Zawodnik Włókniarza mówi wprost. „Sędzia i komisarz robili co chcieli”

speedwaynews.pl 12 godzin temu

Tuż przed próbą toru Częstochowę nawiedziły gwałtowne opady deszczu. Po kilkudziesięciu minutach ustały, a osoby funkcyjne zdjęły część plandeki, która rozłożona była na starcie i dojeździe do pierwszego łuku. O 20:55 odbyła się próba toru, w której udział wzięli Wiktor Lampart i Philip Hellström-Bängs ze strony Włókniarza, a Sparta desygnowała Zacha Cooka z Artiomem Łagutą. Zawodnicy dość płynnie pokonywali łuki, ale trzeba wziąć pod uwagę, iż to były tylko próbne jazdy, a nie ściganie o punkty.

Na początku, jak zaczynało padać, to wierzyłem, iż ten mecz dojdzie do skutku. Później jednak przez pół godziny padało i byłem raczej przekonany, iż mecz zostanie odwołany. Było już wiadome, iż tor nie wyschnie. Będzie maź i woda na nawierzchni, której nie da się pozbyć – przyznał tuż po meczu Wiktor Lampart.

Po próbie toru stwierdziłem, iż jest on śliski i głównie ślizgam się po nim. Mogliśmy sobie płynnie jeździć, ale tylko jedną ścieżką co później przełożyło się na to jak wyglądały zawody. Wyjeździliśmy ją kołami. Później nawierzchnia odsypywała się i robił się rant mniej więcej na środku toru, który mocno wyciągał. Kibice mogli to bardzo dobrze zauważyć – dodał zawodnik Włókniarza.

Krono-Plast Włókniarz mógł tego dnia liczyć na naprawdę niezłą postawę swojego zawodnika formacji U24. Lampart rozpoczął zmagania od dwóch wygranych wyścigów. Później było nieco gorzej, ale w swoim ostatnim wyścigu zdołał pokonać Daniela Bewleya, który chwilę wcześniej bardzo pewnie triumfował. Ostatecznie były zawodnik Klubu Sportowego Toruń zdobył 7 „oczek” i bonus w czterech biegach.

Ja się czułem dobrze na tym torze pomimo trudnych warunków. Miałem dobre czasy i byłem naprawdę szybki. Mimo wszystko tor był ciężki do jazdy, ale mi to akurat dzisiaj odpowiadało – krótko skomentował swój występ 24-latek.

Koniec po trzynastu wyścigach

Spotkanie toczyło się beż żadnych przerw na jakiekolwiek prace na torze. Ostatecznie odbyło się trzynaście wyścigów. Sędzia zawodów po upadku w czternastej gonitwie Philipa Hellströma-Bängsa z Maciejem Janowskim spowodowanym przez Szweda zakończył zawody. Arbiter uznał, iż warunki nie pozwalają na kontynuowanie zawodów. Finalnie zatem ekipa z Częstochowy wygrał 46:31. Wydaje się, iż spotkanie nieco wymknęło się spod kontroli komisarzowi i sędziemu.

Myślę, iż mecz powinien zostać zakończony już po ośmiu wyścigach. Jak już chcieli (sędzia i komisarz – dop. red.) na siłę pojechać no to chociaż tyle, aby zawody mogły zostać zaliczone, żeby znowu nie przekładać meczu. Sędzia oraz komisarz toru stwierdzili, iż jedziemy i nic ich nie obchodzi. Mimo, iż opinie i pomysły były, żeby odwołać zawody. Oni robili co chcieli, ale my już nie mieliśmy na to wpływu – wyraził swoje zdanie Lampart.

Zawodnicy zdecydowanie byli za tym, żeby nie jechać. Nasz trening, który mieliśmy w czwartek kompletnie okazał się bezużyteczny. Wnioski i ustawienia z niego poszły do kosza. Tor był niebezpieczny dla jednej, jak i drugiej drużyny. Jak było widać to za dużo się na torze nie działo. Był tylko start, chyba, iż liczymy upadki i niebezpieczne sytuacje. O ile dla widza mogą być fajne to dla zawodnika niekoniecznie – zakończył żużlowiec Włókniarza.

Wiktor Lampart
Idź do oryginalnego materiału