Filip Marchwiński latem 2024 roku uznał, iż najwyższy czas na opuszczenie Ekstraklasy. Był wówczas po najlepszym sezonie w karierze (11 goli i 6 asyst we wszystkich rozgrywkach 2023/2024) i choć nigdy nie był postrzegany jako talent najczystszej wody, jego progres w tamtym czasie był niezaprzeczalny. Polskiego pomocnika kupiło włoskie Lecce za ok. 3 miliony euro. Na papierze nie był to taki zły pomysł. W lidze włoskiej zespół ten był na pograniczu walki o utrzymanie i bycia średniakiem, więc poprzeczka nie wisiała horrendalnie wysoko.
REKLAMA
Zobacz wideo Kacper Urbański najgorszy na boisku. Czy odrodzi się w Legii? Kosecki: Dajcie mu czas! Z tym talentem w końcu odpali
Katastrofa poprzedniego sezonu podkreślona urazem
Niestety sezon 2024/25 okazał się dla Polaka dramatem i to pod każdym kątem. Miejsca w składzie wywalczyć sobie nie potrafił. W pierwszej połowie sezonu uciułał ledwie 106 minut na boisku, z czego tylko 14 w Serie A. Na domiar złego w styczniu bieżącego roku Marchwiński zerwał więzadło w kolanie na treningu i miał futbol z głowy na wiele miesięcy. Do gry lub choćby bycia w kadrze meczowej nie wrócił do dziś. Jednak to niedługo może się zmienić. Przy okazji ligowego meczu z Parmą (1:0) trener Lecce, czyli Eusebio Di Francesco, odniósł się do sprawy Marchwińskiego. Jego słowa napawają optymizmem.
Marchwiński zyska drugie życie we Włoszech? Trener Lecce z optymizmem ws. Polaka
- Co u Marchwińskiego? Trenuje już z nami. Rozmawiam z nim codziennie i wczoraj np. odpoczywał, bo miał za sobą pierwszą sesję treningową z całym zespołem na intensywnym poziomie. Teraz pozostało w momencie adaptacji do tej intensywności. Następny tydzień będzie cenniejszy, bo będzie miał szansę trenować z nami już regularnie. Oczywiście w tej chwili trudno mi dawać mu tyle uwagi, ile bym chciał, bo trzeba przygotować się do meczu. Ale muszę powiedzieć, iż radzi sobie teraz dobrze. Jest konsekwentny podczas treningów, a to z pewnością mu się przyda - stwierdził Di Francesco na konferencji prasowej jeszcze przed meczem z Parmą.
Być może u trenera Di Francesco karta Marchwińskiego się odwróci. Włoch objął Lecce na początku bieżącego sezonu i jeszcze z Polakiem na dobre nie współpracował. Sobotnie zwycięstwo z Parmą było dla Lecce pierwszym w tym sezonie ligowym (na sześć meczów). Po przerwie reprezentacyjnej zespół ten zagra najpierw u siebie z Sassuolo (sobota 18 października), a potem na wyjeździe z Udinese (sobota 25 października).