Na zakończenie zasadniczej części sezonu żółto-niebiescy pokonali rywali ze Śląska w stosunku 51 do 39. Tym bardziej jest to ważna wygrana dla podopiecznych Piotra Śwista, bowiem nie dość, iż udało się zgarnąć pełną pulę (dwa punkty plus bonus) to jeszcze do fazy play-down najprawdopodobniej przystąpią z szóstego miejsca. Z wygranej cieszy się Andrzej Lebiediew, który zachwyca swoją formą w tym roku i w pewnym sensie po cichu stał się liderem dziewięciokrotnego Drużynowego Mistrza Polski.
– Wykonaliśmy dobrze swoją pracę, więc ogólnie mecz oceniam pozytywnie. Najważniejsze, iż cała drużyna pojechała dosyć równo i to jest zawsze klucz do sukcesu. Taka wygrana zawsze cieszy – mówił po piątkowych zawodach Andrzej Lebiediew.
„Jest Nicki, jest impreza”
Do niebezpiecznej sytuacji doszło na koniec spotkania, a mianowicie w piętnastym wyścigu. Na wyjściu z pierwszego łuku po starcie Pedersen wysunął się szerzej i atakując łotewskiego zawodnika, wjechał w niego, powodując przy tym upadek. Sędzia oczywiście wykluczył Duńczka z powtórki, ale trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata i tak nie krył zaskoczenia tą decyzją i na swój sposób zareagował ekspresyjnie. Swoimi spostrzeżeniami na temat jego jazdy podzielił się Andrzej Lebiediew. 30-latek uważa, iż to kolejna taka sytuacja, w której popularny „Dzik” niepotrzebnie szarżuje i stwarza zagrożenie na torze dla siebie i innych.
– Gościu trochę przeszarżował, jak to Nicki, ale najważniejsze, iż jestem cały i zdrowy. Nie wiem po co on to robi w tym wieku. Naraża siebie i innych na jakieś kontuzje. Dla mnie to niepojęte – uważa wychowanek Lokomotivu Daugavpils.
Teraz przed zespołem z województwa lubuskiego chwila przerwy i do rywalizacji powrócą 22 lub 24 sierpnia przy okazji pierwszego meczu fazy play-down. Rywala Gezet Stal Gorzów pozna najwcześniej w najbliższy poniedziałek.

