"Drodzy kibice! Biorąc pod uwagę okoliczności oraz natężenie sezonu klubowego, wspólnie z trenerem uznaliśmy, iż tym razem nie wezmę udziału w czerwcowym zgrupowaniu Reprezentacji Polski" - zakomunikował 37-latek w oświadczeniu, co wywołało burzę. Część opinii publicznej stwierdziła, iż kapitan kadry istotnie ma prawo czuć trudy rozgrywek klubowych. Jednak nie brak głosów, iż chociażby ze względu na pełnioną funkcję w reprezentacji Lewandowski nie powinien opuszczać zgrupowań tylko z powodu zmęczenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Dziwne ruchy Rakowa Częstochowa? Kosecki: To naturalny krok do korupcji
Listkiewicz zabrał głos w sprawie Lewandowskiego. "Być może zrozumiałbym"
Opinię w kwestii absencji piłkarza FC Barcelony na najbliższym zgrupowaniu na łamach "Super Expressu" wygłosił Michał Listkiewicz. Były prezes PZPN nie poparł zachowania kapitana.
- Być może zrozumiałbym Roberta, gdyby kadra miała grać w najbliższy weekend - stwierdził Listkiewicz, po czym dodał: - Do meczów kadry – zwłaszcza tego z Finlandią – zostało jeszcze trochę czasu.
Reprezentacja prowadzona przez Michała Probierza 6 czerwca zagra z Mołdawią, ale będzie to wyłącznie mecz towarzyski. Nie stałoby się nic złego, gdyby Lewandowski nie wziął w nim udziału. Co innego we wspomnianym przez Listkiewicza spotkaniu z Finlandią, które jest meczem eliminacji do mistrzostw świata. Z Finami Polacy zagrają 10 czerwca.
Listkiewicz przypomniał Lewandowskiemu zachowanie Bońka. "Nazajutrz nie narzekał na zmęczenie"
Były prezes PZPN postanowił też przypomnieć, jak w analogicznej sytuacji czterdzieści lat temu zachował się ówczesny kapitan reprezentacji Polski, Zbigniew Boniek.
Listkiewicz: - Robertowi dedykuję zachowanie Zbyszka Bońka. Dzień po tragicznym meczu na Heysel w finale Pucharu Europy, prywatnym samolotem przyleciał do Tirany. Nazajutrz zaś Zbyszek nie narzekał na zmęczenie – ani fizyczne, ani psychiczne, choć byłoby to zrozumiałe. Zagrał przeciwko Albanii i strzelił dla reprezentacji Polski zwycięskiego gola w eliminacjach mundialu.
W istocie, 29 maja 1985 roku doszło do najtragiczniejszego w dziejach finału Pucharu Europy. W wyniku zamieszek na stadionie Heysel pomiędzy kibicami Liverpoolu i Juventusu śmierć poniosło 39 osób. Mimo to postanowiono rozegrać mecz o tytuł. Juventus wygrał spotkanie 1:0 po golu strzelonym z rzutu karnego przez Michela Platiniego. Jedenastkę wywalczył Zbigniew Boniek, który 30 maja zagrał w wyjazdowym meczu z Albanią. Ta skromna wygrana przyczyniła się do zajęcia przez Polskę pierwszego miejsca w grupie eliminacji i bezpośrednim awansem na Mundial w 1986 roku.