Wrażenia Polaków po finale Golden Trail World Series 2023

1 rok temu
Zdjęcie: Wrażenia Polaków po finale Golden Trail World Series 2023


Za nami Wielki Finał Golden Trail World Series 2023, który skończył się szczęśliwie dla Polaków. Bartek Przedwojewski, Marcin Kubica, Marcin Rzeszótko, Dominik Tabor i Krzysztof Bodurka podzielili się wrażeniami z biegów finałowych oraz atmosferą panującą na zawodach. Dowiecie się m.in. czym Elhousine Elazzaoui – zwycięzca Biegu Głównego – częstował Marcina Kubicę, który z zawodników zgubił na trasie zegarek i od czego Bartek Przedwojewski zacznie roztrenowanie.

Bartek Przedwojewski – team: Salomon, 8. miejsce w finałowym Biegu Głównym, 7. miejsce w klasyfikacji generalnej GTWS

“Dzisiejszy bieg kosztował mnie bardzo dużo i to mnie cieszy, bo wiem, iż dałem z siebie 100%. Początek był bardzo mocny i wiedziałem, iż muszę uważać, żeby nie przesadzić. Starałem się cały czas kontrolować tempo drugiej grupy, pościgowej. Na drugiej pętli choćby prowadziłem tą grupę, żeby ewentualnie dogonić osoby, które odpadałyby z pierwszej grupy. I ta druga pętla była chyba trochę za szybka. Ogólnie wszystko dziś zagrało. Jak się ma dobry dzień wszystko gra, a ja miałem dobry dzień. Elhousine fruwał na tych trasach, wypracował świetną formę i nikt nie był w stanie mu podskoczyć. Cieszy mnie, iż na trasie mieliśmy kibiców z Polski, którzy specjalnie przyjechali, żeby nam kibicować. Dawało to nam mocnego kopa. Jak słyszy się język polski na trasie, to bardzo to napędza. Teraz czeka mnie 3 tygodnie roztrenowania. Wracam do domu i biorę się za remont łazienki, ale oczywiście odpoczywać też będę.”

Marcin Kubica team: Buff/Salomon, 29. miejsce w finałowym Biegu Głównym, 15 miejsce w klasyfikacji generalnej GTWS

“Finałowy Bieg Główny nie poszedł po mojej myśli, ale akceptuję to, iż czasem zdarzają się gorsze momenty. Miałem słabszy dzień, nie dało się pobiec lepiej. Ciężko trenowałem pod te zawody, a dziś po prostu nie trafiłem z dniem. Nie mogłem ”zaskoczyć”. Organizm nie chciał ze mną współpracować, czułem się jak stary diesel, który nie może wejść na obroty. Trener mówił, iż już na pierwszej pętli źle wyglądałem. Cieszy mnie jednak, iż klasyfikację generalną GTWS kończę na 15 miejscu. To jest duży sukces. Świetnie pokazał się Dominik Tabor. Bartek zrobił swoją robotę. Marcin też miał dobry bieg. Ja teraz wreszcie odpocznę. Jestem tak szczęśliwy, iż mogę zacząć roztrenowanie. Przez 3 tygodnie zero biegania. Ten sezon był za długi, miałem za dużo startów. Myślę, iż w przyszłym roku będę musiał bardziej skupić się na konkretnych celach, nie startować aż tak dużo jak w tym roku.”

Podczas finału Marcin dzielił pokój ze zwycięzcą Prologu oraz finałowego Biegu Głównego, wiecznie uśmiechniętym Marokańczykiem Elhousine Elazzaoui. “Marokańczyk to mój kolega z pokoju, bardzo się polubiliśmy i cieszę się jego sukcesem. Po biegu bardzo mnie pocieszał. Powiedział, iż w przyszłym sezonie może choćby będzie oglądał moje plecy (śmiech). Elhousine jest bardzo skryty. Nie chce opowiadać o swoim treningu, nie zdradza żadnych sekretów. Jedyny sekret, który zdradził, to jego herbatka, którą mnie częstował.” – tak wspólny czas z Marokańczykiem wspomina Marcin.

Marcin Rzeszótko – team: Buff / The North Face, 26. miejsce w finałowym Biegu Głównym, 20 miejsce w klasyfikacji generalnej GTWS.

“Cieszę się, iż bieg finałowy dobrze mi poszedł. W zasadzie cała seria też. Skończyłem w najlepszej dwudziestce, więc jestem zadowolony. Na trasie cały czas trzeba było napierać, nie było momentu na odpuszczenie. Na samym początku wystartowałem nieco wolniej, bo miałem lekkie problemy na Prologu. Pojawiły mi się tam skurcze, które do tej pory mi się nie zdarzały, więc na Biegu Głównym chciałem tego uniknąć. Dlatego zacząłem nieco spokojniej, ale trzymałem kontakt z grupą. Potem mocniej przycisnąłem i dobiegłem do mety wyjechany do zera. Cały czas starałem się napierać i mówiłem sam do siebie: “przyspieszyć i utrzymać”. Jak złapie się kryzys na trasie, to się tu nie istnieje. Bardzo fajne wyniki osiągnęli Polacy, szczególnie Bartek i Dominik. Marcin może mieć pewien niedosyt, sam o tym wspominał. Myślę, iż jest zawodnikiem, który mógłby być bliżej TOP10. Szkoda mi bardzo Krzyśka Bodurki, iż tak pechowo wyszedł mu ten finał. Bardzo podobała mi się ta formuła, iż zbiegało się kilka razy do miasta i dzięki temu mieliśmy cały czas doping. jeżeli chcemy pokazywać biegi górskie w TV, to żeby było to ciekawe, to taki format z kilkoma pętlami jest bardzo dobry. Nie było tu tysiąca kibiców, jak np. na UTMB, ale dużo osób, okolicznych mieszkańców było zaangażowanych. Na wielki plus zasługuje to, iż zrobili świetną transmisję on-line w TV i w Internecie.”

Dominik Tabor – team: SBG Salco Niepołomice, 16. miejsce w finałowym Biegu Głównym, 5. miejsce w klasyfikacji indywidualnej Golden Trail National Series, 3. miejsce drużynowo Polska-Czechy-Słowacja. Dominik do Wielkiego Finału został zaproszony po wygraniu tzw. eliminacji krajowych GTNS, dlatego nie był uwzględniony w klasyfikacji generalnej GTWS.

“Mam w sobie trochę sportowej złości, ale nie żalu. Zrobiłem wszystko, co mogłem. TOP3 w GTNS było naprawdę blisko, a kończę ostatecznie na 5. miejscu GTNS i 16. miejscu w Biegu Głównym. Poziom był bardzo wysoki, więc zmieszczenie się w TOP30 to jest duży sukces. W przyszłym roku wystartuję już w GTWS. Po tym starcie mam jeszcze większy głód rywalizacji. Wiem, iż mogę nawiązać bezpośrednią walkę z najlepszymi na świecie. To był zdecydowanie mój dzień, ale nie był to dzień konia. Czułem się bardzo dobrze, realizowałem założoną taktykę. Samopoczucie było bardzo dobre, ale nie najlepsze. Trasa mi bardzo leżała, bo na co dzień trenuję w Lesie Wolskim, który ma bardzo podobny profil. Ten bieg zniszczył mnie bardziej niż jakikolwiek inny w tym sezonie. Intensywność, którą trzeba było utrzymać przez ponad dwie godziny i ciągłe napieranie wywołało ogromne zmęczenie. Zaliczyłem jeden upadek, podczas którego zgubiłem zegarek, uderzyłem się w żebra i zerwałem numer startowy. Chciałem zeskoczyć z wysokich schodów, poślizgnąłem się i upadłem. Całą imprezę oceniam bardzo dobrze, ale muszę dodać, iż wielu organizatorów zawodów w Polsce nie ma się czego wstydzić pod kątem np. organizacji odbioru numerów startowych, czy przepływu informacji między organizatorem a zawodnikami. Oceniłbym tę organizację na 4+. Natomiast atmosfera, głównie w fan zone na mecie to była petarda! Jak przebiegaliśmy przez tłum kibiców to czuliśmy wielką energię, która od nich biła.”

Krzysztof Bodurka – team: Salomon, DNF w Biegu Głównym.

“Na drugim okrążeniu niestety źle stanąłem, dosyć mocno podkręciłem kostkę. Zbieg pokonywałem już truchtem, a czasem marszem. Stwierdziłem, iż nie ma sensu kontynuować biegu, bo ani wyniku by z tego nie było, ani euforii w głowie, więc zszedłem. Poza tym bieg nie układał się od początku. Nie trafiłem z formą, głowa nie wytrzymała. Wiedziałem, iż przyjechałem tu bardzo dobrze przygotowany. Przyjechałem w środę i niestety się rozchorowałam, bolało mnie gardło i głowa. Nie wychodziłem praktycznie z hotelu, żeby nie pogorszyć swojego stanu. Czasem tak się zdarza, iż jak jesteśmy w formie, to łatwiej łapiemy choroby. Stres też ma na to duży wpływ. Teraz już nic nie poradzę, muszę myśleć pozytywnie, wyleczyć kontuzję.”

Idź do oryginalnego materiału