Ike Ibeabuchi pod koniec lat dziewięćdziesiątych był uważany za jeden z największych talentów wagi ciężkiej w światowym boksie. Zdążył odnieść dwa imponujące zwycięstwa. Pokonał Davida Tuę, wówczas niepokonanego, czołowego pięściarza swojej kategorii. A także Chrisa Byrda - który w późniejszej latach zasłynął jako pierwszy (i jeden z dwóch, obok Lennoxa Lewisa) pogromca Witalijego Kliczko. Kariera Nigeryjczyka została jednak sparaliżowana przez to, co robił poza ringiem.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Takiego wyzwania Usyk się nie spodziewał. "Emeryt" wrócił
Od początku pobytu w Stanach Zjednoczonych Ibeabuchi miał mniejsze lub większe problemy prawne, ale w 1999 roku się doigrał. Sąd w Las Vegas skazał go za przestępstwo seksualne oraz napaść. Nigeryjczyk na wolność wyszedł dopiero po szesnastu latach. Jego ówczesny plan powrotu na ring jednak nie wypalił, bo... ponownie złamał prawo. Wolnym człowiekiem na dłużej stał się finalnie dopiero w 2024 roku.
Od tamtego momentu pracował już nad powrotem do profesjonalnego sportu - chcąc realizować swoje marzenie z dzieciństwa, gdy oglądając walkę Bustera Douglasa z Mikem Tysonem uznał, iż też będzie odnosił sukcesy w ringu. 23 sierpnia tego roku Nigeryjczyk zmierzył się w Lagos z Idrisem Afinnim. Ten pojedynek miał niezwykle jednostronny przebieg. Ibeabuchi dominował przez pierwsze trzy rundy, a przed czwartą jego przeciwnik... odmówił wyjścia na ring.
W wywiadzie po walce 52-letni pięściarz podkreślił, iż jego kolejnym celem mógłby być Ołeksandr Usyk. - Chcę z nim walczyć. Mój bilans to 21-0, w tym 16 nokautów. Czemu to miałbym nie być ja? - podkreślił bokser znany jako "Prezydent".
ZOBACZ TEŻ: "Walkower" dla Szeremety! Lin Yu-ting podjęła zaskakującą decyzję
To oczywiście życzeniowe myślenie, bo Usyk na pewno z Nigeryjczykiem się nie zmierzy. Ciekawie będzie jednak śledzić kolejne poczynania niepokonanego 52-latka w ringu.