Brady Kurtz nie przestaje zadziwiać! Australijczyk w Warszawie znów potwierdził, iż może walczyć z najlepszymi żużlowcami świata. Ponownie wjechał do finału, zajął drugie miejsce i wyprzedził Bartosza Zmarzlika w klasyfikacji generalnej. O swoich odczuciach i walce o mistrzostwo mówił w rozmowie z PoBandzie tuż po zawodach.
Czwarte miejsce w Landshut, drugie miejsce w Warszawie. Brady Kurtz udowadnia znakomitą formę. Australijczyka nie tylko nie przerósł cykl Grand Prix, a choćby wyrasta on ma głównego konkurenta dla Bartosza Zmarzlika. Po turnieju na PGE Narodowym ma nad Polakiem pięć punktów przewagi.
– Niesamowite, iż jestem liderem cyklu Grand Prix. To jednak tylko dwie rundy, długa droga do końca. Jeszcze 80 procent sezonu. To fajne uczucie i myślę, iż każdy chce to czuć, gdy walczy w cyklu. Chciałbym zostać na tym miejscu jednak każdy z nas walczy o mistrzostwo świata – mówił tuż po zawodach.
Dla wielu historia żużlowca Brady’ego Kurtza może się wydawać nierealna. Jeszcze rok temu ścigał się w Metalkas 2. Ekstralidze. Teraz przewodzi najważniejszym żużlowym zmaganiom na świecie.
– Oczywiście to szalona historia. Mój team pracuje jednak bardzo ciężko i to żadna magia. Po prostu wykonujemy świetną robotę. W końcu jesteśmy w miejscu, w którym powinniśmy być – komentował Kurtz.
– Nie chcę być typem zawodnika, który wygrywa czy staje na podium tylko w pojedynczych turniejach. Wydaje mi się, iż wkładam w to wszystko na tyle dużo pracy, iż mogę powiedzieć: „tak, walczę o mistrzostwo świata”. To coś, co każdy chciałby sobie wpisać do żużlowego CV. Wiem jednak, iż jeszcze kilka trudniejszych momentów przede mną – podsumował Australijczyk.
Kolejna runda cyklu Grand Prix odbędzie się już za dwa tygodnie. Rywalizacja w mistrzostwach świata przeniesie się do Pragi.