Zapraszam na kolejną edycję jakże prestiżowej gali, w której autorytarnie i subiektywnie przydzielam wyimaginowane nagrody, w kategoriach istotnych wyłącznie dla mnie! Oto Złote Kółka 2023.
Bez dalszych zbędnych wstępów, zwycięzca pierwszej kategorii tooooooooo….
Detal Roku 2023:
Bagażnik GMA T.33
Tu mogło się znaleźć naprawdę wiele. Wiele detali nowego Alfa Romeo 33 Stradale (ciekawa zbieżność numerologiczna) i pewnie parę innych… detali z włoskich samochodów. Tylko, iż ich nie ma. Przyznam, iż nowa Alfa 33 mnie nie powaliła. Jest ładna, pewnie dużo lepsza na żywo, ale nie przekonała mnie od pierwszych zdjęć.
Dla odmiany jest za to detal samochodu, który nie jest wcale piękny. Przynajmniej piękny wprost. Bowiem konstrukcje Gordona Murray’a nie są dziełem Michała Anioła, które waży 3 tony, jest z marmuru i nie da się go przenieść, ani postawić w salonie. Konstrukcje Murray’a to samochody budowane w konkretnym celu – do jeżdżenia, do czucia samochodu i nieskrępowanej frajdy. To robią doskonale i T.50 oraz T.33 pod tym względem są genialnymi następcami McLarena F1. Ich twórca jest chorobliwym perfekcjonistą i ta właśnie cecha pozwala mu wynieść inżynierię do poziomu sztuki. W pojazdach GMA każda śrubka, każda blaszka są dopracowane, dopasowane do takiego poziomu technicznego, iż są sztuką inżynierii i mechaniki same w sobie. Wystarczy spojrzeć na wnętrze, czy konsolę centralną. Największą jej ozdobą są czyste, stalowe elementy i widoczne śruby. To jest komplement. Nie trzeba artysty. Inżynieria sama w sobie może być piękna.
Tym bardziej ciekawe, iż w takim aucie znalazł się niesamowicie „coolaśny” detal. Tylne bagażnik GMA T.33 to dwie przestrzenie po bokach silnika, tuż przed tylną osią. Podobnie jak w McLarenie F1. Jednak by się do nich dostać, otwiera się cały tylny panel nadwozia, który odchyla się na bok. Mało praktyczne na parkingu, ale jak to wygląda! interesujące jak jest zabezpieczone, by nie zostać hamulcem aerodynamicznym w czasie jazdy . Wątpię by Gordon planował taki fajny sposób otwierania. Pewnie po prostu wyszedł jako najbardziej praktyczny z czysto technicznego punktu widzenia.
Paskudztwo roku 2023:
BMW XM Label Red
To niesamowite, ale na pięć edycji tej niezwykłej gali, statuetkę za paskudztwo roku aż trzykrotnie zgarnęła marka BMW. To prawdziwa dominacja! Chyba czas wykonać statuetkę w realu i wysłać do Monachium, bo to dominacja na skalę Red Bulla w F1. Niestety nie mogło znaleźć się tu nic innego, jak prosiaczek z pomalowanymi ustkami.
Warto nadmienić, iż problem BMW tkwi dużo głębiej niż w pokracznym wyglądzie. BMW: marka luksusowa, ekskluzywna, sportowa. Ta marka od paru lat zdaje się drwić ze swoich klientów. Zdaje się na siłę udowadniać, iż pieniądze nie trzymają się ludzi wyważonych, z gustem i wyczuciem. Zdaje się sugerować, iż ich ludzie to ostentacyjne matoły, które chcą wszystkim pokazać, iż mogą wszystko bo mają piniondz i nic się ich nie ima. Może wyczaili, iż statystyczny właściciel BMW ma przerywacz od kierunkowskazów podłączony do długich i celują w swoich najlepszych klientów? Ciężko powiedzieć.
Najśmieszniejsze jest to, iż BMW oficjalnie mówi, iż celowo wypuszcza na rynek tak „kontrowersyjny” design. Działa stare prawo znane z mediów: nie jest ważne jak mówią, ważne by mówili. Podobno to podbija sprzedaż BMW. Chciałbym tylko zadać pytanie, kto kupuje np. powyższy pojazd (pomijam absurdalność SUVów, szczególnie tak ostentacyjnych) zachęcony powszechnymi opiniami „o rany ale paskudztwo”?
Nawet wersja BMW się nie klei, bo takie M2 próbują nieco znormalizować pod względem wyglądu, choć wciąż wygląda, jakby rysował je małolat z ekierką. Z drugiej strony zwykła seria 2 z przodu wygląda jak typowe auto koreańskie, a z tyłu… Cóż, zdobyła już tę nagrodę w przeszłości.
I żeby nie było – znam naprawdę spoko właścicieli BMW. Mają jednak tą dziwną cechę, iż potrafią używać świateł drogowych zgodnie z ich przeznaczeniem i żyją w przeświadczeniu, iż droga nie została wybudowana wyłącznie dla nich. Ponadto jeżdżą np. pięknym BMW E39 Touring 520d i mówią, iż auto jest tak świetne, iż choćby mała moc nie przeszkadza w jego docenieniu.
Zaskoczenie roku 2023:
BMW M3 Touring
Ktoś zaraz zacznie wieszać na mnie psy. Raz BMW zjeżdżam, raz chwalę, może by się w końcu zdecydować? Cóż… raczej dalej nie jestem fanem designu ostatniej linii BMW, szczególnie po tym co zrobili z wyglądem nowej piątki. Powyższe zdjęcie też nie bez powodu przedstawia tył auta. Nie ukrywajmy także, iż kto miał okazję się przejechać ten wie, iż współczesne BMW wciąż są po prostu bardzo dobrymi autami. No chyba, iż nie mają sensu, jak XM. Niemniej trójka jest zaskoczeniem, bo po wielu latach łkania całego świata fanów motoryzacji, BMW w końcu zdecydowało się na wypuszczenie kombi z oznaczeniem M. W dodatku zdecydowało się w czasach, kiedy sedany i kombi na całym świecie padają jak muchy, bo ludzie wolą landary jak powyższe XM.
W środku tego całego zamieszania. W środku padania klasy sedanów i kombi. W środku globalnego kryzysu gospodarczego. W środku kryzysu motoryzacji niemieckiej i gdy chińska powoli majaczy się już na horyzoncie jako potężna siła. W środku tego wszystkiego BMW wypuszcza samochód typowo dla entuzjastów. Entuzjastów, chcących mieć świetne auto na co dzień. Raz komfortowe i do przewiezienia rodziny na wakacje, a drugi raz umożliwiające pojechanie na track day wprost z trasy z wakacji. Auto oszpecone obecnym designem BMW na przedzie i dramatycznym trendem na montaż telewizora zamiast deski rozdzielczej w środku. Jednocześnie jednak będące bodaj „najprawdziwszym” BMW w obecnej ofercie marki. Oczywiście wedle standardów BMW jakie znamy sprzed lat. Żadnej hybrydy, tylko „tradycyjne” sześć cylindrów dające ponad 500 koni i do tego napęd xDrive, żeby tą moc przenieść i w razie czego bezpiecznie dowieźć rodzinę. Prowadzi się świetnie, robi wszystko. Czego chcieć więcej? Pewnie pieniędzy na zakup .
Samochód już teraz określany jest jako „instant classic”. BMW trafiło w dziesiątkę. Potwierdzeniem zapotrzebowania na takie auta niech będzie fakt, iż firma nie wyrabia się z realizacją zamówień na M3 Touring. Czyżby BMW niechcący uratowało kombi? Jako fan takich pojazdów, mogę tylko powiedzieć – oby!
Samochód Roku 2023:
Lucid Air
Samochód elektryczny?! Ano tak. W dodatku wcale nie z 2023? Ano tak, ale w Europie dostępny od 2023. Wybrany także World Luxury Car of The Year 2023. Proszę Państwa oto Lucid Air! Co to jest i dlaczego jest na tyle istotne, by znaleźć się w zestawieniu? jeżeli jeszcze nie słyszeliście, to Lucid jest firmą założoną pierwotnie przez byłych inżynierów Mazdy i Tesli. Tak, tych samych, którzy projektowali Model S. Potem udało im się pozyskać finansowanie z (a jakże) Arabii Saudyjskiej. Panowie twierdzą, iż nauczyli się wiele na błędach w Tesli i teraz potrafią zrobić jeszcze lepsze auto. Rzeczywiście, samochód zbiera genialne recenzje.
Po pierwsze celuje w naprawdę szczytowy rynek limuzyn. Jego konkurenci to luksusowe sedany jak seria 5 i 7, czy E oraz S klasa. To z kolei oznacza, iż nie ma mowy o wtopach jakościowych, z jakich słynie Tesla. Testy i recenzje oraz po prostu opinie już z Europy potwierdzają – to inna jakość. Do tego dochodzi świetne zestrojenie auta, „kompletność pakietu”, zasięg wedle WLTP ponad 700 kilometrów, a taki realny-realny ponad 600. No i jeszcze ilość miejsca bijąca konkurentów na głowę, prowadzenie, a choćby bagażniki o sumarycznej pojemności ponad 900 litrów.
Wszystko to w cenie od 470 tyś. złotych. Dużo? S klasa startuje 40 tysięcy wyżej i 150 koni mechanicznych niżej. Ten samochód jest taki ważny, bo pokazuje, iż zupełnie nowa firma może wejść na rynek motoryzacyjny i z miejsca uczyć ogromne koncerny, jak się robi samochody. choćby Teslę. Lucid ma z resztą podobny plan biznesowy. Kolejny będzie duży SUV, a potem mniejsze, bardziej popularne auto, produkowane w dużych ilościach. Lucid ma szansę poprawić pionierskie podejście Tesli i zaczął już naprawdę dobrze. adekwatnie jedynym minusem tego auta jest to, iż jest elektryczne. W tym konkretnym przypadku Lucid Air w wersji spalinowej, po prostu nie był by autem, którym jest teraz. Autem naprawdę niesamowitym.
Czy jest to już poziom luksusu i jakości, który przebija BMW 7, czy Merca S? Nie. Ba! Materiały to wciąż nie ta półka. Warto jednak pamiętać, iż takie BMW 7 startuje nie 40 tysięcy złotych wyżej, ale 65. Czy jak kto woli – o Hyundaia i10 wyżej. Oczywiście ktoś kto kupuje BMW 7 nie przejmuje się Hyundaiami, więc różnica w materiałach będzie dla niego pewnie bardziej istotna. Na pewno znajdzie się jednak spore grono ludzi, dla których ta różnica nie będzie tak zauważalna. Bardziej istotne będzie nowe podejście i to, iż Lucid Air prawdopodobnie jest po prostu lepszym autem elektrycznym.
Swoją drogą gdyby porównać z elektryczną siódemką, to ona zaczyna się od 650 tysięcy złotych. Przy różnicy blisko 40% ceny, trudno już mówić o tej samej klasie. Wszystko to plasuje model Air, gdzieś pomiędzy serią 5, a 7, czy E i S klasą. Niższe z nich już teraz podobno przebija (także cenowo). Do wyższych ma z kolei niebezpiecznie krótki dystans. Niebezpiecznie dla Europejskich konkurentów.
Sportowe wydarzenie roku 2023:
Le Mans 24h 2023 – stulecie
Tja, znów ktoś powie, iż jestem tendencyjny, bo tam byłem. Jednak mimo wszystko sezon F1 był grą do jednej bramki. W WRC Toyota nieco wymiotła. W sumie w okresie WEC też, ale była to najbardziej wyrównana walka od upadku klasy LMP1-H. Tymczasem Le Mans 24h w swoją setną rocznicę, było jedynym potknięciem Toyoty w sezonie. Jednak to nie o gorszy wynik japońskiej marki chodzi, a raczej o emocje jakich wyścig dostarczył. Początek z urwaniem chmury, potem nieco przynudzania za Safety Carem, adekwatnie każdy zespół klasy hypercar prowadzący przez chwilę w wyścigu. Potem noc i pomimo poprawy pogody wcale nie uspokajająca z kraksą Toyoty (niezawinioną), kolejnymi deszczami i potknięciami rywali. Wreszcie poranek i problemy liderującego Ferrari, pogoń Toyoty, szaleńczy szturm WRT na prowadzenie w LMP2, gdzie dzielnie bronił się Inter Europol Competition, po heroicznej walce. Wreszcie finał i triumf Ferrari oraz najważniejszy dzień w historii polskiego motorsportu od… lat? Od zawsze? Niestety, chyba niedoceniony.
Le Mans 24h i cały sezon zwróciły uwagę świata na WEC i to był największy sukces. Za to atmosfera tam, na miejscu, otoczka i odczucia są tym, czego F1 mogłoby się uczyć przy organizacji podobnych imprez. Fajnie, gdy wygrywa sport i pasja, a nie showbiznes. Fajnie, gdy wyścig jest wyścigiem. Takim prawdziwym wyścigiem, walką człowieka i maszyny z torem, wyzwaniem, zmęczeniem i czasem wciąż Le Mans 24h pozostaje.