Na konferencji prasowej, już w bardzo dobrym humorze, Białorusinka mówiła o finale wesoło: - Tylko troszeczkę, naprawdę tylko raz na jakiś czas, proszę.
Ponieważ Gauff to Amerykanka, Sabalenka wie, jak będzie zachowywać się publiczność na największym korcie na świecie - ten im. Arthura Ashe'a w Nowym Jorku może pomieścić prawie 24 tys. kibiców. Poprosiła więc o odrobinę dopingu również dla niej: "Tylko raz na jakiś czas".
W ćwierćfinale grała z Amerykanką Madison Keys - wicemistrzynią US Open 2017, zawodniczką uderzającą forhendem doskonale i bardzo mocno. W pierwszym secie Sabalenka nie wygrała żadnego gema, w drugim także miała kłopoty, przegrywała już 3:5. Doprowadziła do tie-breaka, w nim wygrała 7-1. W decydującym secie Sabalenka przegrywała 2:4, raz jeszcze doprowadziła do tie-breaka, w którym znów wygrała wyraźnie. W głowie 25-letniej Białorusinki podczas tego meczu strzelały pioruny, w drugim secie powiedziała do swojego boksu o Keys: "[Wiadomo, iż nawet] kij od szczotki strzela raz w roku, tylko dlaczego, ku**a, akurat w tym półfinale [filmik poniżej]".