Żużel. Torres w niewdzięcznej roli kapitana. W tym szaleństwie jest metoda?

4 godzin temu

Maksym Drabik kapitanem ROW-u Rybnik. Zaiste. Niewielu się spodziewało. Piotr Żyto to jednak stary lis. Pono w składzie ma mieszankę wybuchową. Do tego… hm, napiszę – nieprzewidywalny Prezes. Czy Torres będzie panaceum na bolączki Ślązaków? Skoro trener tak uważa, to ja bym poczekał z ocenami. Fakt. Drabik junior nie ma najlepszego publicity. To jednak nie do końca jego wina.

Speedway to ogromne emocje, stres, adrenalina. Każdy radzi sobie z nimi jak potrafi. Torresowi przez pewien czas wyraźnie nie szło. Do tego negatywne opinie w mediach. Jest introwertykiem. Unika oficjalnych sytuacji. Prywatnie to zupełnie inny chłopak. Hejt Ostafa pospołu z Najmanem zrobił swoje. Poużywali sobie ci „mądrzejsi” i wszech wiedzący ile dało. A dało. Sam zawodnik też dołożył od siebie z rzadka publikując… nazwijmy to „niecodzienne” oświadczenia. Bywało, bardzo długo milczał, a to zrazu potęguje domysły. Być może Maksym potrzebuje kogoś od PR, ale nie podejmuję się doradzać, tym bardziej pouczać.

Rozstanie z ojcem było ważnym elementem tej układanki, czy jednak kluczowym? Slammer swoje za uszami ma, a konflikt w rodzinie musi mieć głębokie korzenie. Jeden i drugi niepotrzebnie „rozdmuchali” sprawę medialnie. Paradoksalnie zaczął Najman. Pociągnął z adekwatną sobie delikatnością – Ostafiński. Sławek poszedł na nieszczęście wypłakać się Ostafowi w rękaw. Znowu publicznie i takoż zbędnie. Torres głównie milczał, czym potęgował niechęć kibiców (przynajmniej dużej części). W zestawie poszedł zjazd wyników sportowych i zawieszenie za wlew. Wystarczyło (niektórym) żeby Maksyma przekreślić jako żużlowca i człowieka. Zaufał mu Michał Świącik. Nie poszło jak obaj planowali. Boss zmuszony został przy tym do wyboru między dwiema rogatymi duszami – ojcem i synem. Wybrał syna – stracił obu.

Żużel. Prezes Góral przemówił! Mamy nowe wieści ws. jazdy Unii Tarnów! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Michelsen zachwycony Baronem! Mówi po co przyszedł do Apatora! (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy

Obniżenie (znaczące) dokonań Maksyma na owalu nie stanowi bodźca, motywacji. Raczej dołuje. choćby największych twardzieli. Torres przez cały czas próbuje. Próbuje przetrwać, a z czasem wrócić do dawnego, złotego okresu. Trzymam kciuki, bo wielu obdarzonych „tym czymś” od Bozi nie mamy. Być może spokój, powściągliwość szkoleniowca, przy tym z akcentem na fachowość tegoż, w pakiecie z nową rolą (kapitan), pozwolą Drabikowi wejść na adekwatną drogę do powrotu.

Po trosze największych kłopotów narobił sobie sam. Uczciwość kazała mu nieroztropnie przyznać się do przyjęcia wlewu. Wówczas z psychiką Torresa zdecydowanie nie mogło być najlepiej. Gdyby jednak był nieco sprytniejszy, cwańszy – powiedziałby złapany za rękę, iż to nie jego ręka i… sprawy by nie było. Bez przyznania się zainteresowanego, nie sposób wykryć wlewu. Spanikował. Poszedł w prawdę. Nieco naiwnie. Mógł nikomu nic nie wspominać. Mógł. A tak? Z powodu zawieszenia stracony rok. Czy tylko rok? Obawiam się, iż znacznie więcej. Oby nie kariera.

27 lat – najlepszy wiek do zdobywania szczytów. Tyle Maksym kończy w tym roku. Praktyka uczy, iż dawni czempioni pośród juniorów, w tym właśnie momencie zdobywają szczyty seniorskie (zazwyczaj), niezależnie od uprawianej dyscypliny. Fizycznie (wydolnościowo) są najmocniejsi, a przy tym jeszcze nie wyeksploatowani i świadomi potrzeb oraz możliwości. W przypadku młodego Drabika paradoksalnie „wystarczy” jeżeli stopniowo wróci. Do ścigania i wyników jakich prawdopodobnie sam od siebie oczekuje. Maksym jest inny. Specyficzny. Jak ojciec, choć zupełnie inaczej. Czy to znaczy, iż jest zły? Gorszy?

Żużel. Żyto mówi o kapitanie Drabiku! Tak na wybór zareagował Nicki Pedersen – PoBandzie – Portal Sportowy

Moim zdaniem inność nie jest synonimem porażki. Drabik to sześciokrotny – powtórzę – sześciokrotny mistrz świata juniorów (4 razy w drużynie i dwukrotnie indywidualnie). Za gęsi tego nie dostał. Zapracował. I posmakował. Teraz to może działać jak rodzaj brzemienia. Większość ocenia Maksyma przez pryzmat tamtych osiągnięć. To z pewnością w obecnej sytuacji ciąży.

Na czym zaś polega rzekoma odmienność Drabika? Zna i prawidłowo używa słów oraz zwrotów, o istnieniu których pozostała większość żużlowej braci (nie robiłem badań, ale zaryzykuję), choćby nie ma pojęcia. Wielu kibiców zamieszczających oceny i komentarze (zważywszy treść tychże) również ma problemy z rozkminą „o co kaman” Torresowi. Czy to dyskwalifikuje? Na pewno nie. jeżeli będzie na topie nikt mu nie wypomni. w tej chwili hejtują, bo w czołówce zdecydowanie nie jest. Niech więc Maksym Drabik pozostanie sobą. Dajmy mu „łaskawie” to prawo. Niech czerpie euforia ze ścigania. Z życia. Niech cieszy się zaufaniem trenera i kolegów z zespołu. Stopniowo pójdą za tym dobre wyniki (bardzo bym chciał), a w ślad za nimi wróci uwielbienie ze strony kibiców. Czegokolwiek „mędrcy” na czele z Najmanem i Ostafińskim nie przeleją na papier. Tylko taki scenariusz dopuszczam, zdając sobie sprawę, iż to optymistyczna wersja wydarzeń. Za dużo mamy „byłych”. Za dużo deprechy i gorzkich żali poniewczasie. Tym bardziej, iż przeca Torres to nie żaden huncwot. Czyż nie?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

Idź do oryginalnego materiału