Wygrana Polek w pierwszym meczu Uniwersjady

1 dzień temu

Polskie koszykarki pokonały Tajwan 77:69 w pierwszym meczu 32. Letniej Uniwersjady Ren-Ruhra. Polki do pokonania azjatyckiego zespołu potrzebowały dogrywki, ale w niej pokazały, iż są zespołem wyraźnie lepszym.

- Zdecydowanie był to mecz pełen emocji i to trochę na własne życzenie. Mieliśmy sporo niedociągnięć, głupich strat czy niecelnych, ale koniec końców udało nam się wyciągnąć ten mecz i jesteśmy bardzo szczęśliwe z tego powodu - powiedziała najskuteczniejsza w polskim zespole Zuzanna Kulińska.

Biało-czerwone rozpoczęły mecz bardzo dobrze. Wydawało się, iż są odpowiednio skoncentrowane, bardzo aktywnie broniły i wyprowadzały kontrataki i już w drugiej minucie prowadziły 6:0. W dziewiątej minucie po rzucie Wiktorii Kuczyńskiej prowadziły już 16:8, a do końca pierwszej kwarty Tajwanki zdołały odrobić tylko jeden punkt.

Problemy rozpoczęły się w drugiej odsłonie gry, głównie za sprawą strat i rzutów z nieprzygotowanych pozycji Polek oraz skuteczności rzutów za trzy punkty rywalek. Po pięciu minutach drugiej kwarty Tajwanki doprowadziły do remisu, a później wyszły na prowadzenie, w pewnym momencie choćby pięciopunktowe. Do przerwy rywalki miały na swoim koncie sześć celnych „trójek”, a Polki ani jednej.

– Myślę, iż gwałtownie się przystosowaliśmy do tego azjatyckiego stylu, ale trzeba pamiętać właśnie o tym, iż te zespoły zawsze grają czterdzieści minut i nie łatwo z nimi grać. Te zawodniczki są mniej więcej podobnego wzrostu, każda rzuca za trzy i tak naprawdę dwie, trzy trójki czasami z rzędu powodują to, iż one wracają do meczu i się nakręcają. Dzisiaj mieliśmy dokładnie tą samą sytuację – komentował trener Polek Karol Kowalewski.

Niemoc udało się przełamać już w pierwszej akcji trzeciej kwarty, gdy do kosza trafiła Julia Piastrzyńska, a Polki odrobiły straty. Przez długie fragmenty biało-czerwone były zespołem wyraźnie lepszym, powiększały swoje prowadzenie, a na dwie minuty przed końcem po „trójce” Magdaleny Szymkiewicz wygrywały już 45:38. Cóż z tego, skoro od tego czasu do końca kwarty zdobyły zaledwie dwa punkty, a rywalki dziewięć. I znów był remis, tym razem 47:47.

Jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu polski zespół wygrywał 59:50, ale nieprawdopodobny zryw Tajwanek sprawił, iż na osiem sekund przed końcem udało im się wyrównać na 60:60 i doprowadzić do dogrywki. W niej biało-czerwone zagrały jednak bardzo dobrze, a przede wszystkim skutecznie. Bardzo dobrze grała Kulińska, która długo wchodziła w mecz, ale w jego decydującej fazie była liderką zespołu.

W sobotę polski zespół zagra z Niemkami, a fazę grupową zakończy starciem z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. – Przyjechałyśmy tu z myślą, iż ten pierwszy mecz jest ważny, drugi jeszcze ważniejszy, trzeci jeszcze ważniejszy, więc kroczek po kroczku lecimy po następne zwycięstwo jutro – mówiła Kulińska.

– Może to jest śmieszne, ale o Niemkach wiemy dużo, dużo więcej i na pewno to będzie teoretycznie wygodniejszy rywal dla nas. To jest europejska koszykówka, koszykówka, którą znamy bardzo dobrze i w której myślę, iż będzie nam choćby łatwiej wykorzystać nasze mocne strony – dodał trener Kowalewski.

Polska – Tajwan 77:69 (17:11, 12:21, 18:15, 13:13, dogr. 17:9)
Polska: Julia Piestrzyńska 3, Klaudia Wnorowska 11, Aleksandra Wojtala 9, Zuzanna Kulińska 17, Kamila Borkowska 15 - Magdalena Szymkiewicz 4, Aleksandra Mielnicka 4, Bożena Puter 8, Wiktoria Kuczyńska 2, Ewelina Śmiałek 2, Anna Wińkowska 2.

Idź do oryginalnego materiału