Żużel. Był rozczarowany brakiem dzikiej karty. Do Oxfordu dostał się nie jako uczeń, a jako żużlowiec

10 miesięcy temu

Podobnie jak znany na całym świecie uniwersytet w Oxfordzie, tamtejszy klub żużlowy udowodnił, iż również może przyciągnąć najzdolniejszych i najlepszych na świecie, pozyskując do swojej drużyny polską gwiazdę, Macieja Janowskiego. Nowy zespół Polaka dołączył do najwyższej klasy rozgrywkowej na Wyspach i zmontował ekipę, z którą będzie trzeba się liczyć.

W Oxfordzie mieszczą się jedne z najbardziej elitarnych instytucji akademickich na świecie, a ich szkółka żużlowa w Cowley cieszy się reputacją, która rośnie z roku na rok.

Zapadła cisza na około 15 lat, zanim drużynę reaktywowano w okresie 2022. W ciągu zaledwie dwóch lat stadion przy Sandy Lane przekształcił się z niemal opuszczonego w jeden z najładniejszych w kraju.

Oxford jako pierwszy w historii brytyjskiego żużla zgłosił drużyny do wszystkich trzech szczebli rozgrywkowych, rywalizując w Sports Insure Premiership, Cab Direct Championship i WSRA National Development League.

Przy tak wielkich planach naturalne jest, iż Oxford postanowił przyciągnąć najzdolniejsze talenty w sporcie. Dokonali też jednego z największych transferów tej zimy, sprowadzając do zespołu byłego medalistę mistrzostw świata, Macieja Janowskiego, który po długiej przerwie wraca do brytyjskiego żużla. Ma on poprowadzić drużynę Spiers do sukcesów. – Wygląda to bardzo ekscytująco – powiedział w rozmowie z Paulem Burbridgem na łamach magazynu Speedway Star. – Zażartowałem, iż nie udało mi się dostać do Oxfordu jako student, więc przyjadę jako żużlowiec! – dodał.

„Magic” ma bardzo bogate CV. Na swoim koncie posiada osiem zwycięstw w Grand Prix oraz cztery złote medale Drużynowego Pucharu Świata. Janowski uzyskał tytuł licencjata na żużlu brytyjskim podczas pobytu w Swindon w 2010 i 2011 r., a następnie uzyskał tytuł magistra w King’s Lynn w 2012 r. Chcąc uzyskać doktorat, Magic udał się do Poole, gdzie zdobył niesamowite trzy tytuły Elite League.

Żużel. Brytyjska gwiazda sceptycznie ocenia zmiany w GP. Chce powrotu… Monster Girls!

Kiedy szwedzki klub Dackarna złożył mu ofertę na sezon 2016, Janowski zdecydował się nie kontynuować jazdy w Wielkiej Brytanii równolegle z rundami Grand Prix i zobowiązaniami w polskiej PGE Ekstralidze.

Wrócił jednak, aby „wznowić studia” w Oxfordzie. Po trudnym sezonie 2023, w którym wypadł z cyklu Grand Prix, „Magic” ma nadzieję, iż przypomnienie sobie brytyjskich torów pomoże mu wrócić do najlepszej formy.

– Myślałem o powrocie już od kilku lat – powiedział. – Tęskniłem za Wielką Brytanią. Wiem, iż jest to bardzo dobre miejsce na doskonalenie swoich umiejętności i doskonalenie siebie. W Wielkiej Brytanii tory są mniejsze i węższe. Ścigamy się bardzo blisko siebie. Mamy także wiele różnych kształtów torów i te bardzo techniczne – wyjaśnił. – Jestem na takim etapie kariery, gdzie chcę wrócić i przypomnieć sobie o kilku rzeczach. Chcę spróbować czegoś nowego. Potrzebuję trochę świeżego powietrza w jeździe i karierze, więc myślę, iż to będzie bardzo ekscytujące – kontynuował „Magic”.

Nie będzie zaskoczeniem, iż Janowski dostał ofertę właśnie z Oxfordu. A czasami, jeżeli chodzi o zawieranie takich „transakcji”, znajomość adekwatnych ludzi i posiadanie silnych powiązań robi różnicę. Mentor Janowskiego, Greg Hancock, spędził trzy lata w Cowley (2003-2005) i pozostaje zdecydowanym ulubieńcem kibiców Oxfordu. To niewątpliwie otwiera wiele drzwi. Kiedy jednak współpromotor Oxfordu, Jamie Courtney, chciał urzeczywistnić to posunięcie, miał w Polsce idealny kontakt, aby sfinalizować transakcję – pomógł mu w tym jego ojciec Mark, który pracował jako mechanik u wielu żużlowców na świecie, w tym u Macieja Janowskiego.

– Marek mieszka bardzo blisko wrocławskiego toru. Mieliśmy spotkanie i on zadzwonił do syna. Dograliśmy wszystko w 30 minut. To było naprawdę łatwe – powiedział Janowski. – Otrzymałem kilka telefonów z różnych klubów, ale bardzo gwałtownie zawarliśmy umowę. Najważniejsze było znaleźć tam mechanika i warsztat. Próbowałem znaleźć klub, w którym wszystko byłoby zorganizowane tak, jak chcę, a dzięki Markowi bardzo łatwo było wszystko dogadać w Oxfordzie. Chciałem mieć mechanika z Wielkiej Brytanii, który ma warsztat i wszystkie potrzebne rzeczy. Ciężko byłoby znaleźć kogoś w Polsce, wysłać go do Wielkiej Brytanii i poprosić, aby został na cały sezon. To był najłatwiejszy sposób. Mam angielskiego mechanika – byłego mechanika Scotta Nichollsa. Jestem bardzo podekscytowany powrotem – powiedział.

Janowski wraca do Wielkiej Brytanii ze wspaniałymi wspomnieniami z sześciu sezonów spędzonych na tych torach. Jego hat-trick z drużyną Poole Pirates był niewątpliwie wyjątkowym czasem, ponieważ połączył siły z takimi zawodnikami jak Chris Holder, Darcy Ward czy Greg Hancock. Ale „Magic” docenia wszystkie dni spędzone na Wyspach. – Wszystkie lata były dobre – powiedział. – Zaczynałem w Swindon, a potem przeniosłem się do King’s Lynn. Następnie przeszedłem do Poole. Wszystkie te lata były dla mnie niesamowite. Nawet, jeżeli nie walczyłem o tytuł co roku, wyścigi w Wielkiej Brytanii były zdecydowanie istotną rzeczą w mojej karierze – przyznał

Zapowiada się kolejny sezon Premiership pełen wyrównanej rywalizacji, choć wygląda na to, iż mistrzowie z Sheffield zaczną jako faworyci z silną drużyną prowadzoną przez trzykrotnego mistrza świata Taia Woffindena oraz braci Chrisa i Jacka Holderów.

Janowski może i na papierze jest numerem 1 w Oxfordzie, ale nie powinno mu brakować wsparcia. Były uczestnik Grand Prix, Chris Harris, mistrz Australii Rohan Tungate, Duńczyk Nicolai Klindt, Charles Wright, Lewis Kerr czy wschodząca gwiazda Ashton Boughen stworzą z nim naprawdę ciekawą ekipę. – Nie powiem, iż jadę do Wielkiej Brytanii, aby wygrać ligę – powiedział. – Oczywiście, jeżeli pojawi się taka możliwość, spróbujemy. Przede wszystkim jednak chcę być dobrym członkiem zespołu i to jest dla mnie najważniejsze. Mam nadzieję, iż będziemy się dobrze bawić i otrzymamy silne wsparcie ze strony klubu. Znam wszystkich zawodników i jestem pewien, iż to będzie fajny rok – dodał.

W ostatnim czasie na Wyspy zaczęło wracać coraz więcej klasowych zawodników. Janowski zapytany dlaczego jego zdaniem więcej żużlowców ma ochotę ponownie rywalizować na tych wybrzeżach, odpowiedział. – Nie wiem. Mogę mówić tylko ze swojej perspektywy. Pamiętam, iż kiedy byłem w Wielkiej Brytanii, czułem się trochę lepiej na motocyklu. Wielka Brytania daje dużo doświadczenia z różnymi rodzajami torów i wieloma innymi rzeczami. Chcę być w trybie pracy i dużo się ścigać – wyjaśnił

Żużel. Reprezentant Niemiec kończy karierę. Pozostanie jednak przy żużlu

Wygląda na to, iż Janowskiego czeka spokojniejszy sezon na arenie międzynarodowej po tym, jak zajęcie 14. miejsca w cyklu Grand Prix zakończyło na ten moment jego dziewięcioletnią karierę w serii.

Złamana noga, której doznał 10 września w decydującym półfinale PGE Ekstraligi, zakończyła jego sezon i wykluczyła go z dwóch ostatnich rund w Vojens i Toruniu. Ale wcześniej tylko jeden półfinałowy występ w ośmiu rundach i tak stawiał go w beznadziejnej sytuacji.

Janowski plasował się w czołowej czwórce świata w czterech z poprzednich pięciu sezonów. W tym czasie sięgnął również po swój pierwszy w karierze medal. Biorąc ten czynnik pod uwagę, kibice wręcz domagali się przyznania Polakowi dzikiej karty – choćby po zdecydowanie najgorszym sezonie w jego dotychczasowej karierze w Grand Prix.

Tak się jednak nie stało. – Nie powiem, iż się nie zawiodłem – przyznał Janowski. – Byłem bardzo rozczarowany, ale szczerze mówiąc, nie byłem zaskoczony. Zawód jednak był, ponieważ zawsze staram się ciężko pracować i robić wszystko to, czego się ode mnie wymaga. Myślę, iż przez te wszystkie lata w Grand Prix wykonywałem swoją pracę bardzo dobrze, więc byłem rozczarowany, iż po jednym złym roku zostałem wyrzucony z cyklu. Ale tak właśnie się stało. Może jednak wyjdzie mi to na dobre. Będę miał czas na rywalizację w różnych innych zawodach, takich jak chociażby SEC, jeżeli uda mi się zakwalifikować – dodał.

Wciąż istnieje duża szansa, iż Janowski wystąpi jednak w tym sezonie w cyklu Grand Prix. Musi jednak liczyć na dziką kartę na Grand Prix Polski we Wrocławiu, który odbędzie się 31 sierpnia. Trudno wyobrazić sobie ten turniej bez ulubieńca miejscowej publiczności.

Janowski jest również drugim rezerwowym cyklu w nadchodzącym sezonie. Będzie mu dane wystąpić w zawodach, jeżeli kilku stałych uczestników nie będzie w stanie wystąpić z powodu kontuzji czy innych powodów. Jest jednak drugi w kolejce po Maxie Fricke’u.

Zaoferowanie tego miejsca było dla Janowskiego niewielkim pocieszeniem. Biorąc jednak pod uwagę to, iż zawodnicy rezerwowi mogą czasami ścigać się przez połowę zmagań, a choćby przez cały sezon, jak zrobił to Dan Bewley w 2022 roku, Polak był gotów przyjąć tę rolę.

– Jestem żużlowcem i gdziekolwiek mogę się ścigać, będę to robił – powiedział. Być może bycie drugim rezerwowym nie jest dla mnie najlepsze i zbyt gwałtownie się na to zgodziłem. Nie miałem jednak zbyt wiele czasu, żeby się nad tym zastanowić. Zobaczymy, jak potoczy się sezon i jeżeli dostanę kilka szans, fajnie będzie zaprezentować się na imprezach Speedway GP – dodał.

Żużel. Ważne porozumienie w Rzeszowie. Znamy sponsora tytularnego!

Spadek formy Janowskiego w 2023 roku był mocno zauważalny. W połowie z ośmiu rund, w których brał udział, zdobył cztery lub mniej punktów. To dla wszystkich obserwatorów było wielkim zaskoczeniem. Dobra wiadomość jest jednak taka, iż „Magic” wierzy, iż znalazł rozwiązanie swoich problemów pod koniec sezonu. Zła wiadomość jest taka, iż nie miał szansy, by tę wiedzę wykorzystać.

– Siedziałem wraz ze swoim zespołem i rozmawialiśmy o tym, jakie błędy popełniliśmy – powiedział. Pod koniec sezonu znaleźliśmy coś, co było głównym powodem, dla którego nie radziliśmy sobie tak dobrze. Kiedy doszliśmy z tym do ładu, pojechaliśmy do Szwecji i zdobyłem najwięcej punktów w Gislaved, gdzie za rywali miałem Bartka Zmarzlika, Dominika Kuberę i Jarka Hampela – naprawdę mocny zespół. Kilka dni później ścigałem się w półfinale Ekstraligi w Polsce. Ten mecz dobrze się dla mnie zaczął. W pierwszym wyścigu wygrałem 5:1. W drugiej serii startów złamałem nogę… Byłem bardzo szczęśliwy, gdy pod koniec sezonu znaleźliśmy problem, ale potem doznałem kontuzji. Wiedziałem, iż problem, który rozwiązaliśmy, był głównym powodem, dla którego mój motocykl nie miał odpowiedniej prędkości ze startu ani na dystansie. Jestem pewien, iż ten rok będzie dla nas dobry i udowodnię, iż przez cały czas jestem jednym z najlepszych zawodników – zapewnił

Janowski jednak nie chciał opowiadać o szczegółach swoich problemów. – To zostaje tajemnicą naszego teamu – powiedział. – Mogę tylko powiedzieć, iż naprawiliśmy ten problem i czekam tylko na początek sezonu, aby ponownie pokazać swoje umiejętności – dodał.

Sezon 2023 nie był dla Janowskiego pełen smutku – wręcz przeciwnie. Na stadionie, na którym jako dziecko dorastał, obserwując największe gwiazdy tego sportu, wykonał prawdopodobnie największą akcję w swojej dotychczasowej karierze. Wyprzedził Duńczyka Andersa Thomsena, a następnie Brytyjczyka Roberta Lamberta i zdobył dla Polski złoto Drużynowego Pucharu Świata w dramatycznym finale 29 lipca. Być może tego wieczoru Janowski zdobył mniej punktów niż Zmarzlik czy Kubera, ale to właśnie ten moment prawdopodobnie zostanie najdłużej w pamięci kibiców.

– Oczywiście, to był niesamowity bieg– powiedział. – Będę to pamiętał do końca życia, ale nie jestem typem faceta, który zbytnio skupia się na wspomnieniach. Staram się po prostu patrzeć w przyszłość i koncentrować się na rzeczach, które są przede mną, a nie za mną. To niesamowite wspomnienie, ale to było w zeszłym roku. Chcę się tylko skupić na tym, co wydarzy się w najbliższej przyszłości – zdradził.

Podczas konferencji prasowej krążyła informacja, iż Janowski został wybrany do decydującego wyścigu przez Rafała Dobruckiego ze względu na jego zdolność do oszczędzania opony – zapewniając mu wystarczającą przyczepność, aby w razie potrzeby wykonać najważniejszy manerw. Janowski przyznaje jednak, iż po części choćby nie spodziewał się, iż weźmie udział w wyścigu. – Kiedy Rafał najpierw nominował mnie do wyścigu, pomyślałem, iż jeżeli nasz rezerwowy Janusz Kołodziej zdobędzie dobre punkty w pierwszym nominowanym biegu, to prawdopodobnie mnie zastąpi – powiedział.

– Przyjechał jednak ostatni, a Rafał był pewien, iż znam wrocławski tor i wiem jak na nim atakować i budować prędkość. Z tym ostatnim miałem trudności, ale wprowadziliśmy pewne zmiany i po prostu uwierzyłem w siebie. Obserwowałem wcześniejsze wyścigi i widziałem, gdzie zawodnicy nabierają przyczepności, a gdzie zyskują prędkość. Zostawiłem to na ostatnie okrążenie. Starałem się pozwolić motocyklowi nabrać prędkości. Nie powiem, iż byłem pewien, iż wyprzedzę Roberta. Ale wierzyłem i starałem się wykorzystać moją wiedzę o torze najlepiej, jak mogłem – wspominał

W tym roku powraca Speedway of Nations. Janowski jest gotów walczyć o miejsce w podstawowym składzie Biało-Czerwonych. – Zobaczymy jak to będzie, ale żeby dostać się do zespołu, muszę dobrze prezentować się przez cały sezon. Udowodnić, iż zasługuję na swoje miejsce i iż jestem wystarczająco dobry, aby ponownie reprezentować mój kraj – przyznał.

Żużel. Duża zmiana w GP potwierdzona! Będą dodatkowe punkty! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Przed lipcowym turniejem Janowski będzie zajęty m.in. ściganiem się w barwach klubu z Oxfordu. Podobnie jak wielu jego kolegów z drużyny, nie miał okazji ścigać się w Cowley ani choćby odwiedzić miasta przed zamknięciem klubu w 2007 roku.

– W ciągu wszystkich sześciu lat mojego pobytu w Wielkiej Brytanii ani razu nie byłem w Oxfordzie – powiedział. – Ale szczerze mówiąc, nigdy choćby nie byłem w Londynie. Kiedy pojechałem do Wielkiej Brytanii, nie zobaczyłem zbyt wiele poza stadionami i lotniskami. Nigdy nie miałem na to czasu. Zawsze byłem bardzo zajęty. Kiedy zaczynałem jazdę w Wielkiej Brytanii, ścigałem się w trzech ligach. Nigdy nie miałem zbyt wiele czasu, aby odwiedzić Londyn i wcielić się w rolę turysty. Może w tym roku uda mi się to nadrobić – podsumował.

W środku Maciej Janowski. fot. Taylor Lanning

Idź do oryginalnego materiału