Żużel. Polacy wykiwani przez władze żużla? Cegielski przerażony

6 godzin temu

Decyzja o przydziale dzikich kart odbiła się szerokim echem w żużlowym świecie. Na przydział nominacji narzekają nie tylko kibice, ale też eksperci, którzy zauważają, iż miejsc w cyklu SGP nie otrzymali najlepsi zawodnicy na świecie. Szczególnie zaskakujący jest fakt, iż wśród nominowanych nie znalazł się żaden Polak. Oznacza to, iż po raz pierwszy od 2014 roku w cyklu SGP wystartuje jedynie dwóch naszych rodaków. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Krzysztofa Cegielskiego.

Polska to największy żużlowo kraj na świecie, który w teorii powinien mieć największe możliwości kształtowania tego, jak wygląda światowy żużel. Tymczasem żaden Polak nie otrzymał dzikiej karty i kosztem Macieja Janowskiego, lub Patryka Dudka w cyklu wystartują Jan Kvech i Kai Huckenbeck. Takie wybory wcale nie dziwią Krzysztofa Cegielskiego, który uważa, iż to wynik tego, jak Polska pozwala siebie traktować na żużlowych salonach.

Mógłbym powiedzieć, iż wcale mnie to nie dziwi, bo alarmuje o traktowaniu nas od dawna pod wieloma względami. Przy każdej okazji mówię, jak jesteśmy traktowani, a jak my próbujemy wciąż „ratować” cały świat. Różnymi ruchami regulaminowymi tak jak ostatnio w planach pozycja juniorska dla zawodnika zagranicznego. Tych spraw można by wymieniać wiele, a w takich momentach jesteśmy tak traktowani, jakbyśmy krajem żużlowym pokroju Węgier, Bułgarii, Rumunii. – mówił Cegielski.

Były żużlowiec obawia się, iż taka bierność polskich władz może w przyszłości mocno zaszkodzić pozycji żużla nad Wisłą. W tym momencie to PGE Ekstraliga jest najlepszą ligą świata, w której ściga się cała światowa czołówka, zarabiając niemałe sumy. Cegielski uważa jednak, iż kilka trzeba, by ten stan rzeczy się zmienił.

– Róbmy tak dalej, jeszcze brakuje kilku lat i np. w Wielkiej Brytanii np. telewizja wyciągnie większe pieniądze dla klubów, które będzie stać na ściągnięcie najlepszych zawodników na świecie, no to Ci najlepsi zawodnicy, których teraz produkujemy, inwestujemy w nich, bo cała czołówka światowa juniorów, seniorów to są zawodnicy, którzy korzystają na profitach z polskich klubów, odwrócą się plecami, pojadą do innego kraju, a my zostaniemy z niczym. My w takiej sytuacji coraz mniej będziemy wychowywać na polskich zawodników, a będziemy stawiać na zagranicznych. W takiej sytuacji zostaniemy z niczym. Zawsze powtarzałem, iż powinniśmy mieć 4 zawodników w GP. To jest absolutne minimum, dla nas to jest absolutne minimum, mamy wielu zawodników na poziomie GP, 4 powinno być i walczyć o medale. Bartek Zmarzlik zasłonił oczy wszystkim i wydaje się wszystkim, iż Bartek będzie wiecznie zdobywał medale, ale zapomnieliśmy o innych i teraz jak wyciągniemy Bartka, nie mamy nic, także ja jestem przerażony zachowaniem naszych władz. – kontynuował Cegielski.

Od sezonu 2008 na końcowym podium cyklu SGP tylko raz nie znalazł się żaden Polak. Miało to miejsce w 2015 roku. Wtedy bardzo zły rok zaliczył Krzysztof Kasprzak, kontuzję na początku sezonu odniósł Jarosław Hampel, a Maciej Janowski dopiero debiutował jako stały uczestnik cyklu. Teraz wydaje się, iż o medale możemy być spokojni ze względu na Bartosza Zmarzlika. Polak na podium melduje się nieprzerwanie od siedmiu lat, a w ciągu ostatnich dziewięciu cykli SGP zdobył aż 8 medali. Krzysztof Cegielski martwi się jednak o to, co będzie gdy Bartka zabraknie.

Na tym rynku światowym też jeszcze szlag trafia wszystkich na świecie, iż Bartosz Zmarzlik ciągle wygrywa. Przyjmijmy, iż ten Bartek przestanie wygrywać, a my wtedy być może będziemy mieć jakiegoś zawodnika w cyklu GP. My marnujemy kolejne możliwości. Marnujemy możliwości Macka Janowskiego, który jest w stanie zdobywać medale, Patryka Dudka i nikt nie reaguje. – tak Krzysztof Cegielski komentował brak Polaków w cyklu SGP.

W poszukiwaniu winnych całej sytuacji Cegielski zwraca się w kierunku polskich władz żużla. Uważa on, iż marnują one wielki potencjał i narzędzia, jakimi dysponują, co regularnie widać po kolejnych decyzjach światowych władz.

Ja jestem przerażony zachowaniem naszych władz. To nie jest pierwszy rok, już w ubiegłym roku i lata wcześniej pozwoliliśmy sobie wejść na głowę. Wygrywaliśmy puchary świata 5-osobowe, nie pasowało to komuś, zmniejszyliśmy do 4. Wygrywaliśmy w 4, przestało się to podobać, zrobili jakieś SON, no to już osiągnęli swój cel, no bo w parach różnie to bywa, nie możemy wygrać. – mówił Cegielski. – Nasi działacze powinni dzisiaj wyjść, stanowczo zaprotestować, zagrozić. Nie rozumiem, mając tak wiele argumentów, tak wiele narzędzi, organizując tyle turniejów GP, Najsilniejsza liga świata, która skupia najlepszych zawodników na świecie, możemy wszystko zrobić, a nie robimy absolutnie nic. Pozwalamy Armando Castagni, Philowi Morrisowi i innym robić sobie z nas żarty i oni to robią, skutecznie. To świadczy o słabości totalnej naszych działaczy, którzy nie mają żadnego wpływu na światowy żużel, mimo ogromnych narzędzi w rękach i to jest przerażające. Boję się, a jestem zwykle ostrożny w ferowaniu jakichś drastycznych wizji, boję się, iż obudzimy się pewnego roku, gdzie nie będziemy mieli co oglądać w Grand Prix np. W turniejach juniorskich, bo jak zaczniemy jeszcze bardziej szkolić zagranicznych juniorów, to tylko czekać aż będą spokojnie wygrywali z naszymi juniorami. – zakończył były żużlowiec.

CZYTAJ TAKŻE

Żużel. Morris zabiera głos ws. Łaguty i Sajfutdinowa! Podsumowuje też sezon GP

Żużel. Každý správný frajer, pečena kura i medovy pernik, czyli żużlowy weekend w Pardubicach (REPORTAŻ)

REKLAMA, +18

Idź do oryginalnego materiału