych spotkań nie mógł wystąpić ze względu na kolizję terminów. Myślę, iż jeszcze w tym sezonie będziemy mieć z niego dużą pociechę.

Wrócę jeszcze do wspomnianego przez Pana Tobiasza Musielaka, który ma w tym momencie 6. średnią Metalkas 2. Ekstraligi (stan na 27.05.2025, godz. 15:00). Przewidywał Pan aż tak udany powrót? Ostatnie dwa lata, mimo iż były dość solidne w jego wykonaniu, wskazywały jednak, iż zalicza on zniżkę formy względem choćby roku 2022 i poprzednich występów dla Wilków.

Tobiasza znamy bardzo dobrze, można powiedzieć, iż od podszewki. Wiemy, na co go stać, dlatego od początku byliśmy spokojni o jego dyspozycję. Jak na razie pokazuje się z bardzo dobrej strony, jest w formie w tej pierwszej części sezonu. Miejmy nadzieję, iż utrzyma ją do końca rozgrywek. To zawodnik, który nie musiał się specjalnie wdrażać w nasz zespół — znał strukturę klubu. Świetnie zna też nasz tor i atmosferę panującą w Krośnie. Doskonale się tu odnajduje. Liczymy, iż przez cały sezon będzie jedną z czołowych postaci tej ligi.

Żużel. Może pora, żeby Doyle pogadał z Kołodziejem? Jak żużlowiec z… Jasonem

Żużel. Falubaz ściągnie do siebie pół Motoru?! istotny głos z Lublina!

A jak Pan ocenia postawę juniorów?

Tutaj mamy naprawdę spory materiał do analizy. Codziennie w klubie sztab trenerski, czyli Piotr Świderski, Ireneusz Kwieciński i Michał Finfa, prowadzi długie rozmowy i dokładnie analizuje postawę poszczególnych zawodników z formacji młodzieżowej. Na ten moment nie wykrystalizowała się jeszcze ta dwójka, na której będzie spoczywał ciężar zdobywania punktów w tym sezonie. Piotr Świercz ma swoją grupę pościgową zawodników prezentujących bardzo wyrównany poziom.

Wraz z rozpoczęciem DMPJ-ów oraz zawodów U19 liczba startów naszych młodzieżowców powinna wzrosnąć, a co za tym idzie – również ich forma. W tej formacji wciąż drzemie duży potencjał i możliwości, które z czasem powinny przełożyć się na lepsze wyniki. Wierzymy, iż naszą młodzież stać na więcej, niż pokazuje to obecnie. Zawodnicy też mają tego świadomość. Właśnie dlatego sięgnęliśmy po Piotra Świderskiego — chcieliśmy wprowadzić „świeżą krew”, nowe spojrzenie, które pomoże dotrzeć do głów tych chłopaków. Tym bardziej, iż sprzętowo niczego im nie brakuje. Najbliższe tygodnie będą bardzo istotne. Mamy w tej formacji takich zawodników jak Jakub Wieszczak, Szymon Bańdur, Miłosz Grygolec, Arkadiusz Kordek, a także naciskający ich Oskar Kręglicki, któremu lipcowa data urodzenia uniemożliwia na razie jazdę w zawodach seniorskich. To grupa, która może naprawdę niedługo odpalić z dużą mocą.

Mówił Pan w rozmowie z naszym portalem przed sezonem, iż im głośniej mówi się o jakimś faworycie, tym większe staje się to dla niego obciążenie. Kiedy teraz Pan obserwuje ligę, to widzi Pan, iż te słowa się sprawdzają?

Jeszcze niedawno wydawało się, iż Abramczyk Polonia Bydgoszcz może wygrywać z każdym, i to zdecydowanie. Tymczasem dosyć niespodziewanie, wręcz nadspodziewanie wysoko, przegrała w Lesznie. Z kolei Fogo Unia Leszno przegrała w Krośnie. Na pewno duży ciężar psychiczny spoczywa teraz na zawodnikach z Leszna i Bydgoszczy. To drużyny z jasno określonym celem, jakim jest awans do PGE Ekstraligi i presja na nich jest ogromna. Tym lepiej dla nas. Moim zdaniem w tym roku w lidze jeszcze wiele się wydarzy. Wbrew pozorom poziom rozgrywek jest bardzo wyrównany. W moim odczuciu mamy 6, może choćby 7 drużyn, które są w stanie wygrać z każdym. Orzeł Łódź to też zespół nieprzewidywalny, potrafiący zaskoczyć. Dlatego myślę, iż dopiero w połowie czerwca, za kilka tygodni, będzie można mówić o jakimś realnym układzie sił. Wtedy zacznie się klarować, kto faktycznie będzie walczył o najwyższe cele w drugiej części sezonu. Na razie koncentrujemy się by zgromadzić jak najwięcej punktów.

Rozmawiała JULIA CYNTLER

Idź do oryginalnego materiału