Żużel. Są na dnie tabeli. „Nie machnęliśmy ręką, mocno to przeżywamy” (WYWIAD)

6 godzin temu

– Chcę podkreślić, iż to nie jest tak, iż machnęliśmy na to wszystko ręką, iż mamy to wszystko gdzieś. Strasznie nam zależy, strasznie przeżywamy te porażki. Współczuję też prezesowi, bo on budował ten zespół. Wiadomo, działaliśmy wspólnie, ale finalna decyzja zawsze należała do niego – mówi nam w wywiadzie Jarosław Dymek, menadżer OK Kolejarza Opole, czyli drużyny, która aktualnie zamyka tabelę Krajowej Ligi Żużlowej. – Zawodnicy specjalnie nie jadą źle. Też chcą zwyciężać, też są podłamani wynikami. Brak stabilności jest kluczem do tego, co się dzieje – dodaje nasz rozmówca.

Sezon kompletnie nie układa się po myśli OK Kolejarza Opole. Jakie ma pan przemyślenia?

Sezon jest dla nas fatalny. Nikt nie wyobrażał sobie, iż rozgrywki będą tak wyglądały w naszym wykonaniu. Absolutnie nie mówię, iż mieliśmy bić się o awans, ale każdy z nas oczekiwał więcej aniżeli dwa punkty po ośmiu spotkaniach. To zdecydowanie nie to, czego wszyscy chcieliśmy i co planowaliśmy. Jesteśmy rozczarowani. Na finalne sądy przyjdzie jednak czas po sezonie, mamy kilka meczów do rozegrania. Mam nadzieję, iż pokażemy się w nich z jak najlepszej strony, bo drużynę na pewno jest na to stać.

Klubowi z Torunia groził walkower?! Tajemniczy telefon prezesa GKM-u

Matematyczne szanse na play-off jeszcze są, ale – nie ukrywajmy – będzie o to bardzo ciężko.

To prawda. Nie chcę się jakoś głupio tłumaczyć, ale trzeba pamiętać o tym, iż mecze, które przegrywaliśmy – za wyjątkiem ostatniego pojedynku u siebie z Landshut – to były mecze w kontakcie i naprawdę brakło kilka do zwycięstwa. Mieliśmy też pecha w postaci upadków i defektów. W dobrej pozycji na pewno też nie postawiła nas kontuzja Oskara Stępnia, który z biegiem czasu czynił systematyczne postępy. Jest to chłopak z niesamowitym potencjałem.

Jeśli brakuje dobrze punktującego młodzieżowca, to później jest ciężko w meczach na tzw. „styku”. Defekty, upadki i jest, jak jest. Nie ma co już oglądać się w przeszłość, tylko skupić się na spotkaniach, które zostały nam do końca.

Juniorzy są jedynym pozytywem, bo solidne punkty zdobywa też Jakub Fabisz.

W poprzedniej odpowiedzi powiedziałem, iż brakuje nam Oskara Stępnia, ale to prawda – nie ma co zapominać i trzeba wspomnieć też o Kubie, który także się rozwija. Na torze jest bardziej agresywny, bardziej pewny siebie. Zdobywa punkty, bez dwóch zdań jest to powód do zadowolenia. Cały czas czegoś nam jednak brakuje, żebyśmy wszyscy mieli uśmiechy na twarzach, a nie tylko przybicie, zdołowanie, zdenerwowanie po porażkach.

Ostatnio słabiej pojechał choćby lider Oskar Polis.

Wydaje mi się, iż Oskar robi swoje. To nie jest maszyna, która w każdym meczu ma zdobywać po 15 punktów. Jest tylko i wyłącznie człowiekiem. Tak samo czuje ból, jak każdy inny żużlowiec. Przekonał się o tym w niedzielę, kiedy zanotował naprawdę bardzo groźny wypadek. Swoje wycierpiał i cierpi do tej pory. Zawsze najgorzej jest następnego dnia.

Deklaracja Krzysztofa Kasprzaka. „Już nigdy nie wsiądę na motocykl”

Jak tłumaczą się zawodnicy?

Oni specjalnie nie jadą źle. Też chcą zwyciężać, też są podłamani wynikami. Brak stabilności jest kluczem do tego, co się dzieje. Za wyjątkiem wspomnianego Oskara, przy podawaniu awizowanego składu ciężko założyć, iż dany zawodnik wywiąże się z powierzonej mu roli, np. iż zawodnik X zdobędzie 8-9 punktów, a zawodnik Y przywiezie 5-6. Mamy zbyt duże wahania. Naszych żużlowców stać na dychę, natomiast równie dobrze mogą skończyć zawody z punktem lub bez żadnego zdobytego „oczka”.

W trakcie sezonu pozyskaliście Martina Smolinskiego. Pojechał raz w Landshut, później przez kolizję terminów nie wystąpił w jednym meczu. Do składu ostatnio nie wrócił.

Martin dalej może występować w Kolejarzu. To nie jest tak, iż ma kontrakt na jeden mecz, który odbył się w Landshut. Jest pełnoprawnym członkiem drużyny. Zobaczymy, czy nie pojawi się w składzie podczas kolejnych spotkań. Decyzja jeszcze nie zapadła.

Wskazał problem Smektały! Porównuje go do… Holdera

Za Mathiasa Thoernbloma? Patrząc na suche punkty zdobywane do tej pory, Szwed wydaje się być pierwszym zawodnikiem do zmiany.

Teoretycznie można tak powiedzieć, bo u siebie na torze ostatnio miał dwa zera i później dwukrotnie został zmieniony. Z drugiej strony, w Pile, pokazał się z dobrej strony, zdobywając 8 punktów. Pojechał choćby w piętnastym wyścigu dnia przeznaczonym dla najlepszych zawodników. Koniec końców ten występ Mathiasa trzeba zapisać po stronie plusów.

Kolejny mecz KLŻ już w niedzielę u siebie z Lokomotivem Daugavpils.

Jest dylemat, jak to dokładnie zestawić. Chcę podkreślić, iż to nie jest tak, iż machnęliśmy na to wszystko ręką, iż mamy to wszystko gdzieś. Strasznie nam zależy, strasznie przeżywamy te porażki. Współczuję też prezesowi, bo on budował ten zespół. Wiadomo, działaliśmy wspólnie, ale finalna decyzja zawsze należała do niego.

Facet żyje tym klubem, wiem, jak jest mu ciężko. Nie da się przejść obojętnie od porażek. Proszę mi wierzyć, iż jadąc na taki mecz do Piły, gdzie Polonia była faworytem, sportowa ambicja kazała nam jechać po zwycięstwo. Do każdego spotkania tak podchodzimy. Poniedziałkowa pobudka po porażce nie jest miła. To nie jest tak, iż odwaliliśmy swoje, przegraliśmy, trudno, jedziemy dalej. Naprawdę to przeżywamy, myślimy, analizujemy. Nie przechodzimy obojętnie obok tego
wyniku sportowego.

ROZMAWIAŁ SEBASTIAN ZWIEWKA

Idź do oryginalnego materiału