To miało być najkrótsze podsumowanie kolejki. Dwa słowa – odbyła się. I kropka. Lubelskie Koziołki powinny schrupać Gołąbki. Sparta miała zalać betonem Gorzów, Anioły pogonić Myszy, a Rekiny podkulić ogony przed Lwami. Tylko… Życie bywa bogatsze od wyobraźni.
Motor, mimo medialnych transferów, takoż rzekomego rozbioru drużyny – łatwo, lekko i przyjemnie poradził sobie z GKM. Goście, którzy postanowili wreszcie dać odpocząć Kevinowi Małkiewiczowi (i słusznie), wystąpili dodatkowo osłabieni brakiem chorego(?) Kacpra Łobodzińskiego. Obecność obydwu prawdopodobnie nie wpłynęłaby znacząco na wynik, ale na „alibi” pod tłumaczenie przyczyn porażki już ma wpływ.
Lublin tak… ligowo. Słabszy Kubera. Lindgren pod płotem nie zawsze skuteczny. A GKM? Mimo wyniku meczu, Wadim i Lidsey jadą przyzwoicie. Misiek w potężnym dole. MJJ i Fricke swoje. Jensen pechowo, a Max wrócił na dobre. Można budować optymizm (oprócz Miśka) przed trzema ostatnimi (po Wrocławiu) kolejkami.
Żużel. Pawlicki przemówił po wypadku w Rybniku. U niego również wykryto złamania! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Hansen jechał ze złamanymi kręgami! Szef PGE Ekstraligi zabrał głos – PoBandzie – Portal Sportowy
W Gorzowie zapowiadało się, iż Wrocław powtórzy wynik Lublina. Niestety tylko przez pierwsze dwa okrążenia. Upadł Kowalski przy podwójnym prowadzeniu, powtórka na remis, juniorski takoż, a w trzecim podwójnie ale… gospodarze. Kurtz ostatni. I ponownie remis biegowy za sprawą bezbłędnego Krawczyka. Coś się jednak dzieje.
W V WTS odbił straty. Na chwilę. W VI dwa defekty wrocławian! Ponownie Gorzów plus 4. A w VII zmiana za Fajfera. Wypadł bark. Za niego Bednar. W biegu remis – wrócił Kurtz. Ciekawostka. Na siedem prób – goście wygrali indywidualnie aż pięciokrotnie, a mimo to… przegrywają.
Po XIII teoretycznie wszystko było możliwe. Tylko dwie indywidualne wygrane Stali (nadal), a w meczu zaledwie 4 oczka do odrobienia. Przedostatnie starcie zakończyło definitywnie tę walkę. Janowski i Bewley pokonali bezbarwnego Thomsena i Bednara. Po meczu, acz działo się ociupinę, uczciwie jednak – głównie za sprawą pecha (defekty) i dziur w składzie Sparty. Te gorzowskie były jednak głębsze. No i wygrane indywidualne… tylko dwie w całym meczu! Rzezi niewiniątek uniknęliśmy, ale Gorzów potrzebuje przebojowego Andersa, a ten się wyraźnie morduje.
Niedziela rozpoczęła się słonecznie. I taką miała być w Toruniu. Pierwsza seria tylko wynikowo potwierdzała spekulacje. Na torze działo się sporo, zaś Myszy próbowały werdzeć się do domu Grupy Deweloperskiej. Początkowo nieskutecznie. Wynik trzymał… Ratajczak. Ani Madsen, ani Przemo nie trafili na Motoarenie od debiutanckiego wyścigu.
Pomogli toruńscy juniorzy. Z przygodami, acz przegrali bieg podwójnie. Od zakończenia pierwszej serii, miast goście dopasować motocykle, to gospodarze zastawili kilka skutecznych pułapek. Młodzież dalej zawodziła
torunian, mimo to zwiększali przewagę. Po stronie Falubazu seniorzy… najoględniej – bez błysku. Na szczęście juniorzy trzymali wynik gościom.
W X wreszcie zerwał się Leon. Pytanie – trwała tendencja, czy jednorazowy „wybryk”? Przekonamy się pewnie za chwilę, bo z pewnością pojedzie z taktycznej w ostatniej rundzie, chyba, iż Protas zaryzykuje i „przytrzyma” Duńczyka do startów w XIV i XV. Tylko, iż to oznaczałoby… wtopę Falubazu. Przewidywaną. Zakładaną, ale jednak wtopę. Pierwszą od dawna.
Taktyczna „poszła” od razu. Madsen długo prowadził, ale łyknął Go z trasy Michelsen, zaś trzeciego Dudka do końca nękał… Oskar Hurysz. Czyżby przed nominowanymi jedynie rozmiar zwycięstwa Aniołów pozostał zagadką? Takoż. Już po XII. Zemsta na byłym klubie musiała smakować Kvechowi jak dobry, niedzielny rosół u teściowej. Wydrapał z trasy trójkę nad Pawlickim i pozostaje… ojcem sukcesu. Zielonogórscy seniorzy z jedną tylko wygraną indywidualną (Madsen) – za mało. No i ta wrodzona „delikatność” Hamleta. Tym razem to nie sprzęt, ani tor – tym razem to… grypa żołądkowa przeszkadzała.
Żużel. Woźniak zadzwonił do Buczkowskiego. To mu pomogło! – PoBandzie – Portal Sportowy
Rybnik? Mnie zaskoczył brak w składzie chuligana Dzika. Czy starszy Holder pozytywnie zaskoczy? jeżeli tak – posypię głowę popiołem. A nawierzchnia? Inna. Nowa. Bardziej pod koło – czyli tak, jak należało się tego spodziewać. Będzie powtarzalna, niezależnie od dzisiejszego wyniku. Mam nadzieję, że… tak.
Na początek błysnęli miejscowi juniorzy, którzy postanowili trafić za free na urodzinowe party trenera po meczu. Wygranym meczu. Inaczej – haracz. W juniorskim z trasy wyszli na remis, ale w ostatnim łuku leżał Trześniewski, po kontakcie z poszerzając trajektorię lotu Ludwiczakiem. Wbrew narracji komentatorów i decyzji arbitra (wykluczono Pawła) – śmiem polemizować. Arbiter nie popełnił błędu, acz mógł podjąć inną decyzję – spodobała mi się ta formułka. Tor zaczyna się ubijać. Twardnieje. Pludrze w IV nie pomogło. Po pierwszej odsłonie Lwy dwoma, ale ROW dzielnie się stawia.
Otwarcie drugiej odsłony i nawierzchnia po spryskaniu (zbyt słabo) robi się betonowa (niestety). Gospodarze w odwrocie. Początkowo tor w porządku, ale za krótko (zbyt płytko porysowany, nie wchłania wody głębiej). Lwy zaczynają ryczeć pieśń zwycięstwa. Holder (mnie) nie zawodzi. Jedyna trójka Torresa do połowy meczu chwały toromistrzowi nie przynosi. Po stronie gości wygląda na to, iż traci etat Wiktor Lampart. Szkoda, bo pisownia „Hellstroem-Baengs”, nie wchodzi mi do łepetyny. Trzeba jakoś Szweda przechrzcić. Bardziej swojsko.
W biegu IX błąd arbitra. Holder spod linek jechał w poprzek. Prosto w Pitera jadącego swoim torem, przez co doprowadził do poważnego karambolu, w którym ucierpieli obaj goście. Upieram się, iż Krzyś powinien zostać wykluczony. Z premedytacją wjechał w rywala, nie mając żadnej przewagi w momencie kontaktu. Wręcz odwrotnie. Była to zwykła, torowa bandyterka. Tyle. Za to Drabik w sztosie. Czyżby nieszczęście „wroga” miało przynieść sukces miejscowym?
Żużel. Madsen zmagał się nie tylko z torunianami! „Większość dnia spędziłem w toalecie!” – PoBandzie – Portal Sportowy
W ostatniej serii Rekiny kroczek po kroczku starały się podganiać. Włókniarz bez Pitera i Madsa Hansena. Trudne zadanie. W XIII decydująca będzie dyspozycja drugoplanowych grajków U24 – zmian nie proponuję. Pludra, czy Lampart? W tym momencie remis w meczu. A jednak. Za Pludrę – pierwszy raz dziś na torze – Knudsen. Nie podołał. Ja bym nie kombinował ze zmianą. W XIV Częstochowa „nie ma kim”. Obronią wyścig? Nadzieja w Karczewskim. Z kim w parze? Może specjalista od zadań specjalnych Hansen zdoła się zebrać? jeżeli nie – zostaje ktoś z pary Lampart i Szwed – żaden nie przekonuje. Rywalami Holder i coraz szybszy Czugunow – czyżby przełom na rzecz ROW?
Ostatecznie Rybnik ograł zdziesiątkowaną Częstochowę, w bardzo sprzyjających okolicznościach przyrody, okupionych nie zawinionymi urazami dwóch znaczących zawodników gości. Ale ROW nie przekonał. Bez kontuzji Pawlickiego i Hansena Włokniarz dowiózłby spokojne zwycięstwo – śmiem twierdzić. Zatem… . Pewne niedociągnięcia są – cytując Wąskiego. Najkrótszą recenzję także muszę skorygować. Rekiny wygrały. Szału jednak nie było. Moim zdaniem tor winien być jeszcze przyczepniejszy, a Holder nie przekonał (spójrzcie z kim i kiedy wygrywał), ale… zwycięzców się nie sądzi. Pozwólmy Ślązakom świętować.
Przemysław Sierakowski