Żużel. Bewley o swoim manewrze z Torunia! „Zdziwiłem się, iż jestem przed nimi”

3 godzin temu

Daniel Bewley ustabilizował swoją formę i na dobre zadomowił się w cyklu SGP, w którym osiągnął swój najlepszy wynik w karierze. Utalentowany Brytyjczyk został 4. zawodnikiem świata, dzięki czemu bez większych problemów zapewnił sobie utrzymanie w cyklu. Szczególnie udana była ostatnia runda w Toruniu, gdzie w półfinale popisał się jedną z najlepszych akcji całego sezonu Speedway Grand Prix.

Do tej pory Bewley w cyklu SGP plasował się na granicy czołowej szóstki zapewniającej utrzymanie na przyszły sezon. Debiutancki rok przyniósł mu szóste miejsce z dorobkiem 102 punktów. Aż 40 z nich pochodziło z dwóch triumfów odniesionych w Cardiff oraz we Wrocławiu. Rok później Bewley zdobył o dwa oczka więcej, ale tym razem pozwoliło mu to jedynie na zajęcie siódmej pozycji. Z tego powodu musiał „ratować się” dziką kartą otrzymaną od organizatora cyklu.

W tym roku Brytyjczyk zaliczył lekki falstart w cyklu SGP. W pierwszych sześciu rundach tylko trzykrotnie awansował do półfinałów, w których nie miał większego szczęścia. Na jego korzyść działał jednak fakt, iż Brytyjczyk był prawdziwym mistrzem sprintów. Bewley wygrał oba z nich rozgrywane w Warszawie oraz Cardiff, dzięki czemu zyskał dodatkowe 8 punktów do klasyfikacji generalnej.

Świetna w wykonaniu Bewleya była za to druga część sezonu. W jej trakcie po raz kolejny wygrał Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Do tego dołożył półfinały w Gorzowie i Vojens oraz trzecie miejsca w Rydze i Toruniu. Tym samym uciekł rywalom i zajął bardzo dobrą czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej. Do medalu stracił jednak dość sporo. „Brązowy” Fredrik Lindgren wyprzedził Brytyjczyka aż o 14 punktów.

– Czwarte miejsce to niezły wynik. Na początku sezonu miałem lekkie problemy z urazami, więc dobrze jest znowu dobrze się bawić, ścigać na torze i odjeżdzać dobre zawody — mówił Bewley.

Żużel. Protasiewicz mówi, jak zdobył Madsena! „Falubaz jest głodny sukcesów” (WYWIAD)

Żużel. Było blisko głośnego powrotu do Leszna! Byki jednak zrezygnowały

Bewley jak zwykle imponował widowiskową jazdą. Brytyjczyk dał się poznać jako żużlowiec, który wynosi się w miejsca, o których nikt by nie pomyślał. Nie inaczej było w Toruniu. Tam miał bardzo mocnych rywali. Pod taśmą stanął z doskonale znającym toruński tor Jackiem Holderem, reprezentantem gospodarzy Patrykiem Dudkiem i mistrzem świata Bartoszem Zmarzlika. Początek nie poszedł po jego myśli, gdyż Bewley gwałtownie spadł na ostatnią pozycję.

– W tym momencie nie byłem w finale, więc próbowałem się dobrze bawić i pomyślałem, żeby wynieść się na zewnętrzną i zobaczyć, czy to zadziała. Przez pierwsze okrążenia byłem mocno szprycowany, ale na trzecim kółku udało mi się dobrze wejść w łuk. Szpryca była tak mocna, iż patrzyłem jednym okiem. Wtedy złapałem niezłą przyczepność, zerwałem zrywkę z gogli i zdziwiłem się, iż jestem przed nimi! – tak Daniel Bewley opowiadał o swoim półfinałowym biegu w Toruniu.

W przyszłym roku Dan Bewley może pokusić się o wykonanie kolejnego kroku w swojej karierze i powalczenie o medal cyklu SGP. Do tego będzie potrzebować ustabilizowania formy. Ta momentami wciąż bywa zbyt nierówna, by zawodnik Sparty Wrocław mógł myśleć o walce o najwyższe cele.

REKLAMA, +18

Idź do oryginalnego materiału