Dominik Kubera to zawodnik, który ma za sobą ciężki okres. Ostatnie dwa spotkania ligowe to zdobycze pięciu i sześciu punktów, a gdy dodamy do tego, iż w ostatnich dwóch rundach Speedway Grand Prix zajmował trzynaste i siódme miejsce, to śmiało, można mówić o kryzysie zawodnika. Finalnie 26-latek wrócił z dalekiej podróży, wygrywając pierwszy finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Toruniu.
Czwartkowe zawody były bardzo potrzebne Dominikowi Kuberze. Mimo iż zawodnik nie był faworytem do zwycięstwa choćby w trakcie turnieju, o czym świadczy fakt, iż do wyścigu barażowego wjechał jako ostatni, to finalnie 26-latek fantastycznie wyskoczył z ciężkiego trzeciego pola i wdarł się do finału. Tam znów został pozbawiony wyboru pola startowego, jednak zrobił dokładnie to, co w wyścigu barażowym, czyli wspaniale wyjechał ze startu, a na dodatek wcisnął się przed Patryka Dudka i dojechał do mety na prowadzeniu. Po zawodach porozmawialiśmy ze zwycięzcą pierwszego finału IMP i zapytaliśmy się, jak te zawody przebiegały jego okiem.
Żużel. Kubera zdobył Toruń! Dudek ucieka! (RELACJA)
Żużel. Dudek potwierdza szybkość i ucieka Zmarzlikowi! Mówi o formie i… urodzinach! (WYWIAD)
– Tak naprawdę wygrałem dwa wyścigi dzisiaj, a ten ostatni, najważniejszy. Więc to mnie bardzo cieszy, iż sukcesywnie robiliśmy zmiany i one szły w dobrym kierunku. Później niefartowna, można powiedzieć, jedynka i też kolejne zmiany. Półfinał ostatni, wybierałem najgorsze pole, finał najgorsze pole i wygrałem, wyciągnąłem to. Więc jestem mega z siebie zadowolony, bo wracam z dalekiej podróży – skomentował Kubera w rozmowie z mediami po finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Toruniu.
Niecałe dwa tygodnie temu stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix przyjechał na Motoarene wraz ze swoją drużyną z Lublina, gdzie zdobył tylko pięć punktów, nie wygrywając żadnego wyścigu. Chwilę później Kubera wraca na ten sam tor i zwycięża turniej, w którym znajdują się najlepsi Polscy zawodnicy, zostawiając za swoimi plecami takich zawodników, jak Patryk Dudek, czy Bartosz Zmarzlik. Powodem mogło okazać się przygotowanie toru. Na zawodach ligowych czasy oscylują około sześćdziesięciu sekund, gdzie podczas IMP-u najlepsi zawodnicy zbliżali się do 56 sekund.
– Dużo nie brakowało do rekordu toru. Ale trener wie, co robi, bo na lidze jeździ się pięć sekund gorzej, czy choćby sześć. Więc tor był zupełnie inny. Nie ma to znaczenia tak naprawdę, bo przyjeżdżam tu albo na ligę, na której jest zupełnie inaczej, albo na Grand Prix, gdzie znowu jest inaczej. Podoba mi się ten tor, na którym szybciej jeżdżę i szybciej się czuję. Ostatnimi czasy bardziej pod koło, można powiedzieć, stare toruńskie czasy były dla mnie lepsze – stwierdził zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin.
Kluczem do zwycięstwa w tych zawodach okazały się starty, które w dwóch ostatnich wyścigach przesądziły o tym, iż wychowanek Unii Leszno poradził sobie z ciężkich pól startowych. Kubera podkreślał, iż ostatni miesiąc przyniósł mu sporo pecha. Zapytaliśmy zawodnika, czy po tej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Polski znalazł już to, co nie działało.
Żużel. Dudek liderem. Ciasno po 1. rundzie (KLASYFIKACJA IMP)
Żużel. Ogromny pech Małkiewicza! Ból uniemożliwił mu ściganie
– Starty wróciły. Przez pewien czas bardzo mocno nie było startów. I nie było też prędkości na trasie. Nie mam też czasu, żeby pojechać spokojnie na trening i potrenować, żeby tego poszukać. Ja szukam w zawodach. Też dlatego czasem te wyniki nie są takie dobre, jakbym chciał. Pojechałem do Manchesteru i dwa dni tak naprawdę szukałem. Bo wcześniej nie miałem nic ani startu, ani trasy. W Manchesterze wrócił start. Więc kolejne wnioski wyciągnięte. Dzisiaj znowu coś testowałem, żeby wróciła trasa. I cieszę się, bo powoli ona wraca. Dużo błędów było w moich motocyklach. Nie w silnikach, bo motor składa się z kilku podzespołów. Jest silnik jako jednostka napędowa, rama, sprzęgło, koła i wszystko inne. Miałem problem w tym wszystkim innym wokół, a nie w silnikach. Bo brałem na każde inne zawody inny silnik i wszędzie wygrywałem start. Tylko te motocykle nie rozpędzały mi się, tylko zwalniały. I to był mój największy problem – zakończył Kubera.