Smutne wieści napłynęły ze Świętochłowic. 26 maja 2025 w wieku 84 lat zmarł Erwin Brabański, czyli legenda Śląska. Wspomniał go bliski przyjaciel, Henryk Grzonka.
Erwin Brabański był wierny barwom Śląska Świętochłowice przez całą karierę. Przygodę z czarnym sportem rozpoczął w 1958 roku, ale na początku ciężko było mu się przebić do składu. Co ciekawe, licencję żużlową zdawał kilkukrotnie. Nie dlatego, iż ją tracił, ale robił to pod nazwiskami innych zawodników. Reprezentować świętochłowicki klub zakończył w 1979 roku.
Blisko związany był z nim dziennikarz Henryk Grzonka. Wspomniał, iż pamięta dzień, w którym pierwszy raz zobaczył Erwina na torze.
– Pamiętam mecz kiedy po raz pierwszy widziałem go na torze. 1 maja 1972 roku ROW Rybnik rozgromił u siebie zespół Śląska, który jeździł bez dwóch swoich liderów Pawła Waloszka i leczącego kontuzję Jana Muchy. Mimo tego świętochłowicka drużyna zdobyła w tym sezonie brązowy medal, a Erwin bardzo się do tego przyczynił. Miałem wtedy 14 lat, ale świetnie pamiętam sylwetkę „walczaka” z brodą, z którym po latach połączyły mnie niezwykłe relacje – napisał Henryk Grzonka w swoich mediach społecznościowych.
Grzonka nie pominął faktu, iż po zakończeniu kariery Brabański był inicjatorem wielu imprez. Wspomniał to turnieju oldboyów, który zwyciężył, a także przypomniał szczęście przyjaciele, gdy ten w 2015 roku mógł znowu pojawić się na „Skałce”.
– 9 września 1982 roku na „Skałce” z jego inicjatywy rozegrano po raz pierwszy w Polsce turniej oldboyów, którego został zwycięzcą, pokonując swojego kolegę zza między Andrzeja Wyglendę. Kiedy Barry Briggs przed wrocławskim finałem IMŚ w 1992 roku, zorganizował w Lesznie turniej weteranów Golden Greats, z udziałem największych żużlowych asów – Erwin także zwyciężył w swojej grupie wiekowej. Był niesamowity…. Nie mógł się pogodzić z upadkiem świętochłowickiego klubu, ale z czasem uznał, iż „głową muru rozbić się nie da”. Iskierka nadziei pojawiła się kiedy po wielu latach na „Skałce” znów zawarczały żużlowe maszyny. Impreza „Speedway reaktywacja” w lipcu 2015 roku była ważnym wydarzeniem w jego życiu. Znów mógł (razem z Pawłem Waloszkiem) przejechać po świętochłowickim torze – wspomina Henryk Grzonka.
Rodzinie i najbliższym składamy najszczersze wyrazy współczucia. Cześć Jego Pamięci!
CZYTAJ TAKŻE
Żużel. Kuriozalna sytuacja na rynku transferowym! Były zawodnik proponuje zmiany!
Żużel. Groźna sytuacja w Częstochowie. Junior wjechał w ratownika medycznego!
Żużel. W co grają liderzy Stali? „To jest powszechnie znana praktyka”