Wydali 230 mln euro. Tak giganci zaczęli sezon. Fatalny błąd w hicie

1 miesiąc temu
Manchester United w meczu z Arsenalem prowadził grę. Stwarzał więcej groźnych sytuacji i częściej strzelał na bramkę rywala. Nie będzie żadną kontrowersją stwierdzenie, iż pod względem statystyk zdominował gości. A jednak przegrał spotkanie, a o wyniku zdecydował fatalny błąd Altaya Bayindira.
Oba kluby podczas obecnego okienka transferowego wydały na wzmocnienia gigantyczne pieniądze. "Czerwone Diabły" wyłożyły blisko 230 milionów euro, wskutek czego do drużyny dołączyli m.in. Benjamin Sesko, Bryan Mbeumo i Matheus Cunha. Dwóch ostatnich rozpoczęło spotkanie w pierwszym składzie. Z kolei "Kanonierzy" wydali na transfery ponad 224 miliony euro, które wykorzystano głównie na sprowadzenie Noniego Madueke, Viktora Gyokeresa i Martina Zubimendiego.


REKLAMA


Zobacz wideo Sensacyjny powrót do reprezentacji Polski?! Jan Urban: Nie wahałbym się


Oczy fanów obu zespołów zwrócone były w szczególności na Szweda, o którego usługi zabiegały oba kluby. Ostatecznie Gyokeres za ponad 65 milionów euro wybrał Arsenal.
United prowadził grę, ale to Arsenal trafił. Fatalne zachowanie bramkarza
Pierwsza połowa musiała wzbudzić w fanach gospodarzy sporą konsternację. W końcu gracze United w pierwszej połowie mieli 56% posiadania piłki, a to naprawdę spora sztuka, by okazać się w tej statystyce lepszym od graczy Mikela Artert. Ponadto oddali aż 10 strzałów, a przy niektórych okazjach David Raya musiał pokazać bramkarski kunszt.


A mimo to na przerwę Bruno Fernandes i spółka schodzili przy stanie 0:1. Arsenal z gry wprawdzie nie stworzył sobie wielkich okazji, za to w 13 minucie wywalczył rzut rożny. I podobnie jak w przypadku poprzednich spotkań tych zespołów okazało się, iż kornery mogą być największą bronią gości. Declan Rice dośrodkował blisko linii bramkowej, gdzie piłkę głową do bramki skierował Riccardo Calafiori. Sporą winę przy tej bramce ponosił Altay Bayindir, gdyż piłka trafiła do Włocha w wyniku niepewnej interwencji bramkarza "Czerwonych Diabłów".
W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o tym, iż Manchester United chciałby sprowadzić Gianluigiego Donnarummę, który popadł w konflikt w PSG. Dzisiejszy występ tureckiego bramkarza może sprawić, iż Amorim jeszcze bardziej będzie naciskał na transfer Włocha.


Ponownie zawiodła skuteczność. Arsenal może najbardziej cieszyć się z wyniku
W drugiej połowie Arsenal mógł cofnąć się głębiej do defensywy i czekać na kontrataki, albo starać się zaskoczyć przeciwników grą wysokim pressingiem. Ostatecznie Mikel Arteta postawił na pierwszą opcję. A może: jego piłkarze zostali do niej zmuszeni przez "Czerwone Diabły"? Ich organizacja gry dziś naprawdę mogła się bowiem podobać.


W drugiej połowie na przestrzeni pięciu minut doszło do ważnych zmian w składach obu zespołów. Najpierw mecz w barwach Arsenalu zakończył Gyokeres. Samo to, iż wytrwał na boisku tylko 60 minut, sporo mówi o tym, jak słabo Szwed zaprezentował się na boisku. Z kolei chwilę później Ruben Amorim desygnował do gry Sesko.
Piłkarze Portugalczyka ponownie sprawiali na boisku lepsze wrażenie. Stworzyli kilka bardzo groźnych okazji, w czym brylował Mbeumo. W 74. minucie David Raya z najwyższym trudem obronił jego strzał głową.
Cóż jednak z tego, skoro piłka nie chciała wpaść do bramki? Owszem, graczom gospodarzy należy się pochwała za ogólne wrażenia i postawę na boisku, ale pierwszy mecz pokazał, iż pomimo wzmocnień ich bolączki z ubiegłego sezonu nie zniknęły. A są nimi słaba skuteczność oraz błędy w obronie podczas stałych fragmentów gry.
Fani Arsenalu mają więc ogromne powody do radości, ale głównie ze względu na wynik meczu. Gra piłkarzy Mikela Artety pozostawiała sporo do życzenia. Kolejne spotkania tego zespołu pokażą, czy w pierwszej kolejce "Kanonierzy" pokazali kunszt w defensywie, czy jednak taki przebieg meczu z United był wypadkową ich nie najlepszej formy.


Manchester United 0:1 Arsenal
Bramki: 0:1 Calafiori (12')
Idź do oryginalnego materiału