Zawodnik Stali niepocieszony. „Zgasłem”

speedwaynews.pl 17 godzin temu

Drużynowy Mistrz Polski dopełnił formalności na Jancarzu i pewnie pokonał rywali na ich terenie 54-36. Gorzowianie tylko przez trzy biegi stawiali się faworytom, bowiem jeszcze wtedy na tablicy wyników widniał remis 9-9. Dobrze w to spotkanie wszedł Andrzej Lebiediew, zaczynając je od indywidualnej wygranej, a wespół z Andersem Thomsenem podwójnie pokonali Bartosza Zmarzlika i Fredrika Lindgrena. Później Łotysz dopisał do swojego dorobku jeszcze 2 punkty, jednak z każdym kolejnym biegiem notował tendencję zniżkową, którą w ostatnich dwóch startach zakończył „zerówkami”. Wychowanek Lokomotivu Daugavpils nie był zadowolony z takiego obrotu spraw.

– Na pewno każdy od siebie mógł dać więcej. Ja można powiedzieć gasłem z każdym biegiem, a w końcowej fazie zgasłem konkretnie. Zgarnąłem dwie „śliwki”, no i tyle, co mogę powiedzieć – mówił klubowym mediom rozgoryczony 30-latek.

Tor nie był powtarzalny

Podobnie jak w niedzielę, tak i we wtorek na torze rozłożona była plandeka, chroniąca tor przed opadami deszczu. W obydwu przypadkach zdała swój egzamin celująco, bowiem chociażby we wtorek Gorzów nawiedziły opady deszczu, które znacznie mogły przeszkodzić w rozegraniu zawodów. Te planowo miały zacząć się o godzinie 19:30, ale z uwagi na niepewną aurę postanowiono z odkryciem nawierzchni zaczekać do ostatniej chwili. Około 20:15 rozpoczęła się więc próba toru, a kilkanaście minut później ruszył pierwszy wyścig.

Andrzej Lebiediew przyznał, iż tor pomiędzy niedzielą a wtorkiem był inny, przez co miał trudności z dopasowaniem się do niego. Niemniej jednak stwierdził, iż nie ma co się tłumaczyć takimi rzeczami, bo trzeba umieć odnaleźć się w każdych warunkach.

– Mi się wydaje, iż się różnił. Nie był odpowiednio nawodniony, nie mieliśmy szansy na to, by tor się „napił”. Na pewno na początku spotkania nawierzchnia była zupełnie inna, niż z Grudziądzem. Potem cały czas się zmieniała w trakcie meczu i nie udało mi się połapać. Nie sądziłem, iż aż tak mi to wszystko ucieknie, ale nie ma co się tym tłumaczyć – tłumaczył zawodnik Gezet Stali Gorzów.

Dla podopiecznych Piotra Śwista była to piąta porażka w tym sezonie, ale dopiero pierwsza na domowym owalu. W najbliższy weekend PGE Ekstraligę czeka przerwa od ścigania, z uwagi na dwa turnieje cyklu Speedway Grand Prix w Manchesterze. Następnie w piątek 20 czerwca żółto-niebiescy udadzą się na rewanżowe starcie do Lublina, a na Jancarza powrócą 27 czerwca, przy okazji starcia z Betard Spartą Wrocław.

Gezet Stal Gorzów – Andrzej Lebiediew
Idź do oryginalnego materiału