Wreszcie można gwałtownie i wściekle wzdłuż S7

6 miesięcy temu

Choć dla samochodów ekspresówka S7 z Warszawy do Tarczyna otwarta jest już od kwietnia, to cykliści mogą się cieszyć równoległymi serwisówkami na całym odcinku dopiero od niedawna. Wśród szosowców z pewnością będą popularne.

Jak już pisałem, serwisówki od Warszawy do Lesznowoli dostępne są już od września ubiegłego roku. Na pozostałych odcinkach w ostatnich miesiącach trwały intensywne prace wykończeniowe i moja jesienna inspekcja pokazuje, iż właśnie dobiegają one końca.

Będąc precyzyjnym, wspomniane serwisówki, owszem, są już dostępne, choć nie wszystkie są jeszcze formalnie otwarte. Przynajmniej na dwóch odcinkach koło Tarczyna postawiono bowiem znaki zakazu wjazdu… choć mało kto się nimi przejmuje.

Ważne jest jednak to, iż na całym odcinku między węzłem Tarczyn Północ a południową granicą Warszawy mamy już wyasfaltowaną serwisówkę. Nadmienić w tym miejscu trzeba, iż – szczególnie na południu – realizowane są jeszcze intensywne prace wykończeniowe. Dla rowerzystów oznacza to przede wszystkim dość sporo lokalnych zanieczyszczeń nawierzchni – od solidnej warstwy błota po całkiem spore kamienie. W dni powszednie należy się także spodziewać krążącego ciężkiego sprzętu. Generalnie nie ma jednak co narzekać.

Z bliska

O samej drodze nie ma co się rozpisywać. Serwisówka, jak to serwisówka, oferuje gładziutki asfalt, niewielki ruch… i kilka więcej. Wzdłuż nowej infrastruktury brak jest jakichkolwiek atrakcji krajoznawczych czy ciekawych widoków, bo te szpeci ciągnąca się wzdłuż trasy linia wysokiego napięcia. Miłośników podjazdów czekają za to liczne towarzyszące wiadukty między dwiema stronami ekspresówki, które pozwolą nam nieco podbijać tętno.

Oczywiście drogowcy nie byliby sobą, gdyby nie wyznaczyli równoległych DDR-ów, które nie tworzą żadnego sensownego ciągu. W przypadku S7 „śmieszek rowerowych” jest jednak zaskakująco mało.

Po co to komu?

Zdaję sobie sprawę, iż serwisówki budzą wśród kolarzy tak skrajne emocje jak rodzynki w serniku. Jednak obiektywnie rzecz biorąc, nowa infrastruktura oferuje istotne zalety. Przede wszystkim pozwala gwałtownie (bo niemal bez żadnej sygnalizacji świetlnej), gładko i spokojnie przejechać przez okolice Piaseczna, które moim subiektywnym zdaniem, ze względu na gwałtownie rozlewającą się zabudowę, stają się coraz mniej przyjazne dla dwóch kółek.

Zakończenie budowy S7 na południe od Warszawy oznacza w praktyce tyle, iż wzdłuż tego ciągu możemy wyjechać ze stolicy i dojechać w okolice Radomia (które dla kolarzy są całkiem przyjemne).

A propos nowego odcinka należy jednak nadmienić, iż z ekspresówki musimy na kilka kilometrów odbić koło Tarczyna – ciąg serwisówek urywa się bowiem na kolejowej obwodnicy Warszawy. Dla cyklistów nie powinien być to jednak wielki problem, bo objazd można poprowadzić całkiem spokojnymi i gładkimi asfaltami (np. przez Prace Małe, Gąski, Wylezin). Kolejne przerwy w serwisówkach S7 czekają nas w Grójcu oraz na Pilicy – w obu przypadkach można je jednak spokojnie objechać.

Co następne?

Na tym jednak nie koniec nowych serwisówek w okolicach stolicy. W najbliższych latach można się ich spodziewać również na S7, tyle iż na północ od Warszawy. Najbardziej zaawansowane prace są w okolicach Modlina – tam, jak już pisałem, powstać ma choćby DDR na moście przez Wisłę.

Idź do oryginalnego materiału