Patryk Dudek jest drugim zawodnikiem PGE Ekstraligi, mocnym punktem reprezentacji Polski i poważnym kandydatem do powołania na październikowy turniej Speedway of Nations. Wiele osób żałuje, iż żużlowiec nie startuje w cyklu Grand Prix, ponieważ wydaje się być w swojej życiowej formie. Co na to sam zainteresowany? – Nie wiem, to jest takie gadanie ludzi i was, dziennikarzy. Ja cały czas robię wszystko tak samo – skomentował 33-latek w rozmowie z naszym portalem po zdobyciu dla Polski tytułu Drużynowego Mistrza Europy.
„Liczby” zawodnika Pres Grupy Deweloperskiej Toruń w tym sezonie imponują. Średnia biegowa 2,391 (druga w lidze po Bartoszu Zmarzliku) i ponad połowa wygranych wyścigów (24 z 46). Nigdy wcześniej Dudek nie miał tak dobrych wyników. Do tej pory najlepszym pełnym sezonem wychowanka Falubazu Zielona Góra był sezon 2018, kiedy na torach PGE Ekstraligi wykręcił średnią biegową 2,173. Dało mu to wówczas dziewiąte miejsce spośród wszystkich sklasyfikowanych żużlowców.
Duży transfer Falubazu! Jest nowy zawodnik
Głosy o życiowej formie nie są więc bezpodstawne. – Nie wiem, to jest takie gadanie ludzi i was, dziennikarzy. Ja przez cały czas robię wszystko tak samo. Gdy było źle, to narzekano, a teraz, gdy jest dobrze, ludzie się dziwią, dlaczego tak jest. Po prostu robię swoje, to jest moja praca. Raz jest lepiej, a raz gorzej. Żużel się zmienia. Trzeba się do tego dostosować. W tym sezonie mi wychodzi, ale nie mam pojęcia, co będzie za pół roku, za rok, czy za parę lat – skomentował Dudek.
Wicemistrz świata z 2017 roku na tym nie zakończył swojej wypowiedzi. – Teraz jest to tylko gdybanie. Fajnie, iż ludzie mnie poklepują, ale wiem, co się dzieje, kiedy jest kiepsko. Życie toczy się dalej – podkreślił. Tegoroczny finał Speedway of Nations odbędzie się dopiero 4 października w Toruniu. Na ten moment nasz rozmówca jest numerem dwa w polskim żużlu, obrał drogę do powołania. – Daleka droga. Mamy czerwiec. Są upadki, kryzysy formy, wszystko może się zdarzyć. 28 czerwca (rozmowa została przeprowadzona po finale DME) nie da się odpowiedzieć na to pytanie – dodał.
Inni oferowali mu więcej! Prezes GKM-u mówi o rozmowach z Jensenem
Na razie Dudek cieszy się z tego, iż Polska czwarty raz z rzędu zdobyła tytuł Drużynowego Mistrza Europy. – Dopasowaliśmy się szybciej od rywali, choć Duńczycy prowadzili do dwunastego wyścigu. W końcówce przycisnęliśmy, ale nie było łatwo. Musieliśmy się dopasować do warunków torowych, podobnie jak nasi rywale. Finalnie mamy złoto. Cieszymy się, jednak w parkingu było dużo roboty – przyznał 33-latek.
Początkowe problemy reprezentacji w finale DME w Gdańsku wynikały ze słabszej jazdy braci Pawlickich. Zarówno Przemysław, jak i Piotr później dorzucili do dorobku drużyny cenne punkty. Czy mogli liczyć na pomoc Dudka i spółki? – Między wyścigami rozmawialiśmy ze sobą, zmienialiśmy ustawienia, ale żużel jest tak skomplikowany, iż jest to niewytłumaczalne dla kibica. Jak ktoś nie siedzi w żużlu, to nie będzie wiedział, o czym ja będę mówił – powiedział zawodnik.
Hojny gest firmy Texom. Skorzystali kibice Stali Rzeszów
– Trzymaliśmy kciuki za chłopaków i oni za nas, ale wszyscy indywidualnie muszą pracować w boksach. Każdy sam się przygotowuje, bo ma inne przełożenia i inaczej czuje motocykl. Ja po trzech pierwszych wyścigach myślałem, iż wszystko jest bardzo dobrze, ale zmieniliśmy motocykl i w sumie było lepiej. Żużel jest skomplikowany. W drugiej połowie zawodów wszystkim podpasowało i możemy cieszyć się ze złotego medalu – podsumował.
Są na dnie tabeli. „Nie machnęliśmy ręką, mocno to przeżywamy”