Polak zawstydził Cristiano Ronaldo! To nie żart. "Nikt nie wierzył"

3 godzin temu
Eliminacje do Euro 2008 przeszły go historii polskiej piłki. Nie dość, iż naszej kadrze pierwszy raz w historii udało się faktycznie na ów mistrzostwa Europy awansować, to jeszcze w grupie wyprzedziliśmy nabitą gwiazdami Portugalię. Udało nam się ją zresztą pokonać 2:1 w październiku 2006 roku, co było gigantyczną niespodzianką. W programie "A pamiętasz jak?" na Sport.pl dziennikarz Piotr Żelazny wrócił do tamtego spotkania oraz jego nieoczywistego bohatera, czyli Grzegorza Bronowickiego.
Przystępując do październikowego zgrupowania kadry w 2006 roku, Polacy nie mieli wielu powodów do optymizmu. Eliminacje do Euro 2008 pod wodzą Leo Beenhakkera zaczęliśmy źle, bo od niespodziewanej porażki u siebie 1:3 z Finlandią oraz zaledwie remisu 1:1 z Serbią. Pierwszy październikowy mecz, na wyjeździe z Kazachstanem udało się nam wygrać 1:0 po golu Euzebiusza Smolarka. Jednak 11 października na Stadion Śląski przyjechać miała Portugalia, mająca w składzie m.in. Deco, Ricardo Carvalho, Nuno Gomesa, a przede wszystkim rozpędzającego się już wówczas na drodze do wielkości 21-letniego Cristiano Ronaldo.


REKLAMA


Zobacz wideo Grzegorz Bronowicki kiedyś zatrzymał Cristiano Ronaldo. Żelazny: Kiedyś mu to wypominali


Ronaldo miał nas zniszczyć w pojedynkę. Żelazny: Nikt nie wierzył
Nam zaś wówczas było daleko do kadry z zawodnikami Barcelony, Interu Mediolan czy Borussii Dortmund. Największe gwiazdy? Poza Smolarkiem kapitan Maciej Żurawski z Celticu Glasgow, Mariusz Lewandowski z Szachtara Donieck i wówczas już 33-letni grający w Katarze Jacek Bąk. Największą dysproporcję widać było jednak, a jakże, na lewej obronie. Beenhakker postawił wówczas na Grzegorza Bronowickiego, solidnego ligowca, dla którego był to dopiero drugi mecz w reprezentacji. To on miał grać na Cristiano Ronaldo. W programie "A pamiętasz jak?" na Sport.pl dziennikarz Piotr Żelazny nie gryzł się w język, wracając do tego meczu. Nam tego wedle wszelkich zasad logiki nie wolno było wygrać.


- Nikt nie wierzył w zwycięstwo z Portugalią. My mieliśmy nie mieć szans. Na wschodzącą gwiazdę reprezentacji Portugalii i Manchesteru United, już wtedy coraz bardziej znanego i coraz bardziej docenianego Cristiano Ronaldo, ale jeszcze nie tego, który zdobywał seryjnie Złote Piłki, wybiegał Grzegorz Bronowicki. To była postać, która go miała próbować powstrzymać - wspominał Żelazny.


Bronowicki ledwo skończył pracę w kopalni. Niedługo później zatrzymał Ronaldo
- Grzegorz Bronowicki, który wtedy dopiero trafił z Górnika Łęczna do Legii. Był ustawiany na tej stronie, mimo iż nie miał nogi - powiedział dziennikarz TVP Sport i ekspert Sport.pl. - Nie tak dawno pracował jeszcze w kopalni Bogdanka, łącząc futbol z pracą na co dzień - dodali prowadzący. - To mu też było wypomniane. Nie mieliśmy szans w starciu z tą kadrą Portugalii, która już naprawdę wtedy była naszpikowana gwiazdami. Też ten początek zły, przegraliśmy z Finlandią, remis z Serbią. Nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwał dobrego rezultatu - podsumował Żelazny.
Mimo tak dużej różnicy na papierze Polska tamten mecz wygrała 2:1. Dwa gole Ebiego Smolarka w 18 minut kompletnie rozmontowały Portugalię, która odpowiedziała dopiero w doliczonym czasie gry, ale gol Nuno Gomesa nic im nie dał. Polacy powalili giganta, a potem wygrali grupę eliminacyjną (wówczas aż ośmiozespołową), dokonując czegoś, co nie udało się choćby "Orłom Górskiego". Awansowali na mistrzostwa Europy. Zaś Grzegorz Bronowicki opuścił Stadion Śląski w Chorzowie z Ronaldo "w kieszeni", co do dziś jest mu pamiętane.
Idź do oryginalnego materiału