Trzeci dzień tegorocznych play-offów zapewnił dwa prawdziwe widowiska. Na wschodnim wybrzeżu New York Knicks podjęli Detroit Pistons, gdzie próbowali odnieść drugie zwycięstwo w serii. Na drodze stanął im jednak Cade Cunningham, który wygrał pojedynek gwiazd z Brunsonem i poprowadził Tłoki do pierwszego zwycięstwa w fazie posezonowej od 2008 roku.
New York Knicks – Detroit Pistons 94:100 (1-1)
Statystyki
- Pierwsze spotkanie serii padło łupem New York Knicks, którzy w czwartej kwarcie zdobyli 21 punktów z rzędu, czym zapewnili sobie zwycięstwo. Można było zatem przypuszczać, iż Detroit Pistons podejdą do drugiego mieczu serii z charakterystyczną dla siebie, twardą i waleczną postawą. Dzisiejszej nocy bez wątpienia mieliśmy okazję oglądać taką koszykówkę w wykonaniu Tłoków, co zapewniło nie lada widowisko.
- Początek spotkania był wyrównany, przez większość kwarty żadna z drużyn nie przeważała. Dopiero w końcówce tej odsłony Pistons wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Po stronie Knicks brakowało rzutu trzypunktowego, ponieważ ekipa z Nowego Jorku nie trafiła żadnej z ośmiu oddanych prób zza łuku. Rekompensowali to niezłą grą pod obręczą, czemu wyraz w tej akcji dał Karl Anthony-Towns.
- W drugiej kwarcie drużyny szły łeb w łeb, głównie Cade’a Cunninghama i Jalena Brunsona. Gwiazdorzy zaprezentowali fanom popis swoich umiejętności strzeleckich, co jeszcze bardziej wzbogaciło mecz. Po pierwszej połowie gospodarze przegrywali 49:55.
- Po powrocie na parkiet Tłoki nie zwalniały tempa: dzięki solidnej obronie i walce na tablicach powiększyli prowadzenie do 15 “oczek”, a Knicks nie byli w stanie zdobyć punktów przez dobre kilka minut. Naturalnie drużynę z Detroit prowadził lider – Cunningham, ale sporą rolę odegrał także Tobias Harris.
- Niemoc strzelecką po stronie podopiecznych Toma Thibodeau przełamał OG Anunoby. Cenne punkty dorzucił też Brunson, co pozwoliło ekipie z Nowego Jorku zmniejszyć stratę do rywali na kilka punktów i ostatecznie po trzeciej kwarcie na tablicy wyników widniał rezultat 67:75.
- Ostatnia odsłona rozpoczęła się emocjonująco: mecz przypominał wymianę ciosów z obu stron, a obydwie drużyny trafiały trudne rzuty, czego najlepszym przykładem były kolejne trójki Milesa McBride’a i Dennisa Schrödera.
- Standardowo Knicks w grze utrzymywał Jalen Brunson, jednak mimo jego wysiłków gospodarze długo nie potrafili złapać kontaktu z Tłokami. Dopiero na niecałe pięć minut do końca sytuacja na parkiecie uległa zmianie i przewaga Pistons stopniała do czterech punktów. W ostatnich minutach w drużynie przyjezdnych zapanował chaos i niemoc ofensywna: ekipa J.B. Bickerstaffa nie była w stanie trafić rzutu z gry, co w konsekwencji doprowadziło do remisu. Wtedy, na około minutę do końca, arcyważny rzut za trzy trafił Schrödera (97:94). Szanse na wyrównanie miał najpierw Brunson, a w następnej akcji Mikal Bridges, jednak nie znaleźli drogi do kosza. Pistons wykorzystali swoje rzuty wolne i odnieśli pierwsze zwycięstwo w fazie posezonowej od 2008 roku.
- Można wskazać kilka czynników, które przesądziły o rezultacie spotkania. Do takich z pewnością zalicza się liczba punktów, jaką zdobyli zawodnicy z ławki (35 po stronie Pistons, tylko osiem w ekipie Knicks). Tłoki oddały też znacznie więcej rzutów wolnych i należy pochwalić graczy za ich skuteczne wykorzystywanie (28/34 celnych prób). Wreszcie trzeba docenić postawę drużyny z Detroit, która wyrażała się m.in. w walce na tablicach (Knicks zebrali 44 piłki, zaś Pistons 53, w tym aż 12 w ataku).
- Po stronie zwycięzców bez wątpienia najlepszym zawodnikiem był Cade Cunningham. Młody gwiazdor poprowadził swój zespół do zwycięstwa, notując 33 punkty na skuteczności 11/21 celnych rzutów z gry i 10/12 trafionych wolnych, dołożył do tego 12 zbiórek. Niezwykle cenne minut z ławki rozegrał Dennisa Schröder, autor 20 “oczek” i zwycięskiej trójki. Solidne double-double zanotował Tobias Harris (15 punktów i 13 zbiórek), podwójną zdobyczą pochwalić może się też Jalen Duren (12 “oczek” oraz 13 zebranych piłek z tablic).
- W ekipie Knicks nie trudno wskazać lidera, którym był Jalen Brunson. Rozgrywający zakończył mecz z dorobkiem 37 punktów i siedmiu asyst, trafiając 12/27 rzutów z gry. Próbował wesprzeć go Mikal Bridges, który uzbierał 19 “oczek”, trafił jednak tylko 3/11 prób zza łuku. Z pewnością zawiódł Karl Anthony-Towns, który tak samo jak Josh Hart i OG Anunoby uzbierał jedynie 10 punktów, przy jego nazwisku widnieje też najniższy w zespole wskaźnik +/- (-10)
Denver Nuggets – Los Angeles Clippers 102:105 (1-1)
Statystyki
- Starcie między tymi ekipami kilka dni temu było prawdopodobnie najlepszym meczem tej kolejki play-offów. Zarówno poziom gry, jak i atmosfera były niesamowite. Tym razem można było spodziewać się tego samego i śmiało można stwierdzić, iż drużyny nie zawiodły oczekiwań fanów.
- W pierwszej odsłonie meczu znacznie lepiej prezentowali się Denver Nuggets. Od początku konsekwentnie punktowali i wykorzystywali straty rywali. Los Angeles Clippers z kolei grali wyjątkowo niedbale, popełniali wiele błędów, co poskutkowało przegraną kwartą (25:31). Wynik byłby dużo gorszy, gdyby nie bezbłędny Kawhi Leonard, który tylko w tym fragmencie zgromadził 12 punktów.
- Drugą kwartę Nuggets rozpoczęli bez Nikoli Jokicia, co błyskawicznie wykorzystali rywale, zdobywając sześć punktów z rzędu, doprowadzając tym samym do remisu. Po przerwie na żądanie gospodarze wrócili na adekwatne tory i wytrzymali napór Clippers do czasu powrotu serbskiego środkowego. Gdy ten pojawił się na boisku gra przybrała postać widowiskowego pojedynku między obiema ekipami: najpierw Nuggets odskoczyli na sześć punktów, ale już chwilę później za sprawą Leonarda i Jamesa Hardena Clippers objęli prowadzenie. W tym fragmencie Broda był główną postacią zespołu z Los Angeles, po stronie Nuggets punktował zaś duet Jokic–Murray. Druga kwarta zakończyła się spektakularną trójką Kawhi’a, który w ten sposób wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie (55:52) oraz zakończył połowę z dorobkiem 21 punktów na skuteczności 9/10 celnych rzutów z gry.
- Po przerwie, z korzyścią dla widzów, obraz gry nie zmienił się. Zarówno Nuggets jak i Clippers trafiali swoje rzuty, w związku z czym niemalże co akcje zmieniało się prowadzenie. Dobrze w tym fragmencie prezentował się chociażby Jamal Murray. To właśnie on będąc w obronie spiął się z Normanem Powellem, co doprowadziło do żywiołowej sprzeczki między zawodnikami obu drużyn.
- Mimo tego tempo gry nie zwolniło. Ofensywę gospodarzy przez cały czas kreował Nikola Jokic, zaś James Harden pełnił rolę systemu w obozie Clippers. Warto wspomnieć jeszcze o dobrych minutach Bena Simmonsa, którego zadania skupiły się na uprzykrzaniu życia Jokerowi i okazjonalnym wyprowadzaniu kontrataku. Ostatecznie po zakończeniu trzeciej odsłony 78:76.
- Dzięki świetnej postawie Leonarda Clippers zaczęli czwartą kwartę od niewielkiego prowadzenia. Nie utrzymali go jednak długo, w czym spory udział miał rozgrywający świetne minuty Russell Westbrook. Chwilę później znów zespół z Miasta Aniołów był na prowadzeniu, a Nuggets gonili wynik. Tym razem bohaterem ekipy z Denver był Michael Porter Jr.
- Na 0:54 do końca meczu Kawhi trafił rzut z półdystansu, który wyprowadził Clippers na trzypunktowe prowadzenie (105:102), a moment później przechwycił podanie Jokicia, dając swojej drużynie szansę na powiększenie przewagi. James Harden nie trafił jednak rzutu i Nuggets mieli nieco ponad 10 sekund, by doprowadzić do remisu. Wtedy jednak zabrakło spokoju i Christian Braun oddał fatalną próbę, która tylko uderzyła o tablicę, co oznaczało porażkę gospodarzy.
- W drużynie Clippers fenomenalnie spisał się Kawhi Leonard. Zawodnik zakończył mecz z dorobkiem 39 punktów, imponująca jest jednak jego skuteczność. Trafił bowiem 15/19 rzutów z gry, w tym 4/7 zza łuku. Wspierał go James Harden, autor 18 “oczek” i siedmiu asyst, a także Ivica Zubac, który odnotował podwójną zdobycz (16 punktów i 12 zbiórek).
- Po stronie Denver Nuggets dobrze spisał się Nikola Jokic. Trzykrotny MVP zakończył mecz z triple-double (26 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst), zanotował jednak aż siedem strat. Jamal Murray dołożył 23 “oczka” i sześć asyst. Obaj wymienieni panowie trafili cztery próby zza łuku. Warto dodać, iż Michael Porter Jr. zdobył podwójną zdobycz (15 punktów i 15 zbiórek). Russell Westbrook również zaliczył udany występ, uzyskując 14 “oczek”.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!