Matej Zagar przed sezonem 2025 związał się z beniaminkiem Metalkas 2. Ekstraligi, Autona Unią Tarnów. Tarnowianie jednak przez całą kampanię zmagali się z problemami natury finansowo-organizacyjnej, a niektórzy zawodnicy choćby nosili się z zamiarem rozwiązania umowy. Ostatecznie na taki krok zdecydował się tylko Zagar, który chwilę później znalazł nowego pracodawcę. Jego wybór padł na H. Skrzydlewska Orła Łódź, czyli bezpośredniego rywala „Jaskółek” w walce o utrzymanie się na zapleczu elity.
Wyniki pierwszej rundy fazy play-down ułożyły się w taki sposób, iż to właśnie te dwie ekipy zmierzyły się w dwumeczu o 7. miejsce. To oznaczało, iż Zagar przyjechał ponownie do Tarnowa, ale już w barwach innej drużyny. Ciężko jednoznacznie powiedzieć czy 42-latek mocno wykorzystał znajomość tarnowskiego toru. Zagar co prawda wygrał pierwszy wyścig, jednak w kolejnych czterech zdołał pokonywać już tylko Jana Heleniaka. Ostatecznie więc zakończył on spotkanie z dorobkiem ośmiu punktów i dwóch bonusów.
Słoweniec musiał jednak przez cały mecz zmagać się z wrogością ze strony miejscowych kibiców. Był on zaskoczony takim obrotem spraw, co wyraził w wywiadzie z telewizją Canal+Sport 5 tuż po zakończeniu meczu. Nie szczędził przy tym też szpilek w ich kierunku.
– Emocje po przyjeździe do Tarnowa były bardzo pozytywne. Zaskoczony byłem jednak, iż kibice na mnie gwizdali. Nie wiem, kto z nich tutaj pracuje za darmo. Jak chcą, to niech przyjdą do mnie, to dam im pięć złotych. Taka jest przykra prawda. Ja nikomu nic złego tutaj nie zrobiłem, a zawsze się staram, a potem przychodzę tutaj na prezentację i na mnie gwiżdżą. Ale to może jakiś standard tutaj – mówi Słoweniec.
