Zbawca! Może rozwiązać największy problem reprezentacji. "Ewidentnie"

3 godzin temu
Zdjęcie: Sport.pl


- Piłkarze, przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, powinni, do jasnej cholery, wiedzieć, iż na boisku mają walczyć za swój kraj. jeżeli kibice tej walki nie widzą, to wyłączają telewizory. I ja się im nie dziwię - mówi Piotr Czachowski, były reprezentant Polski. Rozmawiamy po październikowym zgrupowaniu o największym problemie kadry Probierza.
Nieważny rywal, stawka meczu, poziom trudności - reprezentacja Polski traci bramki. Ostatnie czyste konto? W listopadzie 2023 r., w sparingu z Łotwą. Niedługo minie rok. Na ostatnim zgrupowaniu kadra straciła po trzy gole z Portugalią (1:3) i (w siedem minut) z Chorwacją (3:3). W czym tkwi problem? - tego próbujemy dowiedzieć się od Piotra Czachowskiego, byłego obrońcy, 45-krotnego reprezentanta Polski.


REKLAMA


Dawid Szymczak, Sport.pl: Byłego obrońcę po meczu z Chorwacją bardziej cieszą trzy bramki zdobyte, czy smucą trzy stracone?
Piotr Czachowski: Patrzę przede wszystkim na to, iż znów straciliśmy trzy bramki, bo gra w defensywie jest naszym olbrzymim problemem. W dodatku w najbliższych miesiącach trudno będzie ten problem rozwiązać, bo wiemy, jakich mamy piłkarzy. Selekcjoner nie ma wielkiego wyboru. Może Kamil Piątkowski da Probierzowi i kibicom nadzieję na odrobinę lepszą grę i stworzenie kolektywu. Czasu jest stosunkowo niewiele. W eliminacjach nie będziemy mogli napytać sobie takiej biedy w defensywie, jeżeli chcemy awansować na mistrzostwach świata.
Statystyki są niepokojące. W 15 meczach z Probierzem na ławce reprezentacja straciła 24 bramki. Zachowała czyste konta tylko z Wyspami Owczymi i w sparingu z Łotwą. W czym tkwi problem?
- Co mecz powtarzają się indywidualne błędy. Przykro się patrzy, jeżeli drużyna wciąż ma te same problemy. Jakby brakowało wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Wiele z tych bramek straconych w październiku my wręcz rywalom podarowaliśmy. Ale poza indywidualnymi pomyłkami jest coś jeszcze. Spójrzmy, jak dziś wygląda europejski i światowy futbol. Ilu zawodników jest zaangażowanych w bronienie. Często jest to dziewięciu zawodników z pola. Zwalniany bywa jeden, a i tak nie zawsze. My tego nie przestrzegamy. Bronimy w pięciu, czasami w sześciu. To za mało. A już stracenie trzech goli w siedem minut, jak w meczu z Chorwacją, jest absolutnie karygodne.


A widzi pan podobieństwa między golami traconymi z Portugalią i Chorwacją? Wydaje mi się, iż w pierwszym meczu było więcej błędów taktycznych i strukturalnych, dotyczących choćby pressingu i za małej agresji w grze, natomiast w drugim pojawił się problem mentalny. Pierwszy stracony gol kompletnie nas podłamał.
- Zacznę od tego, iż piłka jest dzisiaj bardzo wyrównana, więc na żaden mecz, a już na pewno na taki, jak z Portugalią, która ma piłkarzy znakomicie wyszkolonych technicznie, nie można wychodzić bez cech wolicjonalnych - bez zadziorności i agresji. Czymś trzeba przecież te swoje braki zatuszować. Nie wolno pozwolić, żeby Rafael Leao mijał nas jak tyczki.
Z Chorwacją w tym aspekcie wyglądaliśmy już lepiej.
- Tak, głównie w drugiej połowie było już tę ambicję widać, więc mam nadzieję, iż będzie to przełomem i impulsem na przyszłość. adekwatnie już pod koniec pierwszej połowy coś się zmieniło. Podobała mi się akcja napędzona przez Jakuba Kamińskiego, która przyniosła gola Nicoli Zalewskiego na 2:3. Piotr Zieliński też powalczył o piłkę, wygarnął ją Luce Modriciowi i dał tej akcji drugie życie. Takiej zadziorności potrzebujemy w każdej akcji, u każdego zawodnika. O tym wręcz przykro się rozmawia, bo piłkarze przyjeżdżając na zgrupowanie powinni, do jasnej cholery, wiedzieć, iż na boisku mają walczyć za swój kraj. jeżeli kibice tej walki nie widzą, to wyłączają telewizory. I ja się im nie dziwię.


Michał Probierz stwierdził na konferencji po meczu z Portugalią, iż tracone bramki są ceną za wysoki pressing i ofensywną grę.
- Zgadzam się z tym, iż mamy utalentowanych młodych chłopaków, więc możemy grać ofensywnie. Myślę choćby o tych, którzy z dobrej strony pokazali się przeciwko Chorwacji - o Kacprze Urbańskim, o Nicoli Zalewskim czy Jakubie Kamińskim. Ale grać trzeba nie tylko ofensywnie, a również mądrze. W tym spotkaniu znalazłoby się takie 45 minut, na które w wykonaniu tej reprezentacji czekałem. Wciąż jednak kolejni wielcy rywale, jak Holandia, Francja, Portugalia czy Chorwacja pokazują nam bardzo wyraźnie, gdzie mamy braki i na czym musimy się skupić. DEFENSYWA! Słowo klucz, by iść do przodu jako cała drużyna. I znów: nie mówię tylko o trzech środkowych obrońcach, defensywnym pomocniku i wahadłowych. Poprawić musi się nasza kompaktowość i cała struktura, by grać bliżej siebie i zostawiać rywalom mniej miejsca. To akurat możemy zmienić. Nowych środkowych obrońców nagle nie wyczarujemy.
Jakie jest dzisiaj pana zdanie optymalne zestawienie na środku obrony?
- Wiadomo, iż po ostatnim meczu każdy będzie odrzucał Dawidowicza. Ale ja bym go nie skreślał. Jesteśmy nacją, która żadnego piłkarza nie może tak po prostu odrzucić i nie brać pod uwagę. choćby Matty’ego Casha, z którym Probierz chyba się rozstał. Nie stać nas na to. Musimy mieć na podglądzie absolutnie wszystkich zawodników, którzy grają w poważnych ligach i aspirują do gry w kadrze. Zawsze przecież może przyjść kontuzja, wykluczenie, spadek formy. To, co jest aktualne dzisiaj, za miesiąc, na kolejnym zgrupowaniu, może już być do wyrzucenia. Tym bardziej iż poziom wśród naszych środkowych obrońców wydaje mi się dosyć zbliżony. Pokazało to wejście Piątkowskiego - zastąpił Dawidowicza jeszcze przed przerwą i zagrał lepiej od niego. Będzie teraz miał ochotę na kolejne występy. Ale przy tym wszystkim trzeba też pamiętać, z kim w listopadzie będziemy grać - czeka nas wyjazdowy mecz z Portugalią. Nie można po prostu wyjść i grać z nimi ofensywnie, jak mówi Probierz. Trzeba poszukać mądrych rozwiązań pod tego rywala. W tym wszystkim musi być dużo samoświadomości. Nie zdominujemy Portugalii, ale możemy się w rozsądny sposób do niej przygotować.
Po występie Piątkowskiego zacząłem się choćby zastanawiać, czy on - ze swoją agresją, szybkością i pressingowymi wymaganiami, które narzucają mu trenerzy w Red-Bullu Salzburg - nie pasuje do wizji Probierza choćby bardziej niż Dawidowicz.
- Zdecydowanie. Pokazał to. Ewidentnie wysłał Probierzowi sygnał, iż powinien być brany pod uwagę w kontekście gry w pierwszej jedenastce. Nie dość, iż sam Piątkowski zagrał dobrze, to jeszcze pozytywnie wpłynął na to, jak prezentował się Bednarek. Za to wielki plus. Przeciwnik był wymagający, wchodził na boisko przy 1:3, a pomógł uspokoić sytuację, poprawił rozegranie piłki, był aktywny w grze i wychodził do pressingu. Niech w Salzburgu pielęgnuje taki styl gry i niech występuje na najwyższym poziomie w Lidze Mistrzów. Oby utrzymał taki poziom.


Co tydzień komentuje pan mecze Serie A. Sebastian Walukiewicz zaczynał zgrupowanie jako podstawowy obrońca, ale przedwcześnie z niego wyjechał ze względu na przeziębienie. Zawsze uchodził za duży talent, ale w ostatnich latach jego rozwój zwolniły kontuzje. Gdzie jest dzisiaj?
- Potencjał wciąż ma bardzo duży. Zmienił klub we Włoszech, gra teraz w Torino, a tam trener ma wobec niego sporo dodatkowych wymagań. Chce, żeby Walukiewicz nie tylko bronił, ale też szedł z piłką do przodu, wprowadzał ją, robił przewagę, budował akcje i rozgrywał. W lidze już parokrotnie pokazywał, iż potrafi to robić. Powiem trochę na wyrost, iż może być takim naszym Josko Gvardiolem.


Rozmawiamy o kolejnych obrońcach, ale zastanawiam się, czy widzi pan wśród nich choćby jednego, który mógłby na dłużej zostać liderem tej kadry? Takim, jakim przez lata był Kamil Glik.
- Bardzo zasadne pytanie. Brakowało nam takiego lidera, brakuje i wydaje się, iż jeszcze długo będzie brakować. Nie widzę piłkarza, który tupnie nogą i krzyknie, a reszta stanie na baczność. Z Glikiem trochę tak było. W każdej defensywie znalezienie takiej osoby jest potrzebne. Mamy z tym problem. Nie postawimy w tej roli Bednarka, bo chyba go to zadanie przerośnie. Bardzo mu jednak życzę, żeby w kolejnych spotkaniach starał się być takim przywódcą. Bez niego raczej się nie obędziemy. Chyba iż postawimy na układ Piątkowski - Walukiewicz - Kiwior.
Patrząc, jak Michał Probierz dotychczas dzielił minuty, nie należy spodziewać się odstawienia Bednarka. Zresztą, akurat z Chorwacją nie dał argumentów, by to zrobić.
- Tak, gra u Probierza regularnie. Jest jednak dość chwiejny, przeplata poprawne mecze słabymi. jeżeli ktoś ma być liderem, to nie możemy sobie pozwolić na taką sinusoidę. Trudno będzie nam znaleźć takiego stopera, jakim był Glik. Do tego trzeba mieć też odpowiednią osobowość, cechy charakteru. Nie zawsze chodzi tylko o grę. Może taka osoba wyłoni się naturalnie, gdy cała obrona przestanie popełniać tak wiele błędów i pewność w grze każdego poszczególnego zawodnika będzie większa?
Idź do oryginalnego materiału