Nominacje zawodników do cyklu Grand Prix kolejny raz wywołały dyskusję w środowisku żużlowym. Rok temu szeroko komentowano brak zaproszenia dla Macieja Janowskiego, a w tym roku wiele osób nie ukrywa oburzenia brakiem dzikiej karty dla Polaków. Henryk Grzonka, wieloletni dziennikarz żużlowcy i znawca rywalizacji o indywidualne mistrzostwo świata, w naszym programie mówi wprost: dzikie karty powinny zostać zlikwidowane.
W tym roku zdecydowanie najwięcej kontrowersji przyniosły nominacje dla Kaia Huckenbecka oraz Jana Kvecha. Zarówno jeden, jak i drugi odjechali swój pierwszy sezon w cyklu i zbyt wiele nie pokazali. Znamienne było to, iż tyle samo punktów co Czech zdobył Maciej Janowski, który jako rezerwowy odjechał znacznie mniej turniejów.
– Ja uważam, iż należy dzikie karty zlikwidować. To jest pomysł z piekła rodem. Z wyjątkiem oczywiście jednej, która przysługiwałaby zawodnikowi z kraju, który organizuje daną rundę. To chyba nie budzi żadnej kontrowersji – mówi Grzonka w Żużlowej Karuzeli na naszym YouTube.
– Wróciłbym do pomysłu ojców-założycieli cyklu. W latach 1995-2001 mieliśmy inny rodzaj Grand Prix Challenge. To wyglądało mniej więcej tak, iż ośmiu zawodników zostawało na następny sezon, a pozostali spadali do turnieju Grand Prix Challenge. Było ich siedmiu i dołączali do nich najlepsi w eliminacjach w danym roku. Spotykali się w jednym turnieju i najlepsza siódemka z tych zawodów uzupełniała stawkę – tłumaczy ceniony dziennikarz.
Żużel. Polacy liczyli na więcej w Lonigo. „Czujemy niedosyt” – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Gdzie wyląduje trzykrotny mistrz świata? Pedersen mówi o rozmowach z klubami – PoBandzie – Portal Sportowy
Zdaniem wieloletniego sprawozdawcy ze zmagań żużlowych, takie rozwiązanie byłoby przede wszystkim sprawiedliwe, a do tego zakończyłoby coroczną burzę o to, komu bardziej należy się zaproszenie do walki o indywidualne mistrzostwo świata.
– Te rozstrzygnięcia zapadały w sportowej rywalizacji, w czasie walki na torze. Nie mówię, iż to musi do końca tak wyglądać, ale moim zdaniem powinna kluczowa być rywalizacja i wynik sportowy, a nie rozstrzygnięcia przy zielonym stoliku – kontynuuje.
Zagwozdką pozostaje kwestia tego, co zrobić z zawodnikami, którzy przez kontuzje nie byli w stanie uzbierać tylu punktów, aby utrzymać się w cyklu. Rozwiązaniem mogłoby się okazać organizowanie turnieju o awans w innym terminie.
– Turniej GP Challenge powinien być rozgrywany na początku kolejnego sezonu. Po to, aby dać szansę wszystkim kontuzjowanym zawodnikom. Co by zrobiła Discovery i FIM gdyby byłoby pięć kontuzji? Wyleczcie je, do wiosny macie czas i wtedy pokażcie, iż dalej jesteście w znakomitej dyspozycji – podsumował Grzonka.
Żużel. Chciało go pół ligi, a on został w GKM! Dlatego Fricke wybrał Grudziądz – PoBandzie – Portal Sportowy
Przypomnijmy, iż po wspomnianych nominacjach jasne jest to, iż w przyszłym roku będziemy mieli tylko dwóch stałych uczestników. Polskę reprezentować będą Bartosz Zmarzlik oraz Dominik Kubera.
DYSKUSJĘ NA TEMAT DZIKICH KART OBEJRZYSZ PONIŻEJ: